10 i 6 lat więzienia - taki wyrok usłyszeli wczoraj w toruńskim sądzie Krzysztof G. i Robert G. Ojciec z synem pobili bezdomnego w Grudziądzu. Ofiara zmarła.
Nad bezsensownym okrucieństwem tej zbrodni trudno przejść do porządku dziennego. Doszło do niej w nocy, z 21 na 22 czerwca ubiegłego roku przy ul. Dworcowej w Grudziądzu. Tutaj ojciec i syn (44 i 22 lata), wcześniej pijący alkohol, szukali zaczepki wśród bezdomnych.
Zobacz także: „Wolna amerykanka” na toruńskiej starówce
„Gdzie jest Ala?” - to pytanie wielokrotnie zadawał ojciec bezdomnemu Michałowi B. Ten nie miał pojęcia, gdzie przebywa kobieta. Chodziło o byłą partnerkę Krzysztofa G.
Brak odpowiedzi tak rozsierdził starszego ze sprawców, że zainicjował bicie. Swojemu synowi polecił, by „walił”. Wspólnie bili bezdomnego po głowie rękoma, kopali i uderzali pustakiem. Ofiara doznała wielonarządowych obrażeń, uszkodzenia twarzoczaszki i czterokrotnego pęknięcia wątroby. Zmarła, dławiąc się krwią. Sprawcy słyszeli odgłosy tego dławieni, ale odeszli.
Zobacz także: Toruń. Tajemnice zamku dybowskiego [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Krzysztof G. to recydywista. Zaledwie 7 miesięcy przed opisywanym pobiciem opuścił więzienie, gdzie odsiadywał wyrok za identyczny czyn. Jego syn dotąd nie był karany.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE >>>>>
Proces Krzysztofa i Roberta G., ojca i syna z Grudziądza, toczył się przed Sądem Okręgowym w Toruniu. Wczoraj sędzia Zbigniew Lewczyk ogłosił wyrok: 10 lat więzienia dla ojca, 6 lat dla syna. Każdy z nich ma też zapłacić po 10 tysięcy zł zadośćuczynienia matce ofiary.
Tam, gdzie spali bezdomni
Mężczyźni odpowiadali za pobicie, następstwem którego była śmierć bezdomnego Michała B. Doszło do tego w nocy z 21 na 22 czerwca 2016 r., w Grudziądzu.
Najpierw ojciec, Krzysztof G. (44 lata) przyszedł z wizyta na ulicę Legionów do syna Roberta (22 lata). Poszli do sklepu, kupili piwo. Siedli sobie na ławce, pili, rozmawiali.
Zobacz także: Toruń. Tajemnice zamku dybowskiego [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Później udali się na ulicę Forteczną, do mieszkania ojca. Byli tam krótko i udali się dalej - do wspólnego znajomego mieszkającego przy ul. Hallera. Tutaj znów pili, nalewkę i piwo. Popijawa skończyła się około godziny 23.00. Krzysztof G. i Robert G. pożegnali kompana i poszli w okolice dworca.
Tutaj spotkali pierwszego bezdomnego - Roberta L. Ojciec zaczął go bić i to samo kazał robić synowi. Ten był posłuszny. Bezdomny zaczął jednak krzyczeć i sprawcy odeszli. Dodajmy, że Robert L. zgłosił pobicie policji, co okazało się szczególnie ważne przy odtwarzaniu wydarzeń tej nocy.
Co działo się dalej? Ojciec z synem udali się na ul. Dworcową. Tam, gdzie nocowali bezdomni. Tutaj odurzony alkoholem spał na kanapie Michał B.
„Gdzie jest Ala?”
Tym pytaniem Krzysztof G. obudził bezdomnego. O kogo mu chodziło? O kobietę, z którą miał kontakty seksualne i nad którą się znęcał.
„Nie wiem, gdzie jest Ala” - powtarzał półprzytomny bezdomny. Krzysztof G. jednak pytanie ponawiał. Wkurzony brakiem odpowiedzi bił mężczyznę i to samo kazał robić synowi. Ten znów był posłuszny, choć nie bezwolny. Bił mocno.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE >>>>>
To bicie jeszcze nie skończyło się tragedią. Mężczyźni odeszli i poszli szukać Ali. Nocne poszukiwania zakończyły się jednak fiaskiem i wrócili do bezdomnego Michała B. I teraz bicie już na całego.
Zobacz także: Sprawa gwałciciela 13-letniego chłopca i dwóch mężczyzn. Służba więzienna odpowiada
Takiego ataku bezdomny nie był w stanie przeżyć. Był uderzany rękoma po głowie, kopany, a na zakończenie - potraktowany pustakiem. Doznał wielonarządowych urazów, czterokrotnego pęknięcia wątroby i złamań twarzoczaszki. Jak ustalono, bezpośrednią przyczyną jego zgonu było zadławienie się krwią. Ojciec i syn słyszeli odgłosy tego dławienia...
„Nie było cię ze mną”
Noc się kończyła. Ojciec z synem udali się w okolice hipermarketu Intermarche. Siedli sobie na ławce na przystanku autobusowym. Zapali papierosa i rozeszli się, każdy do swojego domu.
Na odchodnym Krzysztof G. polecił synowi ogarnąć zakrwawione ubrania i, jakby co, nie przyznawać się do tego, że tę noc spędzili razem.
Zobacz także: Toruń. Na tych ulicach wyłączą ciepłą wodę!
Zwłoki bezdomnego Michała B. przy ul. Dworcowej znaleziono rano. Dość szybko ustalono sprawców. W mieszkaniu Roberta G. ubrania jeszcze moczyły się w misce. Krew puszczała powoli.
Wzajemnie się obciążali
Proces ojca i syna ruszył przed Sądem Okręgowym w Toruniu w marcu 2017 roku. Obaj mężczyźni próbowali pomniejszyć swoją rolę i obciążyć współsprawcę.
Jak podkreślił sędzia Zbigniew Lewczyk, za wiarygodne sąd uznał zeznania Roberta G., syna, złożone po zatrzymaniu. Były najbliższe stanowi faktycznemu, ustalonemu w trakcie procesu. - Wszystkie pozostałe zeznania, także te składane przed sądem, intencjonalnie zmierzały do przerzucenia odpowiedzialności na współoskarżonego. A już wersje o nożu i ataku na oskarżonych Michała B. sąd uznał za kompletnie niewiarygodne - zaznaczył sędzia.
Zobacz także: Gwara młodzieżowa lat 70. Czy rozpoznasz te słowa? [QUIZ]
Warto tutaj odnotować stanowisko biegłych psychiatrów. Nie mieli oni wątpliwości, że to Krzysztof G. był motorem działań. Po pierwsze dlatego, że miał wpływ na syna jako ojciec. Po drugie zaś - z powodu niedojrzałej osobowości 22-latka.
Wczoraj oskarżeni usłyszeli wyrok: 10 lat więzienia dla ojca i 6 lat dla syna. Okolicznością łagodzącą w przypadku Roberta G. była jego dotychczasowa niekaralność, przyznanie się do winy, złożenie wyjaśnień pomagających odtworzyć wydarzenia, skrucha i wspomniana niedojrzała osobowość. Wyrok jest nieprawomocny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?