MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Taka porządna rodzina...

Małgorzata Oberlan
Maria S. i jej syn Łukasz przed przeprowadzką do Warszawy mieszkali przy ul. Strażackiej. W domu, w którym doszło do zbrodni. Czy coś ją zapowiadało? Może wiedzieć jedna osoba.

Maria S. i jej syn Łukasz przed przeprowadzką do Warszawy mieszkali przy ul. Strażackiej. W domu, w którym doszło do zbrodni. Czy coś ją zapowiadało? Może wiedzieć jedna osoba.

<!** Image 2 align=none alt="Image 181259" sub="- Koszmar nie do pojęcia - mówią Grzegorz Wyczachowski i Józef Wolski. Pokazują na dom przy ulicy Strażackiej, w którym zamordowano Adama G. Dom, który często odwiedzał jego siostrzeniec Łukasz S. /fot.: Jacek Smarz">Edmund, ojciec Łukasza zdawał sobie sprawę z jego złego stanu psychicznego. To on znalazł zwłoki byłej żony w jej mieszkaniu, w śródmieściu Warszawy. On też, jak przekazała nam Agnieszka Hamelusz z Komendy Rejonowej Policji Warszawa Śródmieście, wskazał syna jako możliwego sprawcę i poinformował o jego psychicznych zaburzeniach.<!** reklama>

Ułożone życie

22-letni Łukasz S., student jednej z warszawskich uczelni, do stolicy przeprowadził się z rodzicami przed laty. Dzieciństwo spędził z matką i ojcem w domu przy ul. Strażackiej w Aleksandrowie Kujawskim. To tu mieszkał Adam G., brat Marii - stary kawaler, z zawodu spawacz.

- Sympatyczny i niezwykle oczytany człowiek. Miał szeroką wiedzę ogólną. Namawialiśmy go, by wystartował w jakimś telewizyjnym teleturnieju. Oprócz książek uwielbiał filmy. Był zapalonym grzybiarzem i wędkarzem - wspomina pan Leszek, najbliższy sąsiad zamordowanego 64-letniego Adama G. i zarazem ojciec chrzestny Łukasza.

Maria S., kobieta po pięćdziesiątce, jeszcze mieszkając w Aleksandrowie pracowała w banku. Taką samą pracę dostała w stolicy. Za czasów warszawskich jej małżeństwo z Edmundem rozpadło się. Niedawno próbowała ułożyć sobie życie na nowo. Latem kilka dni spędziła z przyjacielem w Ciechocinku. Wtedy też odwiedziła brata. Była już rencistką.

Łukasz - cicha woda

22-letni S. odwiedzał wuja w Aleksandrowie dość często. - Spędzał tu wakacje. O, przesiadywał często na tym murku - pokazuje Grzegorz Wyczachowski, mieszkający w okolicy. - Chudy, niepozorny, cichy. Nigdy bym nie pomyślał, że siedzi w nim takie zło. Kim trzeba być, żeby dokonać takiej zbrodni? I to wobec najbliższych.

Z relacji chrzestnego Łukasza S. wynika, że chłopak zawsze był małomówny, wycofany. - Taka typowa cicha woda. Poza tym, wydawał się najzupełniej normalny. Nic nie wiedzieliśmy, by kiedykolwiek leczył się u psychiatry - mówi pan Leszek.

Przyjazd Łukasza w piątek do wuja zaskoczył pana Leszka. Przecież chłopak twierdził, że studiuje - dziwił się. Jeszcze większym zaskoczeniem był dla niego widok Łukasza wychodzącego oknem z domu Adama G., z torbą w ręku.

- Ta torba była większa niż bagaż, z którym przyjechał - ciągnie sąsiad. - Wiem jednak, że siostrzeniec nie polował na emeryturę wuja. Wiedział, że tylko on albo ja, jako upoważniony, możemy ją odebrać z rąk listonosza. Ten z pieniędzmi przyszedł już po całej tej tragedii, wiec zabrał je z powrotem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska