MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przyjaźń powiatowa

Aleksander Nalaskowski
Bywa, że jestem zapraszany na rozmaite spotkania w różnych gremiach. Bo Polacy chcą rozmawiać, pokazywać swoje troski, pytać, radzić się i słuchać. Nie pogardzam Polską powiatową i bliżej mi do niej niż do stołecznych salonów. Tymi żyję konferencyjnie i akademicko. Ale to zupełnie, chociaż bodaj nie do końca tak zupełnie, inna rola.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/nalaskowski_aleksander.jpg" >Bywa, że jestem zapraszany na rozmaite spotkania w różnych gremiach. Bo Polacy chcą rozmawiać, pokazywać swoje troski, pytać, radzić się i słuchać. Nie pogardzam Polską powiatową i bliżej mi do niej niż do stołecznych salonów. Tymi żyję konferencyjnie i akademicko. Ale to zupełnie, chociaż bodaj nie do końca tak zupełnie, inna rola.

Jeśli więc tylko kalendarz pozwala, to gnam, aby spotykać ludzi. A ciekawskim chciwcom wyjaśniam - nie biorę honorariów.

<!** reklama>Takie wyjazdy pokazują mi nasz kraj daleki od telewizyjnych obrazków, daleki od wymuskanego przekazu politycznego. Wiedza z tego wynika niebywała. Są miasta i miasteczka jak perełki. Z małymi starówkami, zadbanymi kamieniczkami, równymi chodnikami i miejscami do parkowania. Miasta i miasteczka pełne pracowitych i uczciwych Polaków, obywateli szarpiących się z niedorzeczną rzeczywistością, warszawską polityką i ekonomią goniącą w piętkę.

Są też miasta i miasteczka o ogromnym, a niewykorzystanym potencjale. Wciąż zaniedbane i tym zaniedbaniem brzydkie. Pewnie to kwestia lokalnych władz, zlikwidowanych bądź sprzedanych komuś z zewnątrz przedsiębiorstw. A może jeszcze czegoś. Mogłyby być piękne jak chociażby Tykocin, Sokółka, Olecko czy Brzeg Dolny lub Byczyna. A nie są.

Ale właściwa nauka, którą przez te podróże odbywam, to spotkania z ludźmi. Przychodzą na te spotkania tłumnie, co mnie nieustannie zaskakuje (że też im się chce). Słuchają, pytają z troską i głęboko wierzą, że wiele mogliby zrobić. Ba! Rwą się do pracy, pełnią swoje nauczycielskie, biznesowe, rodzicielskie misje i wcale nie marzą o życiu w metropolii. Robią swoje. Często twórczo i genialnie. Chociaż bez rozgłosu.

Mogliby daleko więcej, gdyby ktoś im ich własne miasta oddał w ich własne ręce. Gdyby mogli urządzić swoją endemiczną edukację wedle odczytania lokalnych potrzeb, gdyby ktoś „centralny” właśnie o nich pomyślał i po prostu najzwyczajniej powtórzył słowa klasyka: „każdy kawałek Polski powinien do kogoś należeć”. Oddajmy miasta i miasteczka, gminy i wsie ich mieszkańcom. Nie tylko przez tzw. samorządy, ale przez gruntowną zmianę prawa, które pozwoli tej powiatowej Polsce żyć z tego, co jej się tak mocno limituje, a niekiedy odbiera.

Wszędzie też spotykam kolegów ze studiów, którzy próbują budować lepszy kraj. Zawsze są to spotkania serdeczne, przyjacielskie i dla mnie życiodajne. Bywa też i zaskakująco. Ostatnio w Wąbrzeźnie na takie spotkanie przyszło sporo kolegów z mojego pierwszego klubu sportowego „Mechanik”, gdzie, dojeżdżając z Chełmży, debiutowałem jako sportowiec. Znowu uściski, błysk w oku i niezbywalna w takich przypadkach retoryka „a pamiętasz jak&?”.

Tak, moi koledzy, pamiętam. I bardzo na Was wszystkich od Dolnego Śląska po Podlasie liczę - że gdy już będzie normalnie, to będziecie fundamentem normalności, przyzwoitości i tej codziennej mało atrakcyjnej telewizyjnie pracowitości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska