MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Justyna, czyli pytania

Teatr chce mówić o Kościele, religijności i wierze. Niedawno - znany w Toruniu - Wierszalin wystawił odczytaną na nowo „Klątwę” Wyspiańskiego.

Teatr chce mówić o Kościele, religijności i wierze. Niedawno - znany w Toruniu - Wierszalin wystawił odczytaną na nowo „Klątwę” Wyspiańskiego.

<!** Image 2 align=right alt="Image 83100" sub="Od lewej: Paweł Kowalski, Paweł Tchórzelski, Mirosława Sobik i Grzegorz Woś / Fot. Jacek Smarz">Tuż po nim na toruńskiej scenie młody reżyser Marcin Wierzchowski interpretuje związane z religijnością i wiarą wątki „Justyny” markiza de Sade, książki obrazoburcy, ale i niebanalnego myśliciela, ateisty i libertyna, który za nieobyczajne postępowanie wiele lat spędził w więzieniu.

Przed premierą Marcin Wierzchowski przyznał, że zafrapowała go aktualność myśli francuskiego skandalisty. Ale młodemu reżyserowi nie chodziło o doraźność i publicystykę. Bo choć w „spowiedzi Kościoła”, wygłoszonej przez Braschiego, padają słowa o molestowaniu ministrantów, pijaństwie i chciwości, choć postacie przysięgają na Boga a potem mordują, to przecież powstało przedstawienie nie o skandalach. Powstało przedstawienie sięgające głębiej.

Ona i oni

Oto ona i oni. Ona - Justyna, już w dzieciństwie zmuszana do upokarzających zabaw, potem bezlitośnie wykorzystana przez tego, któremu pomogła z dobrego serca, traktowana jako obiekt seksualnych wynaturzeń, stawiana przed próbami, które trudno wytrzymać. Oni to ludzie dookoła - a wśród nich siostra, ksiądz, sędziowie, mężczyzna, którego pokochała. Oni w życiu po prostu chcą się bawić, mnożą wyuzdane przyjemności, nie zważając na to, że krzywdzą kogoś przy okazji. Ona, mimowolna uczestniczka ich orgii i zbrodni, trwa w wierze - w Boga i w człowieka. Ona w jasnej sukni, oni w czarnych uniformach (kapłan pod białą sutanną też ma czarny strój). Ale sytuacja wcale nie jest czarno-biała.

<!** reklama>W kolejnych odsłonach Justyna poddawana jest próbom przez poszczególnych oprawców, a jednocześnie adwersarzy. I wcale nie znajduje kontrargumentów, gdy padają zarzuty, że nie skorzystała z okazji, by zabić zwyrodnialca, który dla seksualnego zaspokojenia maltretował kobiety. Nie umie też bronić swojej religii, gdy słyszy o obojętności Stwórcy wobec niezasłużonych cierpień ludzi. Powtarza jedynie swoje wyznania albo „odpływa” w głąb siebie, w modlitwę. Aż do sceny, gdy otrzymuje możliwość decydowania o życiu i śmierci. Może oto ułaskawić bądź skazać na śmierć notorycznych morderców - dewiantów seksualnych. Co robi Justyna? Postępuje znów zgodnie ze swoimi zasadami. Ale czy słusznie?

To kolejne po „Medei” przedstawienie Marcina Wierzchowskiego na toruńskiej scenie, znacznie bardziej zdyscyplinowane i klarowne, choć za podstawę ma nie dramat, ale opowieść z długimi fragmentami rozważań filozoficznych.

Aktorski koncert

Sceny zbiorowe przeplatają się z solowymi popisami postaci po kolei dręczących Justynę i „polemizujących” z nią. Sześcioro aktorów (Mirosława Sobik w tytułowej roli, Karina Krzywicka, Aleksandra Lis, Paweł Tchórzelski, Paweł Kowalski i Grzegorz Woś) daje koncert gry. Świetnie opracowany jest ruch sceniczny, świetnie skomponowana warstwa dźwiękowa,w której precyzyjnie dozuje się ciszę i krzyk. Rytm tego przedstawienia to jego niezaprzeczalny atut.

Teatr im. Wilama Horzycy: „Justyna” wg de Sade’a, reż. Marcin Wierzchowski, scen. Matylda Kotlińska, ruch scen. Kamila Jankowska i Witold Jurewicz, muz. Paweł Szymański.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska