Od samego rana na wielu fortepianach

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/warta_ryszard.jpg" >Spośród masy doniesień o tym, co dzieje się w medialnych kadrach, ostatnio, niestety, najczęściej dotyczących tego, kto i gdzie stracił robotę, jak smakowite rodzynki pojawiają się newsy o tym, kto posadę zdobył. Na początek miło nam donieść, że nasz były redakcyjny kolega Marek Kęskrawiec został redaktorem naczelnym szacownego krakowskiego „Dziennika Polskiego”, gazety z 65-letnim stażem.

W kręgu tradycji prasy krakowskiej pozostając, Roman Kurkiewicz będzie kierował tygodnikiem „Przekrój”, należącym do Grzegorza Hajdarowicza, tego samego, który kupił niedawno wydającą m.in. „Rzeczpospolitą” i tygodnik „Uważam Rze” spółkę „Presspublica”. W ten oto sposób w jednym domu wydawniczym mieścić się będzie konserwatywno-prawicowe „Uważam Rze” z redaktorem Lisickim na czele i kwiatem prawicowej publicystyki oraz „Przekrój”, który pod wodzą Kurkiewicza stać się ma pismem o równie wyraźnym profilu, tyle że lewicowym i miejscem publicystycznych popisów autorów lewicowych.

Ciekawostka? I tak i nie. Tak, bo to chyba pierwszy tak przypadek, by jeden wydawca miał w ręku tytuły tak ideowo od siebie odległe. I nie, bo to na współczesnych rynkach prasowych zjawisko zupełnie normalne, że wydawcy grają na wielu fortepianach naraz. Niemiecki Axel Springer wydaje bulwarowy w formie i populistyczny w treści „Bild” i jednocześnie poważny, opiniotwórczy dziennik „Die Welt”. Polski oddział Axel Springer, działający u nas do spółki ze szwajcarskim koncernem Ringier, wydaje bulwarowy „Fakt”, jak i tygodnik opinii „Newsweek Polska”. Inny przykład: w salonikach prasowych ekskluzywny magazyn kobiecy „Twój Styl” leży na zupełnie innej półce niż plotkarska kolorówka „Twoje Imperium”, choć oba tytuły należą do wydawnictwa Bauer, które zresztą ma w portfelu także największą polską grupę radiową RMF FM oraz Interię PL, jeden z polskich portali internetowych.

<!** reklama>Powód jest prosty. Potencjalny czytelnik jest bardzo zróżnicowany. Wiek, płeć, wykształcenie, nawyki, poglądy, status społeczny i materialny, miejsce zamieszkania, zainteresowania - wszystko to wpływa na to, czego szuka się na rynku. To też sprawia, że jest on poszatkowany na dziesiątki różnych segmentów. Dawno skończyły się czasy, gdy wydawcy mogli sobie pozwolić na luksus koncentrowania się na jednej tylko niszy i oferowania jednego produktu. Dziś, żeby utrzymać się na powierzchni, walczyć trzeba o pozycję w różnych częściach rynku, bo przecież wszędzie są jakieś pieniądze do zarobienia.

Ta sama zasada zróżnicowanej oferty dotyczy też idei. Jedni kupią takie poglądy i wartości, inni poglądy i wartości zupełnie inne. Dlaczego więc nie robić interesu na obu grupach?

No dobrze, a wierność ideałom? To już zostawmy żurnalistom, publicystom i czytelnikom. Wydawcy mają poważniejsze problemy na głowie.