Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciekawe zwyczaje toruńskich rzeźników [Retro]

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Wielka parada podczas święta rzemiosła pomorskiego w Toruniu w czerwcu 1935 roku. Pochód rzeźników otwierali trzej husarze na koniach. Związki branży mięsnej ze stanem rycerskim były bardzo silne. Rycerz znajdował się na wywieszce cechowej eksponowanej na budynku gospody przy Sukienniczej. Rycerz jechał również 2 lipca 1884 roku na czele parady zorganizowanej z okazji otwarcia rzeźni miejskiej."Cech rzeźnicki w Toruniu wyruszył dzisiaj o godzinie 11 przed południem w uroczystym pochodzie z esplanady ulicą Chełmińską dookoła ratusza i dalej ulicą Szeroką przez Nowemiasto do nowo urządzonej rzezalni nad szosą wiodącą do Lubicza - pisała wtedy "Gazeta Toruńska". - Na czele orszaku jechał rycerz w średniowiecznej zbroi, reminiscencya dawniejszych urządzeń obronnych w mieście, dalej postępowała kapela, majstrowie rzeźniccy, czeladź w ubiorach masarskich, ucznie wiodący okazałe sztuki bydła opasowego ze złoconemi rogami i wieńcami dokoła piersi a wreszcie, na umajonych wozach rzeźnickich, tuczne wieprze, skopy i cielęta. Pomiędzy poszczególnemi oddziałami orszaku powiewały cechowe chorągwie. Na dziedzińcach rzezalni odbyło się nasamprzód ślachtowanie na próbę. Uroczystość rozpoczęła się przemową rządcy budowniczego Rehberga do nadburmistrza miasta p. Wisselincka i oddaniem mu kluczy. Nadburmistrz wygłosił potem przemowę do zebranych a mianowicie cechu rzeźnickiego, na którą odpowiedział p. Wakarecy, starszy majster w cechu".Wakarecy - nazwisko, które należy zapamiętać.
Wielka parada podczas święta rzemiosła pomorskiego w Toruniu w czerwcu 1935 roku. Pochód rzeźników otwierali trzej husarze na koniach. Związki branży mięsnej ze stanem rycerskim były bardzo silne. Rycerz znajdował się na wywieszce cechowej eksponowanej na budynku gospody przy Sukienniczej. Rycerz jechał również 2 lipca 1884 roku na czele parady zorganizowanej z okazji otwarcia rzeźni miejskiej."Cech rzeźnicki w Toruniu wyruszył dzisiaj o godzinie 11 przed południem w uroczystym pochodzie z esplanady ulicą Chełmińską dookoła ratusza i dalej ulicą Szeroką przez Nowemiasto do nowo urządzonej rzezalni nad szosą wiodącą do Lubicza - pisała wtedy "Gazeta Toruńska". - Na czele orszaku jechał rycerz w średniowiecznej zbroi, reminiscencya dawniejszych urządzeń obronnych w mieście, dalej postępowała kapela, majstrowie rzeźniccy, czeladź w ubiorach masarskich, ucznie wiodący okazałe sztuki bydła opasowego ze złoconemi rogami i wieńcami dokoła piersi a wreszcie, na umajonych wozach rzeźnickich, tuczne wieprze, skopy i cielęta. Pomiędzy poszczególnemi oddziałami orszaku powiewały cechowe chorągwie. Na dziedzińcach rzezalni odbyło się nasamprzód ślachtowanie na próbę. Uroczystość rozpoczęła się przemową rządcy budowniczego Rehberga do nadburmistrza miasta p. Wisselincka i oddaniem mu kluczy. Nadburmistrz wygłosił potem przemowę do zebranych a mianowicie cechu rzeźnickiego, na którą odpowiedział p. Wakarecy, starszy majster w cechu".Wakarecy - nazwisko, które należy zapamiętać. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Ciekawe, czy podczas uroczystości w cechu piwowarów na stole często pojawiały się kiełbasy? Bo podczas świąt w toruńskim cechu rzeźników w gospodzie cechowej przy ul. Sukienniczej 20, piwo lało się w dużych ilościach. Cech był bogaty, wpływowy i z ogromnymi tradycjami - w 1931 roku świętował 600-lecie istnienia. Posiadał wiele ciekawych zwyczajów, dotyczących m.in. przyjmowania nowych członków. Jakich? O tym poniżej. Zapraszamy też do galerii, w której znajdziecie Państwo wiele reklam przedwojennych toruńskich sklepów i zakładów mięsnych.

Zbliża się Popielec, niedługo nie będzie wypadało pisać o wędlinach, szynkach, bekonach i ich producentach. Na koniec karnawału takie smakowite wspomnienie będzie jednak pasowało idealnie. Szczególnie, że jest kogo i co wspominać, toruński cech rzeźników był jednym z najstarszych i najpotężniejszych w mieście. Zaś wyroby... Co tu dużo gadać, Helena Grossówna, nasza królowa srebrnego ekranu wspominała, że po odwiedzinach u rodziny, do Warszawy wracała nie z piernikami, ale z toruńską kiełbasą. A znała się na niej doskonale, ponieważ jej ojciec, Leonard Gross, był rzeźnikiem.

A zatem szablę w dłoń, czy też raczej "Księgę pamiątkową cechu rzeźnickiego w Toruniu" wydaną w 1931 roku z okazji 600-lecia cechu. Dzieje i zwyczaje toruńskiego bractwa rzeźnickiego opisał na jej kartach Tadeusz Pietrykowski.

"Kiedy toruński cech rzeźnicki powstał, określić trudno - czytamy. - Nie znalazłem żadnego dokumentu, na podstawie którego choć w przybliżeniu możnaby określić jego datę powstania. W posiadaniu cechu znajduje się "lada", to jest skrzynka cechowa, w której przechowuje się akta, książki, krzyż i lichtarze cechowe. Na wieku lady znajduje się napis: Anno 1331 ren. 1895, 1919. Ponieważ także w tradycji braci cechowych utrzymuje się jako datę założenia cechu rok 1331, więc przyjąć należy, że cech toruński dziś poszczycić się może sześciowiekową tradycją."

Wielka parada podczas święta rzemiosła pomorskiego w Toruniu w czerwcu 1935 roku. Pochód rzeźników otwierali trzej husarze na koniach. Związki branży mięsnej ze stanem rycerskim były bardzo silne. Rycerz znajdował się na wywieszce cechowej eksponowanej na budynku gospody przy Sukienniczej. Rycerz jechał również 2 lipca 1884 roku na czele parady zorganizowanej z okazji otwarcia rzeźni miejskiej."Cech rzeźnicki w Toruniu wyruszył dzisiaj o godzinie 11 przed południem w uroczystym pochodzie z esplanady ulicą Chełmińską dookoła ratusza i dalej ulicą Szeroką przez Nowemiasto do nowo urządzonej rzezalni nad szosą wiodącą do Lubicza - pisała wtedy "Gazeta Toruńska". - Na czele orszaku jechał rycerz w średniowiecznej zbroi, reminiscencya dawniejszych urządzeń obronnych w mieście, dalej postępowała kapela, majstrowie rzeźniccy, czeladź w ubiorach masarskich, ucznie wiodący okazałe sztuki bydła opasowego ze złoconemi rogami i wieńcami dokoła piersi a wreszcie, na umajonych wozach rzeźnickich, tuczne wieprze, skopy i cielęta. Pomiędzy poszczególnemi oddziałami orszaku powiewały cechowe chorągwie. Na dziedzińcach rzezalni odbyło się nasamprzód ślachtowanie na próbę. Uroczystość rozpoczęła się przemową rządcy budowniczego Rehberga do nadburmistrza miasta p. Wisselincka i oddaniem mu kluczy. Nadburmistrz wygłosił potem przemowę do zebranych a mianowicie cechu rzeźnickiego, na którą odpowiedział p. Wakarecy, starszy majster w cechu".Wakarecy - nazwisko, które należy zapamiętać.

Ciekawe zwyczaje toruńskich rzeźników [Retro]

Dokumenty, jakie autor odnalazł w toruńskim Archiwum Państwowym, tak daleko jednak w przeszłość nie sięgały. Najstarszy zachowany statut cechu został spisany 23 stycznia 1682 roku.

Pierwszy z 39 artykułów dotyczył zebrań cechowych, które mogły się odbywać cztery razy w roku. Każdy brat cechowy był zobowiązany punktualnie stawić się na wezwanie starszych. Jeżeli tego nie zrobił, musiał zapłacić trzy floreny kary. Jeżeli się spóźnił, zapłacić musiał trzy grosze. O tym mówił punkt trzeci statutu.

"Posiedzenia cechowe odbywały się bardzo ceremonialnie wobec otwartej skrzyni cechowej, którą uważano wprost za symbol powagi cechowej - czytamy w "Księdze pamiątkowej". - Nikomu nie wolno bez zezwolenia mówić przy otwartej ladzie, lub też komu innemu przeszkadzać, gdy przemawia. Nie wolno też poruszać rzeczy niepotrzebnych a tymmniej podnosić się ze swego miejsca lub opuszczać pokój posiedzenia pod grzywną 6 groszy, głosi art. 4 statutu".

Wygląda na to, że cechą cechu był zamordyzm. Rzemieślnicze szlachectwo jednak zobowiązywało. Poza zebraniami członkowie bractwa również musieli świecić przykładem, kłótnie na rynku zdecydowanie nie były mile widziane. No dobrze, a co trzeba było zrobić, aby do cechu się dostać? O tym mówił art. 10. XVII-wiecznego statutu.

"Kto chciał zostać bratem cechowym musiał się o tę godność ubiegać przez dwóch braci na zebraniu kwartalnem przed otwartą ladą
czytamy dalej. - Kogo cech uznał godnym przyjęcia na mistrza cechowego, tenże musiał się wkupić do cechu. Opłaty na rzecz cechu były stosunkowo wysokie. Jeżeli syn mistrza cechowego ubiegał się o przyjęcie do cechu, to płacił - o ile spędził przynajmniej dwa lata na wędrówce - przy przyjęciu go do cechu 100 marek i musiał fundować beczkę piwa. Ponadto musiał przyrzec ożenić się w przeciągu roku, miał jednak prawo wybory panny także z innego cechu. W razie niewywiązania się z powyższego przyrzeczenia podpadał wysokiej grzywnie. Jeżeli zaś ubiegający się o godność mistrza cechowego brał sobie za żonę wdowę po rzeźniku cechowym lub córkę mistrza cechowego, płacił przy przyjęciu go do cechu jedynie 60 marek i fundował beczkę piwa".

Polecamy

A co w sytuacji, gdy do drzwi gospody cechowej przy ul. Sukienniczej 20 zakołatał rzeźnik spoza Torunia? Przed przyjęciem do cechu musiał przynajmniej przez rok przepracować u mistrza, bądź wdowy po mistrzu, uzyskując dobre świadectwa. Jeżeli ten warunek spełnił, mógł być przyjęty do cechu po uiszczeniu stu florenów. Zastanawiacie się pewnie Państwo, czy drogę do organizacji musiał sobie utorować również przy pomocy beczki piwa? A jakże!

Tu pojawiał się jednak problem. Jeżeli czeladnik ożenił się przed uzyskaniem prawa mistrzowskiego, droga do cechu była dla niego zamknięta. Mógł zostać jedynie partaczem, jak nazywano rzemieślników niezrzeszonych.

Jak długo trzeba było się uczyć, aby zostać czeladnikiem? Jeżeli uczeń był synem mistrza cechowego uczył się rok i płacił sześć florenów. Jeżeli nie, musiał się kształcić dwa lata, płacąc 12 florenów. Musiał również mieć świadectwo pochodzenia.

"Po ukończeniu nauki mistrz był zobowiązany ucznia wyzwolić przed zgromadzonym cechem i dać mu świadectwo nauki" - napisał Tadeusz Pietrykowski. - Wdowa po rzeźniku nie mogła wyzwalać ucznia, choć po śmierci męża mogła dalej prowadzić rzemiosło pod warunkiem przyjęcia czeladnika jako kierownika interesu".

Kandydat na mistrza składał podanie o przyjęcie go w poczet bractwa. Zgodnie ze zwyczajem, na rozpatrzenie supliki czekał za drzwiami gospody cechowej, a jeśli pozostali wyrazili zgodę, był uroczyście wprowadzany do środka i witany przez starszego cechu uroczystą przemową.

Wielka parada podczas święta rzemiosła pomorskiego w Toruniu w czerwcu 1935 roku. Pochód rzeźników otwierali trzej husarze na koniach. Związki branży mięsnej ze stanem rycerskim były bardzo silne. Rycerz znajdował się na wywieszce cechowej eksponowanej na budynku gospody przy Sukienniczej. Rycerz jechał również 2 lipca 1884 roku na czele parady zorganizowanej z okazji otwarcia rzeźni miejskiej."Cech rzeźnicki w Toruniu wyruszył dzisiaj o godzinie 11 przed południem w uroczystym pochodzie z esplanady ulicą Chełmińską dookoła ratusza i dalej ulicą Szeroką przez Nowemiasto do nowo urządzonej rzezalni nad szosą wiodącą do Lubicza - pisała wtedy "Gazeta Toruńska". - Na czele orszaku jechał rycerz w średniowiecznej zbroi, reminiscencya dawniejszych urządzeń obronnych w mieście, dalej postępowała kapela, majstrowie rzeźniccy, czeladź w ubiorach masarskich, ucznie wiodący okazałe sztuki bydła opasowego ze złoconemi rogami i wieńcami dokoła piersi a wreszcie, na umajonych wozach rzeźnickich, tuczne wieprze, skopy i cielęta. Pomiędzy poszczególnemi oddziałami orszaku powiewały cechowe chorągwie. Na dziedzińcach rzezalni odbyło się nasamprzód ślachtowanie na próbę. Uroczystość rozpoczęła się przemową rządcy budowniczego Rehberga do nadburmistrza miasta p. Wisselincka i oddaniem mu kluczy. Nadburmistrz wygłosił potem przemowę do zebranych a mianowicie cechu rzeźnickiego, na którą odpowiedział p. Wakarecy, starszy majster w cechu".Wakarecy - nazwisko, które należy zapamiętać.

Ciekawe zwyczaje toruńskich rzeźników [Retro]

Piszemy o cechu rzeźnickim, a w gruncie rzeczy cechy były dwa. Swoją organizację mieli również czeladnicy. Ich stowarzyszenie było nieco młodsze, korzeniami miało sięgać co najmniej XVI wieku, było również w pewnym stopniu zależne od bractwa skupiającego mistrzów. Czeladnicy także mieli swoje zwyczaje.

"Zebrania bractwa odbywają się przy otwartej ladzie, przy której stoi krzyż oraz palą się dwie świece. Kandydat na członka cechu musi się poddać różnym ceremoniom, zanim dostąpi godności brata - czytamy w "Księdze pamiątkowej cechu rzeźników". - Mianowicie w dniu jego przyjęcia, gdy starszy czeladnik zagaja zebranie i otwiera ladę, kandydat jest zobowiązany czekać na zewnątrz lokalu przed drzwiami zamkniętemi. Po pewnym czasie zezwala mu się na zapukanie i zapytanie, czy wolno mu wejść przy otwartej ladzie. Odpowiada mu głos starszego czeladnika:
- Jeżeli w przychylności do bractwa przychodzisz, to wolno wejść, inaczej nie wolno.
- Przychodzę w przychylności - odpowiada kandydat.
Po wejściu do lokalu cechowego starszy czeladnik go pyta:
- Jakie masz życzenie?
- Wyuczyłem się rzemiosła rzeźnickiego - odpowiada kandydat - u jednego dzielnego mistrza w Toruniu, więc mam zamiar przystąpić do dzielnego bractwa czeladzi.
Starszy czeladnik na to odpowiada:
- Jeżeli masz zamiar złączyć się z nami w braterstwie, cieszymy się z tego. Z przyjęciem do bractwa naszego jednak złączone są różne obowiązki. Czy chcesz spełnić te obowiązki?
- Tak, chcę je spełnić - odpowiada kandydat.
- Czy możesz zapłacić wpisowe?
- Mogę".
Po tej deklaracji kandydat wychodził, pozostali natomiast naradzali się, czy go przyjąć. Jeżeli wynik narady był dla kandydata pomyślny, rozpoczynała się dalsza procedura. Najpierw było golenie, które miało usunąć wszelkie pozostałości czasów uczniowskich.
"Zakłada się kandydatowi wielką chustę około szyi, namydla się go, zamiast mydłem, zwykłym kamieniem, a potem goli się go brzytwą drewnianą - to również opis z "Księgi pamiątkowej". - Po ogoleniu pozwala się kandydatowi pierwszy raz zapalić fajkę, następnie rwie mu się ząb tzw. Spielzahn. By wypróbować, czy jest zwinny, każe się mu skakać przez stół, przyczem bracia cechowi próbują sił swoich rąk i dłoni na tylnej części ciała kandydata".

Gdy nieszczęśnik przeszedł wszystkie próby, podchodził do niego starszy cechu z kielichem zwanym wilkomem. Witał go dłuższą przemową, pił jego zdrowie. Następnie kielich przejmował nowy członek bractwa czeladników. Wygłaszał toast na cześć braci i po wypiciu ich zdrowia, przekazywał kielich w ich ręce. Beczka piwa się w tym miejscu nie pojawia.

Polecamy

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska