MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jak z Kutasa zostać Kochanowskim

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Imiona i nazwiska nie tylko nobilitują lub wyróżniają. Czasem bywają powodem kpin i śmiechu. W PRL-u chętnie zmieniano nazwiska na „szlachetnie brzmiące”. Nazwisk budzących zdumienie nie brakuje i dziś.

Imiona i nazwiska nie tylko nobilitują lub wyróżniają. Czasem bywają powodem kpin i śmiechu. W PRL-u chętnie zmieniano nazwiska na „szlachetnie brzmiące”. Nazwisk budzących zdumienie nie brakuje i dziś.

Nasze nazwiska pochodzą od nadawanych osobom przezwisk, które później przechodziły na ich potomków. Stąd tak popularne w Polsce nazwiska pochodzące od nazw zawodów, miejsca zamieszkania, wykonywanego zajęcia, cech charakteru i wyglądu albo nawet jednostkowego zdarzenia. <!** reklama>

W naszym kraju nazwiska powstały dopiero u schyłku średniowiecza. Początkowo objęły szlachtę i stopniowo rozprzestrzeniły się na mieszczaństwo, w dalszej kolejności na chłopstwo. To na wsi używano prostego, „jędrnego” słownictwa i to stamtąd pochodzi większość nazwisk, które dziś śmieszą lub brzmią co najmniej dziwnie.

Wiele zamieszania w polskich nazwiskach wywołał okres zaborów. Usiłowano wówczas zapisać nazwiska Polaków stosując normy ortograficzne języków rosyjskiego lub niemieckiego, germanizowano je i rusyfikowano. Po odzyskaniu niepodległości urzędnicy podczas wyrabiania dokumentów nierzadko błędnie odczytywali zapis nazwiska w języku zaborcy, dlatego po 1918 r. pojawiły się nazwiska zniekształcone. Szczególnie w środowiskach wiejskich. Niepiśmienni chłopi (większość społeczeństwa) znali swoje nazwisko tylko w formie mówionej, nie wiedzieli, jak należy je pisać.

Zarówno w II RP, jak i po II wojnie z różnych przyczyn tysiące Polaków zmieniało swoje nazwiska. Dekret z 10.11.1945 roku o zmianie oraz ustalaniu imion i nazwisk dopuszczał złożenie wniosku w przypadku noszenia nazwiska ośmieszającego i brzmiącego obco. Decydował o tym urzędnik Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej po zasięgnięciu opinii MO i uzyskaniu świadectwa niekaralności. „Petenta należy poinformować, że akt zmiany nazwiska otrzyma po dostarczeniu jednego egzemplarza „Gazety Pomorskiej” z umieszczonym stosownym ogłoszeniem” - napisano w instrukcji dla PWRN w Bydgoszczy.

Ten kształt ustawy obowiązywał do 1957 r. W starych gazetach można tą drogą wytropić zmiany nazwisk, proceder tak dziś ściśle chroniony z racji danych osobowych. A zajrzeć tam warto, bowiem okazuje się, jak niesłychanie wymyślne potrafiły być nazwiska naszych rodaków.

Skarga Pazdy

O zmianę nazwiska z racji jego ośmieszającego brzmienia prosili Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Bydgoszczy mieszkańcy naszego regionu, m.in.: Wincenty Stodup, Romuald Stęchły, Władysław Cholewa, Henryk Koza, Tadeusz Siurek, Stanisław Frajer, Tadeusz Kuta, Jan Jajczygrał, Tadeusz Pokraka, Eugeniusz Samiec, Wacław Kutasik, Wacław Kutas, Leon Koza, Jadwiga Pypka, Jan Mazgaj, Edward Prostak, Tekla Pindikowska, Stanisław Machujski, Jan Piekiełko, Józef Wozignój, Henryk Durak, Wacław Majtka, Jan Soczek, Tadeusz Szczurek, Jan Świnka, Mieczysław Pierdziech, Franciszek Bzdoń, Joanna Pierdzioch, Zbigniew Rumianek, Kazimierz Gnojewicz, Marian Machuj, Wojciech Siuśko, Andrzej Menda, Zuzanna Kaczorek, Jan Gnida.

Leon Nocnik z Włocławka skarżył się, że jego „nazwisko jest ośmieszające i nielicujące się z godnością człowieka”, a Czesław Kwaśny z okolic Torunia ubolewał: „Nazwisko, które piastuję do chwili obecnej, jest wyszydzane przez tutejszych mieszkańców oraz na ogół całe społeczeństwo i aby uniknąć wszelkich przezwisk, które wciąż mnie prześladują, to prosiłbym o dokonanie zmiany nazwiska”.

Łucja Pazda z Inowrocławia napisała: „Nazwisko moje brzmi ubliżająco, co głównie uzewnętrznia się w środowisku młodzieży szkolnej. Pracuję w szkolnictwie jako nauczycielka, spotykam się z przykrą atmosferą, słysząc pokątnie zniekształcone swoje nazwisko poprzez zamianę litery „a” na „i”.

Kazimierz Pycka z powiatu bydgoskiego oznajmiał: „Nazwisko moje jest często niezrozumiałe, szczególnie telefonicznie odmieniane często w bardzo plugawy sposób: np. Picha, Piczka itd. Jak również niektórzy nie władają dodatnio polskim językiem i nie dają sobie rady z wymową litery „y”, a zmieniają ją na literę „i”, a nawet często ludzie świadomi, którzy doskonale znają nazwisko, często operują przezwiskiem, co nieraz jestem zmuszony powyższe kierować na drogę sądową”.

Stefan Gołaś z Tucholi pisał: „Moje nazwisko jest samo przez się ośmieszające i w mojej pracy tak zawodowej w szkole, jak i poza szkołą, zarówno żona jak i ja spotykamy się z jego ironicznym przyjęciem, względnie nawet jeszcze bardziej ośmieszającym zniekształceniem”.

Leszczyńskim być...

Przyszli Grzybowscy, Kozłowscy, Baranowscy, Boguccy pisali: „Podanie motywuję tym ze względu na przykre brzmienie i dla uszlachetnienia nazwiska”. Prawie wszyscy chcieli mieć nowe nazwiska zakończone na „ski”. Mimo iż szlachta w PRL-u była wyklęta jako „obcy klasowo element” i sprawca upadku Rzeczypospolitej, to mit „lepszych” nazwisk na „ski” i „cki” wciąż był żywy. Co ciekawe, urzędnicy musieli nie wiedzieć, kim byli Leszczyński, Czartoryski czy Kochanowski, skoro godzili się na przybranie tych właśnie nazwisk wbrew zapisowi w ustawie, zabraniającemu sięgania po nazwiska historyczne, należące do ważnych osób z dziedziny kultury, nauki, polityki i wojskowości.

Bywały też i inne argumenty. Jadwiga Butgereit pisała: „W dokumencie ślubu z 1943 r. mam zniekształcone nazwisko. Wniosek mój uzasadniam tym, że po moim mężu lub teściu może być jakiś spadek i w tym wypadku muszę rodowód udowodnić prawidłowym nazwiskiem, a przez zniekształcenie nazwiska mogłabym ja z dziećmi być poszkodowana”.

Wnoszono też o zmianę imion, np. Edyta na Krystyna („ponieważ wszyscy tak na mnie wołają”), Berta na Beata, Iwona na Elżbieta („bo nie jest polskie”), Charlotta na Leokadia, Marianna na Maria („Kto zobaczy moją metrykę, zaraz czyni złośliwe aluzje dotyczące imienia. Na przykrości napotykam również w szkole, w szczególności od chłopców, nawet krewni i znajomi przy różnych okazjach nie omieszkają dorzucić swych złośliwych, uszczypliwych, a często wręcz nieprzyzwoitych uwag pod moim adresem. Jestem tymi uwagami bardzo przygnębiona”).

Po 1956 r. nadszedł też czas powrotów do nazwisk brzmiących obco. Henryk Schulz z Torunia napisał: „W roku 1954 na żądanie urzędnika milicyjnego pisownię zmieniono na Szulc. Zmiana ta zaistniała na wyłączne żądanie pod presją milicji. Pod wpływem zdenerwowania i zaskoczony namową urzędnika zgodziłem się, lecz zgoda ta nie była dobrowolną. W tej krótkiej chwili nie rozważyłem dostatecznie konsekwencji, które wprowadziły w mych dokumentach tak wielkie zamieszanie. Uważam, że dziś, gdy prostujemy często wypaczone ścieżki, będę mógł ten błąd kardynalny naprawić”.

I dziś można zmienić nazwisko.

- Koszt wydania decyzji to 37 zł, miejscem składania wniosku z uzasadnieniem jest właściwy dla miejsca zameldowania urząd stanu cywilnego, czas oczekiwania wynosi od 2 tygodni do miesiąca - mówi Agnieszka Jędrzejczak, zastępczyni kierownika Urzędu Stanu Cywilnego w Bydgoszczy.

- W 2011 r. w USC w Toruniu złożono 129 wniosków o zmianę imion i nazwisk. Wszystkie zostały uznane za zasadne i rozpatrzone pozytywnie - informuje Aleksandra Iżycka, rzeczniczka prezydenta Torunia. - Bardzo rzadko - średnio raz w roku - zdarzają się wnioski o zmianę nazwisk ośmieszających.

Nieco inaczej jest w Bydgoszczy. Tu w ostatnim czasie takich wniosków było kilkanaście. Składały je osoby o nazwiskach: Kiełbasa, Kisiel, Mąka, Fiutak, Warchoł, Jeleń, Łoś, Nosek, Świetlik, Jurek, Roman, Wacek. <

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska