Nowoczesna instalacja ruszyła w Toruńskich Wodociagach

<!** Image 3 align=none alt="Image 210965" sub="Tajniki termicznej przeróbki osadów na paliwo objaśnia prezydentowi Torunia Michałowi Zaleskiemu prezes Toruńskich Wodociągów Władysław Majewski
[Fot. Jacek Smarz]">

Toruń zyskał nowoczesną instalację, która przerobi osady pościekowe na alternatywne paliwo. Dzięki temu odpady nie będą już zalegały w mieście. Niestety, ekonomiczne koszty ekologii mogą ponieść mieszkańcy.

Warta 31 mln złotych stacja termicznej przeróbki osadów powstających w wyniku oczyszczania wody miała wczoraj swoją oficjalną inaugurację. Przy okazji odbyła się uroczystość podsumowująca dwa największe projekty inwestycyjne realizowane przez Toruńskie Wodociągi w ostatnich latach.<!** reklama>

Era nowożytna

Jak zapewniają przedstawiciele spółki, wydane pieniądze wprowadziły w gospodarce wodno-ściekowej miasta zupełnie nową jakość.

- W pewnym sensie zatoczyliśmy duże koło, choć era nowożytna w zakresie naszych działań zaczęła się wraz z zapadnięciem decyzji o budowie oczyszczalni ścieków - mówi Władysław Majewski, prezes Toruńskich Wodociągów.

Przygotowania do realizacji tego olbrzymiego projektu trwały kilka lat. Budowa ruszyła w 2003, a zakończyła się w 2009 roku. Wtedy rozpoczął się od razu drugi etap, który właśnie znalazł swój finał. Łączna wartość wszystkich tych przedsięwzięć sięgnęła w sumie pół miliarda złotych. Za te pieniądze udało się m.in. zmodernizować 2 stacje uzdatniania wody, wybudować 50 km sieci wodociągowej i 320 sanitarnej oraz deszczowej. Wymieniono też 17 km dotychczas istniejących rur z cementu i trującego azbestu. Dzięki inwestycjom niemal wszyscy mieszkańcy korzystają dziś z systemu wodociągowego.

- Teraz gospodarka wodno-ściekowa w naszym mieście nie odstaje od standardów Europy, a w wielu dziedzinach jesteśmy nawet liderem - nie tylko w Polsce, ale i na kontynencie - chwalił się Władysław Majewski.

Ostatnim projektem Toruńskich Wodociągów była budowa stacji termicznej przeróbki osadów. Pozwala ona powstające w wyniku oczyszczania wody odpady zamienić w paliwo.

Zasadniczym elementem stacji są tzw. wirówki, w których trzy urządzenia, dostarczone przez austriackiego potentata, firmę Andritz, odwadniają osad do ok. 20 procent. Następnie materiał transportowany jest przez system przenośników do suszarki taśmowej. Tam, z użyciem gazu ziemnego, osad suszony jest do 90 procent. Jako granulat gromadzony jest w silosie, skąd trafia na ciężarówki jadące do cementowni. - Udało nam się w Toruniu dużo zrobić w zakresie w gospodarki wodno-ściekowej. Miasto uzbroiło się w nowoczesną infrastrukturę. Dzięki niej pijemy smaczną wodę, nie degradujemy środowiska, niemal wszyscy mieszkańcy korzystają z sieciowej kanalizacji, a problematyczne osady zostaną wykorzystane w najlepszy z możliwych sposobów – podsumował prezydent Michał Zaleski.

To musi kosztować

Jedynym mankamentem ekologicznej stacji są wysokie koszty funkcjonowania, które mogą się przełożyć na podwyżki opłat.

- Ta inwestycja zmienia diametralnie sprawę ekologii w oczyszczalni - podkreśla Władysław Majewski. - Oczywiście tego typu instalacje są drogie w eksploatacji. Podstawowym kosztem jest cena gazu. Instalacja zużywa go ok. 200 metrów sześciennych na godzinę. Będziemy się jednak starali, żeby wpływ ekonomiczny eksploatacji na mieszkańców nie był zbyt wielki. Jak ma być ekologicznie, nowocześnie i w zgodzie z dyrektywami unijnymi, to musi to jednak kosztować.

Granulat to także źródło dochodu. Jego rynkowa cena wynosi ok. 50 zł za tonę. Toruńska stacja może dziennie produkować 21 t paliwa. Na razie osiąga połowę tej wartości, bo brakuje jej podstawowego surowca - osadów.