MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niektórzy 1 proc. mylą z filantropią

Przemysław Łuczak
Rozmowa z MARTĄ GUMKOWSKĄ, socjolożką ze stowarzyszenia Klon/Jawor.

<!** Image 3 align=right alt="Image 208320" sub="Marta Gumkowska: - Niestety, zdarzają się organizacje, które gdzieś po drodze gubią swój moralny drogowskaz. [Fot. archiwum]">

Rozmowa z MARTĄ GUMKOWSKĄ, socjolożką ze stowarzyszenia Klon/Jawor.

Czy Polacy chętnie sięgają do własnej kieszeni, żeby wspomóc potrzebujących?

Robią to coraz chętniej. Z naszych badań wynika, że 70 proc. Polaków przynajmniej raz w 2012 roku. wsparło finansowo jakąś organizację społeczną, ale przeważnie jednorazowo. Najczęściej przekazujemy środki Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Oczywiście, czasem zdarza nam się też pomagać finansowo innym organizacjom, przede wszystkim charytatywnym, zwłaszcza w kontekście głośnych medialnych wydarzeń, związanych z jakąś katastrofą, powodzią czy innym nieszczęściem, ale raczej rzadko. Nie mamy nawyku systematycznego wspomagania organizacji społecznych, których cele są nam bliskie, które robią coś ważnego w naszym otoczeniu, np. prowadzą hospicjum albo schronisko dla zwierząt.

Jak nasza hojność wypada na tle innych Europejczyków?

W porównaniu z krajami zachodnimi polska filantropia jest znacznie skromniejsza i bardziej okazjonalna. To zresztą widać w budżetach organizacji pozarządowych, w których pieniądze od indywidualnych darczyńców nie są szczególnie znaczące.

Być może wiąże się to z możliwością odpisania 1 proc. podatku na organizację pożytku publicznego. Niektórym myli się to z filantropią. Uważają, że już wystarczająco wsparli jakąś organizację przekazując 1 proc. Nie chcą jednak pamiętać, że zrobili to pieniędzmi publicznymi, a nie własnymi.

Niemniej coraz więcej podatników decyduje się na taki odpis...

W ostatnich latach obserwujemy ogromny przyrost kwot przekazywanych przez podatników do OPP w ramach 1 proc. W 2012 roku z takiej możliwości skorzystało prawie 11,2 mln osób, a do organizacji trafiło ponad 457 mln zł. W 2003 roku, kiedy po raz pierwszy można było odpisać 1 proc., organizacje otrzymały tylko 10 mln zł. Tutaj pomogła zmiana w przepisach, ułatwiająca przekazywanie 1 proc. Od 2008 roku nie trzeba już samemu przelewać pieniędzy na konto OPP, wystarczy tylko jej wskazanie, a resztę zrobi za nas urząd skarbowy.<!** reklama>

Nadal jednak tylko niespełna połowa uprawnionych korzysta z prawa do przekazania 1 proc. Na ogół są to osoby mające wyższe dochody i płacące większy podatek. Dlatego do OPP trafia około 70 proc. z tego, co potencjalnie mogłoby zasilić ich budżety. To dużo więcej niż jeszcze kilka lat temu, ale mechanizm 1 proc. ciągle nie jest w pełni wykorzystywany. OPP wykonują dużo dobrej roboty, ale, jak większość organizacji społecznych w naszym kraju, borykają się z trudnościami finansowymi. Środki, którymi dysponują, nie zawsze dają im możliwość działania zgodnego z oczekiwaniami odbiorców. Dlatego warto zachęcać podatników, aby w większym stopniu korzystali z możliwości przekazania 1 proc.

Czy jednym z powodów tej mizerii finansowej jest koncentracja odpisu 1 proc. w największych organizacjach?

Ta sytuacja może niepokoić. Jeśli popatrzymy na listę organizacji, które otrzymały wsparcie z 1 proc., to okazuje się, że większość tych pieniędzy trafia do kilkudziesięciu największych. W 2012 roku 250 mln zł dostało tylko 50 spośród ponad 7 tys. wszystkich uprawnionych organizacji. To oznacza, że pozostałe zyskują na tym mechanizmie niewiele.

Jak można to zmienić?

Robi się różne akcje, żeby te pieniądze trafiały do OPP bardziej równomiernie, choć nie wiem, na ile są one skuteczne. Myślę choćby o akcji „Zostaw swój 1 procent lokalnie”. Może to, co powiem, jest banalne, ale tę sytuację może zmienić na lepsze tylko większa świadomość nas, podatników, żebyśmy nie szli na lep tylko tego, co usłyszymy w mediach, lecz kierowali się własnym rozeznaniem. Wiadomo bowiem, że te największe organizacje mają też największe przełożenie na przekaz medialny. Chodzi o to, żebyśmy poszukali wokół siebie jakichś mniejszych organizacji, które też robią fajne rzeczy, warte wsparcia.

Czy niektóre organizacje nie wydają za dużo na reklamę?

Warto podkreślić, że obecnie OPP mają dostęp do bezpłatnego czasu antenowego w TVP. Oczywiście, mając fundusze można przygotować jakiś profesjonalny spot, żeby lepiej trafić do ludzi. Ale ze sprawozdań OPP wcale nie wynika, że one wydają na kampanie reklamowe tak bardzo dużo. W 2011 roku tylko 10 proc. OPP w ogóle wydało jakieś środki na kampanie informacyjne, a 9 na 10 spośród nich nie pokrywało tych kosztów z funduszy pozyskanych w ramach 1 proc. Ja bym więc tego nie demonizowała, choć od czasu do czasu, tak jak ostatnio w fundacji „Maciuś”, wychodzą na jaw pewne nieprawidłowości.

Ale tak naprawdę dostęp do mediów mają przede wszystkim fundacje z nimi związane, np. fundacje związane z TVN (piąta pod względem kwot zebranych z 1 proc. w 2012 roku) lub Polsat (dwudziesta szósta). To, plus znane twarze i celebryci, powoduje, że jest o nich najgłośniej i ludzie chętniej przekazują im 1 proc. Odgórne regulacje, służące zdecydowanemu ograniczeniu środków na kampanie informacyjne, uderzą w tych, którzy nie mają takiego kapitału i jeszcze bardziej zmniejszą ich szanse na pozyskanie 1 proc. Dlatego jestem im przeciwna i widzę większą rolę edukacji.

Nie powinno niepokoić, że coraz częstsze jest prywatyzowanie 1 proc.?

Fundacja Dzieciom „Zdążyć z pomocą”, która w 2012 roku dostała najwięcej pieniędzy z tego mechanizmu, bo ponad 100 mln zł, zbierała je na subkonta. Ta sprawa budzi poważne wątpliwości, choć, oczywiście, są to pieniądze dla ludzi w potrzebie, na leczenie chorych dzieci. Intencją ustawodawcy nie było jednak, żeby 1 proc. był formą wspomagania osób indywidualnych, lecz OPP, które działając w obszarach pożytku publicznego rozwiązują różne ważne problemy społeczne. Tutaj zastanawiałabym się, czy nie należałoby wprowadzić jakichś zmian, które ograniczyłyby zjawisko przekazywania środków na subkonta.

Dlaczego aż połowa Polaków powątpiewa w uczciwość organizacji pozarządowych? Czy głośna ostatnio afera w Fundacji „Kidprotect” może jeszcze bardziej pogłębić tę nieufność?

Jestem przekonana o uczciwości organizacji pożytku publicznego, chociaż niekiedy dochodzi do sytuacji, które mogą skłaniać do snucia tego rodzaju przypuszczeń. Takim negatywnym przykładem jest afera w fundacji Kidprotect. Niestety, zdarzają się organizacje, które gdzieś po drodze gubią swój moralny drogowskaz, zapominają o standardach uczciwego działania i o tym, co to znaczy dysponować publicznymi pieniędzmi.

Uważam, że są to tylko nieliczne wyjątki. Taka jest jednak specyfika mediów i nas samych, że o sprawach, które bulwersują, po prostu więcej się mówi.

Nie wszystkie organizacje składają sprawozdania, co może budzić podejrzenia. W 2012 roku głównie z tego powodu lista OPP zmniejszyła się z ponad 8 tys. do 7,3 tys...

Po stronie organizacji pozarządowych dochodzi do pewnych zaniedbań. Być może często zanadto skupione są na realizacji swojej misji, a zbyt mało na formalnościach. A jeśli na to nałoży się jeszcze brak czasu, niedostatek środków czy brak doświadczenia, to niekiedy umyka konieczność dbałości o większą przejrzystość swoich działań.

I dopilnowania, żeby na stronie internetowej zawsze były szczegółowe raporty na temat tego, na co, komu i ile pieniędzy zostało przekazanych. Ważne jest również, żeby w porę złożyć sprawozdanie do odpowiedniego ministra. Tak samo należy rozliczyć się z samorządem czy innymi instytucjami z realizacji projektów, na które dana organizacja otrzymała od nich dotacje. Czasem jednak wymogi w tym zakresie są naprawdę trudne, co nie ułatwia działania OPP. Zwłaszcza, gdy nie mają dostatecznych środków finansowych, żeby zatrudnić profesjonalnego księgowego.

Dlaczego Polacy uważają, że organizacje pozarządowe działają skuteczniej od instytucji publicznych?

Polskie społeczeństwo nie ma wygórowanej wiary w skuteczność instytucji publicznych. Przeciętny Polak wprawdzie słabo zna organizacje pozarządowe, większość nie pamięta nawet nazwy tej, którą wspomogła, ale mimo to jest przekonany o ich lepszej skuteczności. OPP zazwyczaj są bliżej ludzi i działają bardziej elastyczne.

Mają też ucho bardziej wrażliwe na problemy, które w lokalnych społecznościach są najważniejsze, bo często się z nich wywodzą. Natomiast elastyczność bierze się stąd, że te organizacje nie są zhierarchizowane. Dzięki temu nie są tak bardzo ograniczone procedurami czy kwestią uprawnień, łatwiej dostosowują się do sytuacji i mogą działać w sposób bardziej spontaniczny.

Napisz do autora: przemysł[email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska