Nie dziwię się emocjom kierowniczki MOPS-u w Rypinie. Wczoraj nie tylko była wstrząśnięta ciężkim stanem pobitego Piotrusia, ale i wywołaniem „socjalnych” do tablicy. Stało się to między innymi za sprawą babci chłopczyka, która reporterowi TVN24 powiedziała, że sygnalizowała MOPS-owi swoje obawy o wnuczka. Nawet jednak gdyby nie słowa tej kobiety, MOPS i tak byłby pytany o to, co robił. Skoro matka Piotrusia objęta była opieką ośrodka i miała przydzielonego asystenta rodzina, pytania by się pojawiły. Wcześniej czy później.
Kierowniczka rypińskiego ośrodka płacze i zapewnia, że „asystent był tam prawie codziennie”. Miał różne zastrzeżenia, ale nie odkrył, by Piotruś był ofiarą przemocy.
Tymczasem prokuratura postawiła konkubentowi matki nie tylko zarzut pobicia chłopczyka, ale i znęcania się nad nim od 2017 roku. Jak w tym kontekście patrzeć na pracę MOPS-u? Trudno oceniać. Z pewnością warto mieć na uwadze jedno. Żaden asystent nie jest całodobowym strażnikiem rodziny. Dramat Piotrusia jest tego dowodem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?