Dawca przyjdzie ze swoim panem

- Potrzebujemy leku dla naszych kociąt, którym jest surowica. Szukamy właścicieli gotowych zgodzić się, by ich koty były dawcami - apeluje Agnieszka Wiśniewska, kierowniczka toruńskiego przytuliska.

W schronisku na Bydgoskim Przedmieściu wakacyjny tłok. Mieszka tam obecnie ponad 340 psów oraz ponad setka kotów. Większość z nich to kocięta.

- Ludzie przynoszą je do nas w najgorszym możliwym momencie, kiedy mają 4-5 tygodni. To o wiele za wcześnie, by zaszczepić je przeciwko chorobom wirusowym - mówi Agnieszka Wiśniewska, kierowniczka toruńskiego schroniska. - Wówczas przed zakażeniem, a potem śmiercią uratować je może podanie surowicy. Tę otrzymujemy z krwi dorosłych, zdrowych i szczepionych kotów. Szukamy dawców, a sprawa jest naprawdę pilna. Zachęcamy z całego serca, by wziąć udział w naszej akcji. <!** reklama>

Zabieg pobrania krwi w gabinecie weterynaryjnym trwa zaledwie kilkanaście minut. Dla zdrowia zwierzęcia nie jest groźny. Natomiast oddana krew może uratować życie kociętom, którym brakuje własnej odporności na choroby. Szczepić je można bowiem dopiero wówczas, gdy skończą osiem tygodni.

Przejawy agresji i okrucieństwa wobec kotów niestety nie słabną. W schronisku w Toruniu próbują teraz ratować zwierzę, które ktoś starał się otruć substancją chemiczną. Jest całe poparzone, a rokowania co do jego stanu nie są dobre.

Właściciele kotów, którzy chcą pomóc schroniskowym maluchom, powinni skontaktować się z przytuliskiem przy ulicy Przybyszewskiego. Jego pracownicy podadzą nazwę jednego z zaprzyjaźnionych gabinetów weterynaryjnych i pomogą umówić wizytę, podczas której pobrana zostanie krew.

Numer telefonu schroniska to 56 622-48-87. Można tam dzwonić codziennie do godz. 16, a w soboty do godz. 15.