Lekarze czasu nie liczą

Lekarze, szczególnie młodsi stażem, są przepracowani. Mają etaty w szpitalu, pogotowiu, przychodni. Odbija się to nie tylko na ich zdrowiu, ale i pacjentów.

- U mnie w szpitalu nie pozwalam na dwa dyżury z rzędu - mówi Andrzej Przybysz, dyrektor ds. medycznych w Miejskim Szpitalu Specjalistycznym w Toruniu. - Ale jeśli lekarz ma dyżur i u mnie, i w pogotowiu, to na to nie mam wpływu. Tak naprawdę, od odpowiedzialności każdego lekarza zależy, ile bierze na siebie obowiązków.

Mają sposoby

Jak dodaje dr Przybysz, jeśli lekarz dyżuruje „z etatu”, może mieć nie więcej niż dwa dyżury w tygodniu i osiem w miesiącu. Znalazł się jednak sposób na ominięcie przepisów.

Ponieważ jeden lekarz nie może być zatrudniony równocześnie na etacie i kontrakcie (na dodatkowe dyżury), robi się tak, że dla szpitala partnerem w dyżurach jest firma, w której zatrudnieni są lekarze. Szpital zatrudnia więc firmę.

- Podobno lekarz może pracować na okrągło - ironizuje Krzysztof Bukiel, przewodniczący Związku Zawodowego Lekarzy. - Gdy Trybunał Konstytucyjny przyjrzał się sprawie, stwierdzono, że 56 godzin pracy bez przerwy nie zagraża bezpieczeństwu.

Zgodnie z dyrektywą UE, można pracować do 48 godzin w tygodniu, wliczając w to nadgodziny. Oczywiście, dyrektywa nie jest przestrzegana. Z jej wytycznymi jest sprzeczna ustawa o zakładach opieki zdrowotnej, według której czas dyżurów nie jest czasem pracy i można lekarza zobowiązać do dwóch dyżurów tygodniowo i ośmiu miesięcznie.

Po pierwsze nie szkodzić

- Moglibyśmy wystąpić do trybunału, ale nie robimy tego, bo nie wiemy, czy nie zaszkodzimy samym lekarzom - dodaje Krzysztof Bukiel.

- Lekarze są zwyczajnie przepracowani - mówi Andrzej Wiśnicki, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu.

Są też i tacy lekarze, którzy wykorzystują systematycznie swój urlop i co miesiąc na kilka dni jadą do zagranicznej kliniki. Zarobią tam więcej niż w Polsce przez sześć tygodni.