Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prawie jak słynny Jimi

Redakcja
Przez dwa dni minionego tygodnia, w piątek i sobotę, w rozbudowanym klubie studenckim „Od Nowa” królował blues.

Przez dwa dni minionego tygodnia, w piątek i sobotę, w rozbudowanym klubie studenckim „Od Nowa” królował blues.

<!** Image 3 align=none alt="Image 200038" sub="Gwiazdą pierwszego dnia XXIII „Blues Meetingu” był gitarzysta Stan Skibby [Fot.: Adam Zakrzewski]">O tym, że impreza w ostatnich latach straciła już nieco swój legendarny koloryt, pisaliśmy przed rokiem. Kiedyś „Blues Meeting” ściągał do Torunia rzesze fanów bluesa z całej Polski, dziś - choć nadal pozostaje jedną ze sztandarowych imprez muzycznych i bodaj najstarszym odbywającym się w Toruniu festiwalem - jego siła rażenia już nieco osłabła. Trzeba jednak zaznaczyć, że wcale nie oznacza to, że artyści, którzy pojawili się w tym roku podczas dwóch dni na scenie klubu „Od Nowa”, należą do drugiej ligi. Nic z tych rzeczy. <!** reklama>

Pierwszy dzień tak naprawdę zdominowały występy dwóch wykonawców. W finale zagrał zespół Cree, którego liderem pozostaje Sebastian Riedel. Jeśli przy tej okazji wspomnimy, że grupa Dżem zamykała w sobotę XXIII edycję „Blues Meetingu”, to można stwierdzić, że nad tegoroczną impreza czuwał duch jego ojca - legendarnego Ryszarda Riedla. To jednak nie Cree zaprezentował coś, czego jeszcze na scenie toruńskiego klubu nie było, ale gitarzysta, który przyjechał do Torunia prosto z Chicago - Stan Skibby.

<!** Image 4 align=none alt="Image 200038" sub="Wśród wykonawców tegorocznego „Blues Meetingu” znaleźli się też BLAS PICON & JUNG EXPRESS z Hiszpanii [Fot.: Adam Zakrzewski]">To może smutno zabrzmi, ale jego imię i nazwisko nie jest tak bardzo ważne, jak imię i nazwisko artysty, którego kompozycje wykonuje na scenie. Otóż Stan Skibby jest – właściwie należy to chyba tak nazwać – kopistą Jimi Hendriksa. Amerykanin nie tylko odgrywa niemal nuta w nutę kompozycje legendarnego wirtuoza gitary elektrycznej, ale również wygląda i zachowuje się jak słynny Jimi. Choć na „Blues Meetingu” wystąpił wspólnie z kilkuosobową grupą Leszka Ciechońskiego, to jednak najbardziej udanie zaprezentował się, gdy zagrał kilkanaście utworów w klasycznym trio.

„Foxy Lady” z częścią sola zagranego zębami, „Hey Joe”, „Purple Haze” czy „Spanish Castle Magic”, w którym Skibby w zniewalający sposób operował sprzężeniem zwrotnym. Na deser „Star Spangled Banner”. Dźwięk za dźwiękiem tak samo, jak zrobił to Jimi Hendrix nad ranem w sierpniu 1969 roku na polach Woodstock. Oj, nie wystarczy tylko sporo lat ćwiczyć, aby taki efekt osiągnąć. Pytanie tylko, komu należały się podczas piątkowego wieczoru brawa? Legendarnemu mistrzowi gitary czy jego naśladowcy?

W sobotę furorę zrobił ośmioosobowy Latvian Blues Band, który przy wsparciu sekcji dętej nabrał na scenie takiego muzycznego rozpędu, że mógłby obdzielić energią wszystkie poprzedzające go zespoły. I jeszcze by starczyło. W wielkim finale usłyszeliśmy - wiadomo - Dżem, który już tradycyjnie kończy każdą edycję toruńskiego festiwalu. Zaczęli od „Koniecznie”, a później posypały się „Mała Aleja Róż”, „Nieudany skok”, „Jesiony”, „Partyzant”, „Cała w trawie” i wiele innych. Dżem wydał ostatnio płytę „Symfonicznie”, ale od lat wiadomo, że siłą tego zespołu jest granie w klasycznym składzie, co potwierdzili po raz kolejny w Od Nowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska