Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostatni krzyk o pomoc

Grażyna Ostropolska
Sąd skazał Kamila za gwałty na nieletniej przyrodniej siostrze. - On jest niewinny! - uważają jego najbliżsi i domagają się kasacji wyroku. - Wyrok jest sprawiedliwy, a sprawa zamknięta - twierdzi ofiara.

Sąd skazał Kamila za gwałty na nieletniej przyrodniej siostrze. - On jest niewinny! - uważają jego najbliżsi i domagają się kasacji wyroku. - Wyrok jest sprawiedliwy, a sprawa zamknięta - twierdzi ofiara.

<!** Image 2 align=none alt="Image 183922" sub=" rys. Łukasz Ciaciuch">„Nazywam się Marta B. Jestem siostrą Kamila, oskarżonego niesłusznie o wielokrotny gwałt na naszej przyrodniej siostrze Darii. Proces był poszlakowy, a sąd, kierując się pomówieniami, skazał mojego brata na 4,5 roku więzienia. Czy tak ma wyglądać polskie prawo? Błagam o pomoc! Nie pozwólcie zniszczyć życia niewinnej osobie...”

Takie listy dotarły do prezydenta Bronisława Komorowskiego, premiera Donalda Tuska i rzecznika praw obywatelskich. Sprawą zainteresował się tylko ten ostatni. Zwrócił się do sądu o przysłanie mu akt. - To nasza ostatnia nadzieja! - twierdzą matka i siostra skazanego.

<!** reklama>Kamil dostał w kwietniu wezwanie do odbycia wyroku i od tego czasu się ukrywa. - W więzieniu zniszczyliby mu życie - tak matka i siostra Marta tłumaczą jego postępowanie. Wierzą, że rzecznik wniesie kasację od wyroku i proces zacznie się od nowa.

- Ta sprawa jest zamknięta, a wyrok prawomocny. Dla mnie byłoby najlepiej, gdyby Kamila zesłano do Afryki, bo wtedy mogłabym żyć bez obaw i nie zmieniać adresu zamieszkania - kwituje Daria.

Kamil ma 30 lat. Jego przyrodnia siostra, Daria, jest o 6 lat młodsza. Pierwszy raz brat miał ją zgwałcić, gdy miała 14 lat, a przez kolejne 4 lata jeszcze 8 razy. Ich

sytuacja rodzinna

była skomplikowana. Matka Kamila uciekła od męża po 4 latach związku. Twierdzi, że jej „były” okazał się tyranem i znęcanie się nad nią sprawiało mu przyjemność. Kamil miał z ojcem dobry kontakt do 17 roku życia. Spędzał w jego nowej rodzinie niedziele, wspólnie wyjeżdżali na wakacje. - Później ojciec Kamila odepchnął, a jak brat skończył 18 lat, kazał mu napisać oświadczenie, że zrzeka się alimentów - wspomina Marta.

Daria nie ma jeszcze 14 lat, kiedy ojciec powiadamia policję o jej zgwałceniu. Mieli tego dokonać

dwaj nieznani sprawcy.

Ojciec nie przekazuje policji żadnych szczegółów, ponieważ córka nie chce o nich rozmawiać. Zgadza się jednak na rozmowę z biegłym psychologiem. „Mimo usilnych starań, nie udało się nawiązać rzeczowego kontaktu z nieletnią, była ona jednak spokojna, nie płakała. Na zadawane pytania odpowiadała monosylabami, nie potrafiła opisać zdarzenia nawet w sposób ogólny” - zapisano w psychologicznej opinii. Z zeznań matki Darii wynikało, że nauczycielka poinformowała ją o omdleniach córki. Lekarze specjaliści nic nie ustalili. Matka chciała pójść z córką do ginekologa, ale ta odkładała wizytę.

„Prawdopodobne jest, iż Daria podjęła próbę współżycia seksualnego, co ujawniłoby badanie i, chcąc mieć usprawiedliwienie, wymyśliła gwałt. Nie sądziła, że sprawa obierze taki obrót i będzie musiała odpowiadać na konkretne pytania” - sugeruje biegła psycholog. Powołuje się na spostrzeżenia rodziców - córka po tym zdarzeniu była jak zawsze wesoła i beztroska. „Z psychologicznego punktu widzenia Daria nie przejawia żadnych objawów charakterystycznych dla ofiar przemocy seksualnej. Można więc przypuszczać, iż to zdarzenie jest wytworem jej fantazji w celu zamanipulowania rodzicami” - ocenia biegła. Sprawa zostaje umorzona, a 8 miesięcy później Daria zgłasza policji kolejny gwałt. Tym razem jest gotowa ujawnić sprawców. Zeznaje, że gwałcił ją

łysy z tatuażem na nodze.

Sugeruje, że łysy jest kolegą jej przyrodniego brata, Kamila. Wciągnął ją do bmw, gdy wracała ze szkoły. Gwałcił na tylnym siedzeniu, a w tym czasie Kamil prowadził auto. Rozpoznała brata, ponieważ łysy mówił do niego „Kafel”, a tak do Kamila zwracają się koledzy. Pół roku później człowiek z tatuażem wszedł z Kamilem do jej mieszkania, włączył głośno muzykę i znów ją zgwałcił. Kolejnym razem uderzył Darię w głowę i gdy straciła przytomność, zrobił swoje.

Prokuratura dostrzega niezgodność zeznań Darii z tymi, które składała wcześniej, dołącza do akt poprzednią opinię psychologa i po ginekologicznym zbadaniu ofiary znów sprawę umarza. - Okazało się, że Daria opowiada o brutalnych gwałtach, a nadal jest dziewicą - matka Kamila przywołuje opinię ginekologa.

Cztery lata później Daria kończy 18 lat i sama składa doniesienie. Oskarża Kamila o 9 gwałtów. Podaje ich miejsce i przybliżone daty. Przyznaje, że „łysy z tatuażem” to

wytwór jej wyobraźni.

Dlaczego kłamała? - Podawałam te nieprawdziwe okoliczności, ponieważ nie chciałam składać zawiadomienia. Mówiłam ojcu, że nie chcę jechać na policję, a on mówił, że nie jestem pełnoletnia i jak on mi każe jechać i mówić, muszę to zrobić. Relacje między mną a rodzicami były złe i ja cieszyłam się, kiedy umorzono postępowanie - tak Daria zeznaje w sądzie. Tłumaczy, że dzięki temu nie musiała już nikomu nic mówić. - Nie widziałam też u rodziców jawnej dezaprobaty dla Kamila. On zachowywał się tak, jakby się nic nie stało, a ojciec mi mówił, że może tak nie było, tylko mi się wydawało i najlepiej, gdyby to zostało w rodzinie - dodaje. Była przekonana, że po ujawnieniu sprawcy do kolejnych gwałtów nie dojdzie, ale, jak twierdzi, tak się nie stało. Kamil miał ją zwabić do swego mieszkania, grożąc, że jak nie przyjdzie, to zainteresuje się jej młodszą siostrą, miał ją gwałcić w aucie i na działce, porywać spod domu, czekać na nią pod szkołą. Poddawała się temu, nie wzywała pomocy.

- Większość faktów się nie zgadza - przekonują matka i siostra Kamila. Powołują się na oświadczenia świadków, którzy dawali oskarżonemu alibi. Pracodawcy twierdzili, że był w pracy, gdy miało dojść do rzekomych gwałtów na siostrze. Sąsiadka zeznała, że zniewolenie Darii w mieszkaniu Kamila było niemożliwe, bo przebywali tam wtedy jego obłożnie chorzy dziadkowie. Nie mógł też jej zgwałcić przed Wigilią, bo dopiero w święta dostał z wojska przepustkę. Za Kamilem stała też murem jego wieloletnia dziewczyna i jej rodzice. Przekonywali, że to spokojny, niezdolny do przemocy chłopak. - Nie ma żadnego dowodu ani świadków gwałtu. Sąd oparł się tylko na tym, co, mówiła Daria i zeznaniach tych, którzy powtarzali to, co od niej słyszeli. To był klasyczny

proces poszlakowy

i nie powinien zapaść taki wyrok, bo to, czego nie da się udowodnić, powinno przemawiać na korzyść oskarżonego - twierdzi rodzina skazanego, a jego obrońcy podnoszą to w apelacji oraz kasacyjnej skardze.

- Jestem niewinny i nie wiem, dlaczego Daria mi to robi - twierdzi Kamil. Miesiąc spędza w areszcie.

W 2010 r. sąd rejonowy skazuje Kamila na 4,5 roku więzienia i tak to uzasadnia: „Negowanie prawdziwości zeznań pokrzywdzonej musiałoby się opierać na założeniu, że Daria B. świadomie i celowo pomawia brata o jej wielokrotne zgwałcenia. Trzeba jednak wskazać, że fakt zgwałceń i ich okoliczności były przez nią wielokrotnie wskazywane zarówno organom ścigania, jak i osobom, do których miała zaufanie”.

Sędzia sugeruje, że wcześniejsze nieprawdziwe

zeznania były „próbą zwrócenia uwagi

na krzywdę, jakiej doświadcza, a z drugiej strony, wynikiem lęku przed szykanami i groźbami ze strony oskarżonego oraz postawą ojca, którego oceniała jako despotycznego i nerwowego w reakcjach, a także wstydu, związanego z charakterem przestępstwa i osobą sprawcy, będącego jej przyrodnim bratem”. Bała się też o swoją młodszą siostrę.

W sądzie Daria zeznała, że pierwszy raz brat zgwałcił ją w jej mieszkaniu. Miała wtedy 14 lat. Nie wie, dlaczego po kolejnym gwałcie ginekolog stwierdził, że nadal jest dziewicą.

O swoich problemach rozmawiała z przedstawicielami stowarzyszeń Medar i Kid Protect, wspierających ofiary przemocy oraz ze swoją nauczycielką. Sąd uznał, że zeznania tych świadków oraz ich korespondencja z Darią uwiarygadniają jej wypowiedzi. - Tam też są poważne rozbieżności, bo poszkodowana podaje świadkom fakty, które w jej zeznaniach wyglądają inaczej - twierdzą matka i siostra Kamila. Wierzą, że dojdzie do ponownego procesu, który oczyści Kamila z zarzutów. <

Osoby przedstawione w tekście pochodzą z naszego regionu. Na ich życzenie nie ujawniamy ich miejsca zamieszkania.


Z uzasadnienia wyroku

W przedstawionej sprawie Sąd Okręgowy w Bydgoszczy odrzucił apelację od wyroku sądu rejonowego, uzasadniając m.in.:

„W apelacji obrońca Kamila B. zarzuca pokrzywdzonej, że nie krzyczała, nie broniła się, a po zgwałceniach zachowywała się nieracjonalnie. Z doświadczenia życiowego wynika, że w przypadku ofiar gwałtu nie można mówić o żadnych schematach. Zachowanie ofiar tego typu przestępstw jest kwestią indywidualną, zależną od ich psychiki. Gwałt jest bowiem na tyle traumatycznym przeżyciem, że od jego ofiar nie można oczekiwać racjonalnego, a tym bardziej schematycznego zachowania. Nadużyciem jest też twierdzenie, że zgwałcona kobieta oddała się dobrowolnie sprawcy, bo nie broniła się dostatecznie intensywnie. Skoro była osaczona, to jej opór wywołałby większą agresję gwałciciela, więc jej bierna postawa była niejako formą obrony.”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska