Zaczęło się od zaśmieconej sadzawki znajdującej się w lasku na Bielanach. Problem pozornie prosty - wystarczy ją uprzątnąć. Z tym nie radzi sobie jednak ani magistrat, ani właściciel terenu.
<!** Image 3 align=none alt="Image 197515" sub="Zaśmiecony staw niedaleko szpitala robi fatalne wrażenie [Fot.: Adam Zakrzewski]">Jeśli zaglądając w oczy możemy zobaczyć duszę, to w przypadku oczka wodnego przy Grunwaldzkiej doskonale widać sedno problemu. Ten niewielki zbiornik wodny mieści się na terenie tak zwanego parku dworskiego na Bielanach. W pobliżu znajdują się największe w Toruniu skupisko pomników przyrody oraz zabytkowa Prezydentówka. Do tego krajobrazu nie przystają jednak zalegające tam śmieci.<!** reklama>
-Ta sytuacja ciągnie się już od lat – mówi pan Karol, mieszkaniec Bielan. - Widziałem tam nawet pisuar i starą umywalkę. Problem nie tylko z samym oczkiem wodnym, z którego odpady wydają się wręcz wyrastać. Nieco dalej można znaleźć worki ze śmieciami.
Dyrektor Burak wystąpi
W lasku znajduje się pomnik przyrody. W jego skład wchodzi grupa drzew - jeden kasztanowiec i 12 dębów.
- Te drzewa w ubiegłym roku były poddawane specjalistycznej pielęgnacji, podobnie jak wszystkie pomniki przyrody w Toruniu – zapewnia Szczepan Burak, dyrektor Wydziału Środowiska i Zieleni Urzędu Miasta Torunia. - Oczko wodne nie należy jednak do miasta, tylko do szpitala wojewódzkiego. Utrzymanie porządku w całym parku należy więc do nich. Ponownie wystąpię do dyrekcji szpitala, żeby uprzątnięto ten teren. Niestety, do tej pory zwykle otrzymywałem jednak odpowiedź, że jest on w należytym porządku.
Według urzędników prawo własności jest święte i nie ma możliwości, by nakłonić władze szpitala do sprzątania. To właściciel terenu odpowiada za standardy utrzymania zieleni. Jeśli są one rażąco niskie, to wkroczyć może posiadająca stosowne instrumenty Straż Miejska. Jak widać i dla niej problem nie jest dość oczywisty lub nie potrafi poradzić sobie ze śmiecącymi. A tych według mieszkańców Bielan nie brakuje.
„Ludzi nie ma, a śmieci zostają”
- Często koczują tam bezdomni, jakieś podejrzane osobniki - mówi pan Andrzej z ulicy Gagarina. - Wrzucają do stawu, co popadnie. Jest co pewien czas oczyszczany, ale zwykle nie na długo to wystarcza. Pozostała część parku jest w miarę dobrze utrzymana, ale to nad tym stawkiem koncentruje się życie. Jak tylko podjeżdża Straż Miejska czy policja, to ludzi już nie ma, a śmieci zostają.
Sami pracownicy szpitala przyznają, że przez teren przewija się dużo ludzi, nie tylko młodzież. Jest co prawda ochrona, ale koncentruje się z oczywistych względów w pobliżu głównych zabudowań. Uważają też, że problem leży nie w sprzątaniu, a w wandalach. Tych jednak trudno upilnować na tak rozległym obszarze. Z kolei dyrekcja szpitala w ogóle wypiera się... śmieci.
- Oczko wodne to nasza działka, natomiast śmieci przy ul. Grunwaldzkiej, w bezpośredniej bliskości szpitala to nie jest działka szpitala, tam uczniowie wyrzucają śmieci i to zgłaszaliśmy urzędowi - mówi Marcin Robaczewski, wicedyrektor ds. administracyjno-technicznych Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego im. L. Rydygiera w Toruniu. - Nasze służby co jakiś czas porządkują teren. Oczko jest systematycznie sprzątane. Na naszej działce jest czysto, a na działce miasta jest brudno - podsumowuje dyrektor.
Warto wiedzieć
Pomnik przyrody na Bielanach
W skład pomniku przyrody w lasku bielańskim wchodzi grupa drzew.
Są to: jeden kasztanowiec i dwanaście dębów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
