MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dwa kocurki i jedna kotka są do wzięcia

Justyna Wojciechowska-Narloch
Kto przygarnie bezpańskie kocięta? Szukamy domu dla maluchów znalezionych przy Olsztyńskiej

<!** Image 3 align=none alt="Image 219107" sub="Kotami w toruńskim schronisku dla zwierząt opiekuje się Zofia Zapołowska
[Fot.: Grzegorz Olkowski]">

Przedwcześnie zabrane od matek, chude, chore, bez wielkich szans na przeżycie – takie kociaki ludzie przynoszą do toruńskiego schroniska. Niektórzy przygarniają kocięta i próbują znaleźć im nowy dom.

Tak właśnie postąpiły dwie kobiety, które na kocią rodzinę natrafiły w lipcu niedaleko bloków przy ul. Olsztyńskiej. Była to dorosła kotka i trójka jej małych dzieci. Ich zachowanie świadczyło o tym, że miały stały kontakt z ludźmi. Wyrzucając zwierzęta na ulicę, ktoś w okrutny sposób pozbył się problemu. <!** reklama>

- Matkę kociąt adoptowała moja przyjaciółka. Zostały jeszcze trzy kocięta: dwa kocurki i jedna kotka. Mają obecnie trzy miesiące, są zdrowe, zaszczepione i odrobaczone. Pilnie potrzebują domu, w którym będą kochane – tłumaczy Katarzyna Malinowska-Mańk, która opiekuje się porzuconymi kociętami.

Kobieta chce, by jej czworonożni podopieczni trafili w dobre ręce. Nowi właściciele muszą być odpowiedzialni, mieć doświadczenie z kotami i świadomość, że czasem bywają one psotne. Ważne też, by wiedzieli, że trzeba je regularnie szczepić i odrobaczać, a to wiąże się z pewnymi kosztami.

- Najlepszym rozwiązaniem jest „dwupak”, czyli adopcja dwóch kotów jednocześnie. Wówczas podczas nieobecności właściciela nie będą się tak bardzo nudzić, zajmą się sobą. Dobrze jest też wtedy, gdy w domu jest już jeden kot - podpowiada Katarzyna Malinowska-Mańk.

Osoby, które odpowiedzą na apel naszej Czytelniczki, muszą się liczyć z tym, że zada im ona wiele pytań. Trudno się przecież dziwić, że kobieta chce mieć pewność, iż znalezione przy ul. Olsztyńskiej kocie rodzeństwo czeka dobry los.

- One są przezabawne, bardzo ciągną do ludzi - dodaje na koniec.

Jak wielki problem stanowią młode kocięta, świadczy chociażby sytuacja w toruńskim schronisku przy ul. Przybyszewskiego. Obecnie przebywa tam ponad 30 kociąt i każdego dnia pojawiają się kolejne.

- Ludzie przynoszą nam nawet dwutygodniowe kotki, które nie mają praktycznie żadnych szans na przeżycie. Przynoszą też trochę starsze, których jeszcze nie możemy zaszczepić, bo nie skończyły ósmego tygodnia życia – opowiada Agnieszka Wiśniewska, kierowniczka toruńskiego schroniska. - Sytuacja jest naprawdę dramatyczna. Próbujemy ratować kocięta podając im surowicę uzyskaną od dorosłych, zdrowych i zaszczepionych kotów. Poszukujemy dawców.

Surowicę, o której mówi Agnieszka Wiśniewska, otrzymuje się z kociej krwi. Zabieg jej pobrania odbywa się w gabinecie weterynaryjnym i trwa zaledwie kilkanaście minut. Dla zdrowia dawcy nie jest on groźny. Natomiast oddana krew może uratować życie kociętom, którym brakuje odporności na choroby.

- Zdarza się, że kotka porzuci zakażonego wirusem kociaka, by nie zaraził on reszty miotu. Tak podpowiada jej instynkt. Takie błąkające się maluchy, często już mocno zaatakowane przez chorobę, też do nas trafiają. Wówczas niewiele możemy zrobić - dodaje Agnieszka Wiśniewska.

Właściciele kotów, którzy chcą pomóc schroniskowym maluchom, powinni skontaktować się z przytuliskiem przy ul. Przybyszewskiego w Toruniu (tel. 56 622-48-87). Jego pracownicy podadzą nazwę jednego z zaprzyjaźnionych gabinetów weterynaryjnych i pomogą umówić wizytę, podczas której pobrana zostanie krew. Z niej natomiast będzie cenna surowica.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska