**<!** Image 3 align=none alt="Image 209614" >
Pięć czarnych jak węgle kociaków to dziś wielkie szczęście i wielki kłopot Teofila Kowalkowskiego z ul. Ducha Św. w Toruniu. Mężczyzna zaopiekował się kotką, która odwdzięczyła mu się... potomstwem.
<!** reklama>**
Piwnica kamienicy na toruńskiej starówce wygląda imponująco. Jest czysta, zadbana, uporządkowana. W jednym z jej zakamarków w dużym wyściełanym kartonie mieszka czarna kotka i piątka jej kociąt. Obok na podkładkach z gazet stoją pełne miski z karmą i wodą. O wszystko dba Teofil Kowalkowski.
- Koty są u nas od lat i od lat jest problem z młodymi, które się rodzą, a potem nagle znikają - opowiada mężczyzna. - Nie chcę, żeby taki sam los spotkał kociaki, którymi teraz się opiekuję. Chciałbym, żeby miały normalne domy i kochających właścicieli.
Czarna zielonooka kotka, którą zimą zaopiekował się nasz Czytelnik, młode urodziła 2 kwietnia. W tej chwili kocięta już widzą i po woli zaczynają spacerować po kartonie.
Pan Teofil martwi się, co z nimi będzie. Tym bardziej, że kiedy zapytał w magistracie, co zrobić z kocim potomstwem, zasugerowano mu eutanazję.
- Prawo dopuszcza taką możliwość w przypadku ślepych miotów - potwierdza Agnieszka Wiśniewska, kierowniczka Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt na Bydgoskim Przedmieściu. - Skoro pan się na to nie zdecydował, to teraz nie pozostaje mu nic innego jak odchować kocięta. Przy matce powinny one zostać przez 7-8 tygodni ze względu na budującą się odporność. Dopiero po tym czasie można je zabrać i zaszczepić.
Już niebawem pokarm matki przestanie maluchom wystarczać. Potrzebna więc będzie karma nie tylko dla kotki, ale również dla młodych.
Pan Teofil wcześniej przygotował specjalne kartki z informacjami o kociej rodzinie i prośbami o wsparcie. Powiesił je m.in. na drzwiach prowadzących do piwnicy. Na apel zareagowali tylko jedni sąsiedzi.
- Przydadzą się puszki i sucha karma. Na dodatek na podwórku pojawiła się kolejna ciężarna kotka. Martwię się, co z nią będzie, kiedy urodzi młode. Co dalej z nimi będzie - zastanawia się mężczyzna.
Widać, że w kamienicy przy ul. Ducha Św. mieszkają ludzie przyjaźni zwierzętom. Na rozległym podwórku stoją dwie budki dla kotów, na małym murku wyłożona jest karma i mięso, a na bruku ustawiono poidła dla gołębi. Jednak pozytywne nastawienie do ptactwa i kotów nie rozwiązuje problemu.
- Moim zdaniem te zwierzęta powinny pozostać w swoim środowisku. Bezwzględnie trzeba jednak ograniczać ich populację. Sterylizację środowiskowych kotów można przeprowadzić u nas w schronisku nieodpłatnie - dodaje Agnieszka Wiśniewska.
Problem, który w tej chwili ma nasz Czytelnik, to żaden wyjątek. Wiosna to czas, kiedy środowiskowe koty żyjące na osiedlach mają potomstwo. Jeśli trafią na dobrych ludzi - jak pan Teofil - ich szanse na przetrwanie rosną.
- Ludzie przynoszą do nas dużo kociąt, ale zbyt wcześnie zabierają je od matek. 4-5- tygodniowych nie możemy jeszcze zaszczepić - dodaje Agnieszka Wiśniewska. - W tym roku chcemy stosować zastrzyki z surowicy, które wspomagają odporność od razu, a nie jak szczepionki - dopiero po dwóch tygodniach.
Teofil Kowalkowski zdecydował, że pomoże kociej mamie wychować piątkę jej czarnych jak węgle dzieci. Liczy też na to, że nasi Czytelnicy wspomogą go w zakupach karmy dla całej szóstki. A największym jego marzeniem jest, by w przyszłości znaleźli się chętni na przesympatyczne kociaki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?