Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niezwykłe historie odczytane z murów kamienic. Toruń niebawem doczeka się przewodnika po dawnych szyldach i reklamach

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Carl Bonath był jednym z najważniejszych fotografów jacy działali w Toruniu przed 1920 rokiem. Siedziba jego firmy znajdowała się przy ul. Strumykowej, Bonath reklamował się nie tylko przy pomocy pocztówek
Carl Bonath był jednym z najważniejszych fotografów jacy działali w Toruniu przed 1920 rokiem. Siedziba jego firmy znajdowała się przy ul. Strumykowej, Bonath reklamował się nie tylko przy pomocy pocztówek Z archiwum Szymona Spandowskiego
Niebawem światło dzienne ujrzy przewodnik po dawnych toruńskich szyldach i napisach reklamowych. Pod tym względem miasto nasze ma się czym chwalić, zatem chwalić się będzie. Pierwsza elektroniczna wersja przewodnika będzie darmowa.

Jak ten czas leci! W czerwcu minęło 10 lat odkąd na łamach "Nowości" pojawił się tekst o ulotnych śladach przeszłości, to znaczy niedobitkach dawnych toruńskich napisów reklamowych. Początkowo zapowiadało się, że będzie to kolejny tekst o tym, że coś wartościowego przepada na zawsze. Stało się jednak inaczej, ponieważ wokół pamiątek po toruńskich przedsiębiorcach zaczęło się gromadzić coraz więcej pasjonatów. Wśród nich znaleźli się również, a w zasadzie znalazły, bo to głównie panie - konserwatorki z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika i pracownicy Urzędu Miasta Torunia, głównie z Biura Toruńskiego Centrum Miasta oraz Biura Miejskiego Konserwatora Zabytków. Jak wiadomo, efektem ich współpracy jest pionierski program ratowania wizytówek naszych dawnych rzemieślników, kupców i przedsiębiorców. Pod tym względem na forach miłośników zabytków Toruń jest od lat stawiany za wzór.

Polecamy

Reanimacja szyldów rozpoczęła się w 2013 roku. Zajmują się nią w ramach praktyk studenci, którzy pracują pod wodzą Darii Zasady-Kłodzińskiej z Wydziału Sztuk Pięknych UMK. Przez ten czas na toruńskiej uczelni powstała szkoła konserwacji starych reklam, a dobry przykład, który płynął z uczelni oraz obu komórek Urzędu Miasta zaczął wpływać także na tych właścicieli ozdobionych starymi napisami budynków, którzy nie korzystali z miejskiego programu ratowania tych pamiątek.

Jaką wartość mają stare napisy reklamowe?

Napisy są kopalnią informacji o mieszkańcach toruńskich kamienic oraz o przedsiębiorcach sprzed lat. Przekonaliśmy się o tym wiele razy. Litery, czasami ledwo widoczne na nieremontowanych od dziesięcioleci tynkach, okazywały się kluczem do niezwykłych historii. O braciach Schillerach, majstrach malarskich, których reklama znajduje się na fasadzie kamienicy przy ul. Browarnej 10 lat temu wiedzieliśmy w zasadzie tylko tyle, że ich firma powstała w 1899 roku - data była na szyldzie.
Dziś wiemy, że Paul i Franz Schillerowie pierwsze kroki stawiali przy Przedzamczu, jednak związani byli przede wszystkim z kamienicą przy ul. Browarnej 9. Lokal w tym budynku (najprawdopodobniej piwnica) służył im co najmniej od 1904 roku. Tutaj, między 1904 i 1908 rokiem zainstalowali telefon nr 426, pracując tutaj przestali być majstrami a stali się mistrzami, chociaż na szyldzie już tego awansu nie odnotowali. Poza warsztatem musieli tu również mieć mieszkanie. W 1908 roku przy Browarnej, czyli ówczesnej Kleine Marktstrasse 9 zameldowani byli majstrowie malarscy Paul i Franz Schillerowie, a także sprzedawczyni Augusta i wdowa Julianna Schiller. W latach 20. mieszkał tu już tylko Pul, Franz przeprowadził się na ul. Wielkie Garbary 12.

Jak potoczyły się losy braci Schillerów?

W 1930 roku Pracownia Artystycznej Dekoracji Bracia Schiller oferowała tynkowanie frontów przy pomocy własnych rusztowań, gwarantując pierwszorzędne wykonanie przy użyciu najlepszych materiałów. Schillerowie polecali również wielokrotnie odznaczane malatury wewnętrzne. Polecali swoje usługi reklamując się w 1930 roku na łamach „Słowa Pomorskiego”, umieścili również swój anons w „Księdze adresowej”, która ukazała się w roku 1932, to już jednak był koniec.

"W środę 22 bm. o godz. 20:40 zauważono, że w bramie wjazdowej hotelu „Victoria“ od ul Rabiańskiej popełnił samobójstwo przez powieszenie mistrz malarski Niemiec Paweł Schiller - informowało "Słowo Pomorskie" w listopadzie 1933 roku. - Tragicznie zmarły był współwłaścicielem znanego przedsiębiorstwa malarskiego „Bracia Schiller” przy ul. Browarnej 9. Ostatnio firma popadła w trudności płatnicze, ogłoszono nad nią upadłość, a Schillera samego eksmitowano z mieszkania. Zajmował on komórkę na strychu w pewnym domu przy ul. Jęczmiennej. Ponieważ składnica przyborów malarskich znajdowała się na terenie hotelu „Victoria“, przeto obecność tam Schillera nie budziła żadnych podejrzeń. Ostatnim razem widziano go wczoraj o godz. 8:30 rano. Samobójstwa dokonał przez zawieszenie się na zawiasie od bramy. Komisja sądowo-lekarska stwierdziła wieczorem, że śmierć nastąpiła conajmniej od 10-12 godzin. Zwłoki przewieziono do kostnicy miejskiej przy ul. Grudziądzkiej.
Powodem samobójstwa był rozstrój nerwowy wskutek całkowitej utraty majątku. Jak się dowiadujemy. Schiller od dłuższego czasu nosił się z zamiarami samobójczemi, które wreszcie wykonał w dniu wczorajszym".

Budynek kostnicy na cmentarzu przy Spomaszu stoi do dziś, teraz jednak można tam kupić znicze i kwiaty. Franz Schiller został sam. Nadal pracował jako malarz, ale do pracy wyruszał z mieszkania przy Wielkich Garbarach 12.

Czym jest i jak smakuje chleb berliński?

Jednym z najsmaczniejszych odkryć jest bez wątpienia napis na kamienicy przy ul. Sienkiewicza 16. Budynek dość długo czekał na remont, spod odpadającego tynku stopniowo wyłaniały się kolejne litery szyldu działającej tam kiedyś cukierni i piekarni. Z wypiekami na twarzy te wyłanianie się ducha obserwował Kamil Snochowski, czyli toruński Literołap. Tynk odpadał, Kamil litery składał, a gdy odczytał, że tu można było kupić chleb berliński, czyli Berliner Brot, zaczął się zastanawiać, cóż to był za smakołyk.

- Początkowo myślałem, że w ten sposób piekarz po prostu dodawał sobie klasy. Chleb berliński, niczym lody włoskie - opowiadał na naszych łamach Kamil Snochowski. - Dopiero po zorganizowanym przez Towarzystwo Opieki nad Zabytkami spotkaniu na temat starych napisów reklamowych, pan Paweł Popielarz oświecił mnie, czym ten chleb był.

Jak się okazało, Berliner Brot był smakołykiem z czasów niedoborów, bardzo popularnym na bożonarodzeniowych stołach podczas I wojny światowej. Legenda, którą wraz z przepisem znalazła Anna Zglińska mówi, że przed wielu laty, po wielkiej wojnie (francusko-pruskiej? - red.), pewna biedna pomorska dziewczyna wyruszyła z domu „za chlebem” za swój posag mając tylko węzełek ubrań i stary przepis. Znalazła pracę w Berlinie u wielkiej pani, mieszkającej przy Bramie Brandenburskiej. Akurat szykowano się tam do wykwintnego balu, a pani chciała poczęstować gości magdalenkami. Przepis na ten rarytas, jaki przywiozła z modnego Paryża, niestety gdzieś się jednak zawieruszył.

- Jeśli wykwintne państwo nie ma ciasteczek, niech je chleb! - skwitowała problemy arystokratki pomorska dziewoja.
- A jak wygląda ten twój chleb? - zapytał młody porucznik, który akurat kręcił się po kuchni.
- Jest ciemny, mocny i ciężki do zgryzienia. - odpowiedziała dziewczyna.
Kawałek owego chleba przekonał i porucznika i wielką panią, która uświetniła przyjęcie tą słodkością i bon motem:
- Jest to rarytas twardy jak berlińczyk, z zewnątrz surowy, ale z wielką duszą. Nazwijmy go zatem berlińskim chlebem.

Polecamy

  • Przepis wypróbowaliśmy, polecamy. Składniki: 100 g łuskanych całych orzechów laskowych, 100 g całych migdałów, 500 g mąki, 500 g cukru, 3 łyżki kakao, 2 łyżeczki cynamonu, 1 łyżeczka zmielonych goździków, 2 łyżki kwaśnej śmietany 1 łyżka proszku do pieczenia, 4 jaja. Na lukier: 100 g cukru pudru, woda lub sok z wyciśniętej cytryny.
  • Wykonanie: Orzechy laskowe i migdały pokroić w duże kawałki. Mąkę przesiać w kopczyk, w środku zrobić zagłębienie. Orzechy, cukier, cynamon, goździki, kakao, proszek do pieczenia usypać dookoła mąki (będzie łatwiej zagniatać ciasto). W zagłębienie w mące wbić jajka i dodać śmietanę. Zagnieść ciasto (uwaga, będzie bardzo gęste). Ciasto rozwałkować wałkiem na blasze wyłożonej pergaminem i posmarowanej tłuszczem. Piec w 200 stopniach ok. 20-30 minut. Jeszcze ciepłe pokroić w podłużne romby i polać przygotowanym lukrem. Po wystygnięciu ciasto zrobi się twarde. Wtedy już pocięte można schować np do wielkiego słoika.

Przy okazji literowo-kulinarnych poszukiwań okazało się, że niemiecka reklama, podobnie jak cała kamienica, powstała na zamówienie piekarza Augusta Lipińskiego, który musiał być Polakiem, ponieważ reklamował się w polskich gazetach, a także szlachetnym człowiekiem - żegnając się ze swoimi czeladnikami wręczał im książeczki oszczędnościowe ze sporym wkładem, aby mieli kapitał na samodzielny start. Reklama Lipińskiego powstała w czasach, gdy językiem urzędowym w Toruniu był niemiecki. Jak się okazało, podobnych sytuacji, gdy po niemiecku reklamowali się polscy przedsiębiorcy, mamy w mieście więcej.

Odkrywanie historii zapisanych na murach to wspaniała przygoda. Wciąga jak poleskie bagno, więc niech pochłonie jak najwięcej osób. Niebawem każdy zainteresowany będzie się mógł za darmo zaopatrzyć w cyfrową wersję przewodnika po dawnych toruńskich reklamach. Powstaje on dzięki stypendium marszałka województwa kujawsko-pomorskiego. Gdy już się pojawi, damy znać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska