Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pola marihuany pod Chełmżą to porażka prokuratury? Przez 9 miesięcy nie dotarła do bossów narkobiznesu

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Tak wyglądało wkroczenie CBŚP na opisywane plantacje w sierpniu 2021 roku. "Ogrodnicy" wpadli na gorącym uczynku. Z rąk wypadły im konewki i wiaderka.
Tak wyglądało wkroczenie CBŚP na opisywane plantacje w sierpniu 2021 roku. "Ogrodnicy" wpadli na gorącym uczynku. Z rąk wypadły im konewki i wiaderka. CBŚP
Rekordowe wielkie plantacje marihuany pod Chełmżą CBŚP zlikwidowało 9 miesięcy temu. Od tego czasu w areszcie siedzi trzech młodych "ogrodników", którzy je podlewali. Nikogo nie wydali. Prokuratura nie ustaliła organizatorów tego narkobiznesu: nikt więcej zarzutów nie usłyszał.

Zobacz wideo: Waloryzacja 2022 - od marca podwyżki

od 16 lat

-Śledztwo jest toku i przedłużone zostało do 30 maja. Nikt więcej dotąd zarzutów nie usłyszał. Podejrzani są nadal tymczasowo aresztowani - aktualnie do 24 maja. Kontynuowane jest postępowanie dowodowe - przekazuje prokurator Andrzej Kukawski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu. Innych szczegółów nie zdradza.

Kim są podejrzani?

Owi jedyni podejrzani to trzej młodzi "ogrodnicy", którzy wpadli podczas nalotu CBŚP na plantacje w Kończewicach i Falęcinie w sierpniu ub.r. Z rąk dosłownie wypadły im konewki. Mają 18-24 lata. Śledczy wiedzą, że są tzw. płotkami - samym dołem narkobiznesu. Przedłużanie im aresztu uzasadniają obawą matactwa i grożącą podejrzanym surową karą. Sąd już kilka razy do tego się przychylał.

Polecamy

-W 9. miesiącu śledztwa dalsze stosowanie aresztu wobec nich nie ma ani zasadności, ani celowości - podnosi tymczasem adwokat Mariusz Lewandowski, obrońca jednego z "ogrodników". - Zupełnie wystarczyłoby zastosowanie środków wolnościowych takich jak poręczenie majątkowe i dozór policji, co zresztą już kilkukrotnie było proponowane przy zażalaniu decyzji aresztowych. Tymczasowe aresztowanie nie powinno być wynikiem przedłużającego się śledztwa.

Rekordowe plantacje marihuany. "Ogrodnicy" wpadli na gorącym uczynku. Bossów dotąd nie wydali

"Ogrodnicy" to 18-letni Bartosz K., 24-letni Miłosz K. i 24-letni Marcin T. Wszyscy są mieszkańcami Chełmży lub okolic. Wpadli na gorącym uczynku - kryminalni z CBŚP podczas nalotu na rekordowo wielkie plantacje marihuany w Kończewicach i Falęcinie zastali ich z konewkami i wiaderkami w rękach.

To był sierpień 2021 roku. Młodym mężczyznom Prokuratura Okręgowa w Toruniu postawiła zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej oraz nielegalnego uprawiania marihuany w dużej ilości. To drugie przestępstwo zagrożone jest karą od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. Młodzieńcy pracy na plantacjach się nie wypierają - wpadli przecież "na gorącym". Do udziału w narkotykowym gangu jednak się nie przyznają. Wszyscy twierdzą, że "tylko chcieli zarobić", nie znają organizatorów narkobiznesu i pracując np. w Falęcinie nie mieli wiedzy o drugiej plantacji w Kończewicach.

Polecamy

Prokuratura od początku tej sprawy zaznaczała, że jest ona rozwojowa. Śledczy mieli i mają plan dotarcia do organizatorów tego narkobiznesu. Przez 9 miesięcy jednak to im się nie udało. Jak nieoficjalnie się dowiedzieliśmy, "ogrodnicy" nikogo z organizatorów plantacji nie wydali. Mają prawo bać się o bliskich, którzy są przecież na wolności.

Obiecano im po blisko 30 tysięcy złotych za podlewanie roślin

W lesie i wśród pól — tak ukryte były te plantacje. Na jednej funkcjonariusze CBŚP i chełmżyńscy policjanci odkryli 1300 krzaków marihuany, na drugiej 250. Łącznie, jak oszacowano, wyprodukować z nich było można 70 kg narkotyków o wartości 3,3 mln zł.

Jak nieoficjalnie dowiedziały się "Nowości", cały biznes był naprawdę profesjonalnie zorganizowany, a hierarchiczność w grupie zachowana. Podział ról też był jasny. Plantacje były ogrodzone, rośliny nawożone, interes dozorowany. Zadaniem Bartosza, Miłosza i Marcin było tak naprawdę tylko regularne podlewanie. Zlecenie było naprawdę intratne: młodzieńcom obiecano po blisko 30 tysięcy złotych za 3 miesiące pracy. "Ogrodnikom" mieszkającym w Chełmży kupiono nawet samochód, by mogli na plantacje dojeżdżać.

Jak mężczyźni trafili do tej roboty? Chełmża to niewielkie miasto i wieści się tutaj szybko roznoszą. Jeden z młodzieńców przed pandemią pracował w Holandii. Potem wrócił do kraju, do rodzinnego miasta. Zatrudnił się w firmie budowlanej prowadzonej przez brata Marcina T. Postanowił, że z zagranicą na razie daje sobie spokój.

Polecamy

"Wiemy, że zostajesz. I że masz prawko. Chcesz zarobić?" - takie słowa miały paść właśnie w środowisku budowlańców. Gdy młody mężczyzna usłyszał, ile tego zarobku może być, długo się nie zastanawiał. Już planował podróż życia z dziewczyną i zakup fajnego auta. Do pracy się przykładał. Na plantacji był zazwyczaj od godziny 3.00 w nocy do 5.00 rano. Potem wyrabiał się na 6.00 rano do roboty budowlanej...

Będą siedzieć za kratami tak długo, aż prokuratura dotrze do bossów? Po roku nadzór nad aresztem przejmie sąd w Gdańsku

Jeden z ogrodników, 24-letni Miłosz K., siedzi w więzieniu w bydgoskim Fordonie. Na wolności zostawił narzeczoną i schorowaną matkę. Dopiero niedawno, gdy odmrożono zawieszone na czas pandemii zakazy widzeń, mogły go zobaczyć.

-Dodam, że przesłuchany był tylko na samym początku sprawy. W sobotę po zatrzymaniu przez CBŚP i w niedzielę (krótko) przy okazji rozprawy aresztowej w sądzie. Od tej pory, przez wszystkie te miesiące, przesłuchiwany więcej nie był - mówi adwokat Mariusz Lewandowski.

Czy "ogrodnikom" po 24 maja areszt znów zostanie przedłużony? To prawdopodobne, bo śledczy mają swoje argumenty. Dotąd podzielały je także toruński sąd. Po roku tymczasowego aresztowania jednak (to cezura) nadzór nad tym przejmie Sąd Apelacyjny w Gdańsku. Tam trafiać będą zażalenia na areszt; tam też ważone będą argumenty prokuratury i obrońców podejrzanych.

WARTO WIEDZIEĆ. Plantacje marihuany ukryte w lesie. Kto za nimi stoi?

  • Plantacje znajdowały się w Falenicy i Kończewicach, w okolicy Chełmży. O pomyłce nie było mowy - to nie były samosiejki na polu rolnika, tylko profesjonalnie zorganizowane, liczące łącznie 1650 krzewów "ogrody maryśki". Wyprodukować z nich można było narkotyki o wartości rynkowej rzędu 3,3 mln zł.
  • W ręce kryminalnych wpadło trzech "ogrodników" - bardzo młodych mężczyzn z Chełmży. Z rąk naprawdę wypadły im konewki i wiaderka. Usłyszeli zarzuty i zostali aresztowani - głownie po to, by nie mataczyli. Śledczy dobrze wiedzą, że to płotki w narkobiznesie. "To rozwojowa sprawa. Przekazana została od razu z rejonu do Prokuratury Okręgowej" - mówili. Kto stoi wyżej? Nadal nie wiadomo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska