Nienartowicz: "Na Szosie Chełmińskiej zakręci się rozpaczy łza" [FELIETON: MINĄŁ TYDZIEŃ]

Zobacz wideo: Tak budują linię tramwajową na Jar

Ano przy okazji przebudowy trasy dla tramwajów na - nomen omen – Mokrem. I widoku jednego toru, którym one obecnie - na ulicach Warneńczyka, ks. Gogi i Kościuszki - kursują. Czyli jak ponad 40 i więcej lat temu.

Oczywiście – trasa wtedy była inna. Tramwaj linii nr 2 od Uniwersyteckiej ku Dworcu Wschodniemu jechał torem ułożonym na Grudziądzkiej. Mijankę miał tu, gdzie dziś jest biurowiec Orbita i redakcja „Nowości”. Stał tu wtedy modernistyczny gmach, siedziba instytucji różnych, na którego parterze był przystanek tramwajowy. Kolejny znajdował się nie byle gdzie, bo przed legendarną - nie tylko na Mokrem! - restauracją, zwaną „Ranichą” lub „u Ranichy”, w której miejscu dziś jest sklep z używanymi ciuchami. A potem „dwójka” skręcała w Kościuszki, następnie robiła wywijasa i pod torami kolejowymi przebijała się przed Dworzec Wschodni… Tą samą trasą, oczywiście w odwrotnym kierunku, jechała ku centrum Torunia i Bydgoskiemu Przedmieściu.

Łza może się też zakręcić, bo tramwaj już za kilka miesięcy wróci na Szosę Chełmińską, zwaną w czasach słusznie minionych ulicą Nowickiego. Pojedzie tędy oczywiście „trójka”, której do towarzystwa zostanie jeszcze dodana „szóstka”. Do Dworca Północnego, do którego tramwaje kursowały w XX wieku, jednak nie dojadą. Nie dlatego, że dziś jest on kompletną ruiną. Zostaną skierowane na Jar, gdzie pasażerów mają mieć pod dostatkiem. Przy okazji budowy tej linii może się jednak pojawić – parafrazując nieco piosenkarkę Majewską – inna łza: rozpaczy łza. A to za sprawą nowości opisywanych w „Nowościach” przed tygodniem. Czyli likwidacji lewoskrętów z Szosy Chełmińskiej w ulicę Żwirki i Wigury.

Stać się tak ma z chwilą, gdy na to skrzyżowanie dotrze tramwaj. Ludziska już teraz zachodzą w głowę, jak po tej zmianie dojadą od strony starówki do szpitala na Bielanach. Problem dotyczy też oczywiście tych dojeżdżających do domów na działkach św. Józefa. Trzeba będzie wuzetką (nie tym przysmakiem z czasów słusznie minionych, ale trasą W-Z) lub ulicą Bema przebijać się do ulicy Sienkiewicza i nią do ulicy św. Józefa. Albo ulicą Legionów do Żwirki i Wigury. Inne rozwiązanie to zawracanie ze wschodniej jezdni Szosy Chełmińskiej na zachodnią na jej skrzyżowaniu z ulicą Długą. Tak czy owak – karkołomne to rozwiązania, zwłaszcza gdy ktoś będzie się ścigał z czasem w drodze do szpitala.

Pewnie, że skrzyżowanie Szosy Chełmińskiej ze Żwirki i Wigury z tramwajami zrobi się znacznie bardziej niebezpieczne niż obecnie. Problem mogłoby rozwiązać rondo, ale wydaje się, że jest tu na nie za mało miejsca, zresztą na jego budowę nie ma już czasu. A na pewno odcinek średnicówki na wschód od Szosy Chełmińskiej. Tyle że szybko on nie powstanie. Problemu nie rozwiąże ulica Długa, bo na życzenie mieszkańców została zbudowana jako osiedlowa dróżka. Pozostaje więc liczyć, że znów w praktyce zastosowanie znajdzie maksyma, wedle której ruch uliczny jest jak woda i zawsze znajdzie sobie ujście… W przypadku dojazdu do szpitala wyjątkowo słaba to jednak wizja.

A skoro przy rondach jesteśmy, to stawiajmy na te bez sygnalizacji świetlnej. Są... bezpieczniejsze, bo na nich większą czujność kierowcy zachowują. Takie ze światłami mamy na skrzyżowaniu Grudziądzkiej ze średnicówką. I tylko w ostatni poniedziałek były tu dwa „dzwony” – z rana i z wieczora. Z czego się wzięły? Ano z tego co zwykle w tym miejscu – z przeświadczenia, że zielone światło dla skręcających na pierwszym sygnalizatorze pozwala na pokonanie całego ronda. A tak dobrze to tu nie jest.

Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:

• Bieżące wypadki i utrudnienia w Kujawsko-Pomorskiem
• Gdzie dobrze zjeść w Toruniu i okolicach?
• Toruń Retro!
• Sport w Toruniu