MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Od Astrid Lindgren po Ignacego Karpowicza

Paulina Błaszkiewicz
Paulina Błaszkiewicz
Konrad Dworakowski - pochodzi z Białegostoku, zakochany w Łodzi, wielokrotnie gościł na Międzynarodowym Festiwalu Teatru Lalek w Toruniu
Konrad Dworakowski - pochodzi z Białegostoku, zakochany w Łodzi, wielokrotnie gościł na Międzynarodowym Festiwalu Teatru Lalek w Toruniu Nadesłane
Rozmowa z Konradem Dworakowskim, reżyserem spektaklu „Dzieci z Bullerbyn”, który można zobaczyć w toruńskim Baju Pomorskim.

Jest Pan jednym z niewielu twórców spoza Torunia, którzy tak szybko podbili serca widzów. Rozumiem, że wystarczyło postawić na „Dzieci z Bullerbyn”?
[break]
Albo na „Muminki” (śmiech). Mówiąc całkiem poważnie, to do współpracy z Bajem Pomorskim i jego dyrektorem Zbigniewem Lisowskim przymierzałem się już od dłuższego czasu. Wcześniej wielokrotnie występowałem z różnymi teatrami na Festiwalu Teatrów Lalek, aż w końcu pojawił się temat „Muminków” i „Dzieci z Bullerbyn”. To były dwie propozycje teatralne, których oczekiwali widzowie. Wybrałem tekst Astrid Lindgren, ponieważ traktuję jej twórczość bardzo osobiście. Z ogromną przyjemnością podjąłem się zrealizowania spektaklu na podstawie tej kultowej książki, ponieważ uważam, że jest to wzorcowa literatura kierowana do tak wymagającego odbiorcy, jakim jest dziecko.
Dlatego to, co widzimy na scenie, jest tak bliskie oryginału?
Tak, ale wybrałem z tej książki również fragmenty, które wydawały mi się najbardziej teatralne. Nie chciałbym zdradzać szczegółów w tej rozmowie, bo pewnie nie wszyscy zdążyli ten spektakl zobaczyć. Jeśli chodzi o temat, to przede wszystkim skupiłem się na byciu dzieckiem i przemijaniu, które jest nieuchronne.
To temat zarówno dla dzieci, jak i dorosłych?
Mam takie poczucie, bo i dziecko, i osoba dorosła może odkryć w nim całkiem nowe rzeczy. Ja sam zauważyłem, że zupełnie inaczej niż trzydzieści lat temu odbieram kwestie poruszone w tej książce. Moim celem było zaproszenie na „Dzieci z Bullerbyn”, czyli familijny spektakl dla dzieci i rodziców. Chciałem, by później w zaciszu domowym widzowie mogli porozmawiać o tym, co zobaczyli na scenie. Mój spektakl jest pretekstem do rozmowy na temat czasu, przemijania, pamięci. To bardzo ważne. To teatr problemowy, którego celem jest poruszenie widza, a nie czysta rozrywka.
Jest Pan bardzo ciekawą postacią w polskim teatrze. Poza tym, że reżyseruje Pan spektakle dla dzieci, to jako pierwszy przeniósł Pan twórczość Ignacego Karpowicza do teatru.
„Balladyny i romanse”, bo o tym spektaklu rozmawiamy, można było zobaczyć w Teatrze Pinokio, którym kieruję w Łodzi. Ma pani rację - chyba jest to pierwszy tekst Karpowicza realizowany w teatrze. Bycie pierwszym w jakiejkolwiek dziedzinie zawsze jest ciekawe i fascynujące, ale dla mnie największe znaczenie ma treść. Interesuje mnie wszystko to, co jest prawdą o mnie, o nas. Czasami sięgam po klasykę, tak jak w przypadku „Dzieci z Bullerbyn” Astrid Lindgren, a czasami po literaturę współczesną, jaką tworzy Ignacy Karpowicz.
Wiele osób zaskoczyły „Balladyny i romanse” na scenie, ponieważ Karpowicz nie wydawał się w tamtym czasie „teatralnym pisarzem”...
On zmierza do tego teatru nie wprost, ale wydaje mi się, że mi, jako reżyserowi, daje dużo inspiracji i sposobów na budowanie przestrzeni w takim miejscu, jak teatr. Może wcześniej trudno było zauważyć te podobieństwa, ale jego ostatnia książka „Sońka” w bardzo ciekawy sposób dotyka teatru. Mamy w niej reżysera, który stara się przenieść życiową historię do spektaklu.
Rozumiem, że to kolejny pomysł na przedstawienie?
Nie, nie. Za chwilę rozpoczynam w Łodzi próby do spektaklu „Pasja dialogu” w ramach projektu rewitalizacyjnego „Dotknij teatru”, więc będę zajęty, ale zobaczymy, co czas pokaże.
Pochodzi Pan z Łodzi?
Nie. Pochodzę z Białegostoku, ale Łódź jest odkryciem i miejscem najbliższym mojemu sercu.
Wróci Pan jeszcze do Torunia?
Chciałbym, ponieważ bardzo dobrze mi się tu pracowało. „Dzieci z Bullerbyn” były moim pierwszym spektaklem zrealizowanym w Baju Pomorskim i niezmiernie cieszy mnie to, że spektakl jest tak pozytywnie odbierany przez widzów. Podskórnie czułem, że to przedstawienie zostanie bardzo dobrze przyjęte, ale tak myśli się dosyć często w przypadku bardzo osobistych przedstawień. Na szczęście moje przeczucia się sprawdziły. Tych, którzy nie widzieli „Dzieci z Bullerbyn”, serdecznie zapraszam do teatru.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska