MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Naturalne brzmienie prawa

Aleksander Nalaskowski
W jednej z podlaskich wsi zdarzyła się taka oto historia. Lokalny sklep spożywczy, jedyny w wiosce, był regularnie od jakiegoś czasu okradany. Pół biedy te zrabowane towary (głównie alkohol i papierosy, a także słodycze), ale rabuś niszczył drzwi, wyłamywał zabezpieczenia, a przeszukując sklep, robił nieziemski bałagan.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/nalaskowski_aleksander.jpg" >W jednej z podlaskich wsi zdarzyła się taka oto historia. Lokalny sklep spożywczy, jedyny w wiosce, był regularnie od jakiegoś czasu okradany. Pół biedy te zrabowane towary (głównie alkohol i papierosy, a także słodycze), ale rabuś niszczył drzwi, wyłamywał zabezpieczenia, a przeszukując sklep, robił nieziemski bałagan. Skutkiem tego były nie tylko straty subiekta, ale nade wszystko zamykanie sklepu. Bo, wiadomo, musi przyjechać policja i sporządzić protokół, wykonać zdjęcia, zrobić oględziny. Potem trzeba zinwentaryzować towar, potem całość musi obejrzeć ubezpieczyciel, no i trzeba naprawić uszkodzone drzwi, okna, sztaby. To trwa. Skutek - jedyny sklep z chlebem, makaronem, proszkami do prania i gazetami zamknięty kilka dni. <!** reklama>

Mimo że włamań było kilka, a zniecierpliwienie mieszkańców ogromne, policjanci złodzieja ująć nie umieli. Wiadomo, procedury, brak kadr, brak paliwa i inne tradycyjne kłopoty. Zatem po kolejnym włamaniu wieśniacy powiedzieli: „Dość!”. W tajemnicy się zmówili, wyznaczyli dyżury i w nocy obserwowali sklep. Po jakimś czasie udało się. Złodziej wrócił do swojego bezkarnego Eldorado. Gdy łomem (cóż za klasyka!) wyrywał zabezpieczenia, kilkunastu chłopa zdążyło się skrzyknąć i rabusia na gorącym uczynku w sklepie złapać. Miał już wypełniony dobrami wszelakimi worek (znów klasyka) i niczego się nie spodziewał. Obezwładniony i przy akompaniamencie licznych kuksańców (to eufemizm) został związany. Tego się nie spodziewał. Spontaniczni strażnicy wyprowadzili go przed sklep, przywiązali do słupa elektryfikacyjnego przy sklepie stojącego, a na szyi powiesili mu worek ze skradzionymi towarami. Potem zadzwonili na policję i& zniknęli. Po około dwóch kwadransach przyjechał radiowóz, funkcjonariusze, zamieniając powróz na kajdanki, zabrali złodzieja z sobą. Ot i historia.

Samosąd? Zapewne. Zgodny z prawem? W żadnym razie! No tak, ale mieli ci mieszkańcy po licznych doświadczeniach z włamywaczem godzić się, że śledztwo umarzano „z powodu braku wykrycia sprawców”? Wystarczy sobie wyobrazić gospodynie, które między gotowaniem obiadu dla żniwiarzy, zajmowaniem się dziećmi i karmieniem świnek wyskakują na chwilę do sklepu po chleb, płyn do naczyń i drożdżówki dla maluchów, a tam zamiast sklepowej, policjant. Zatem zakupy trzeba zrobić gdzie indziej. A to trudniejsze, bo to 15 km dalej. Trzeba się przebrać, wystawić auto (albo zorganizować kierowcę), coś zrobić z dziećmi, by nie były same, odstawić garnek z ognia, by się nie przypaliło& Czas, niewygoda i komplikacje. No i słup, powróz, worek, policja. Samosąd? Zapewne. Zgodny z prawem? W żadnym razie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska