Tęcza wciąż kontrolowana

Jak ośrodek dla dzieci autystycznych „Tęcza” spożytkował unijną dotację? Na jakich warunkach pracowali terapeuci? Jak wydawano tu subwencje oświatową? Kontrole wciąż trwają.

<!** Image 2 align=none alt="Image 174908" sub="Losy ośrodka prowadzonego przez Anitę Giersz nie są dziś pewne. Trwają kontrole z Urzędów Marszałkowskiego i Miasta / Fot. Adam Zakrzewski">Najbliżej finału są kontrolerzy PIP. Badali kwestie związane z zatrudnieniem, wynagradzaniem i warunkami pracy terapeutów. Zainteresowali się także tym, czy nie są mobbingowani.

- Protokół pokontrolny został już podpisany. Inspektor nie zdecydował jednak jeszcze o tym, jakie środki prawne zastosuje. Informacje będziemy mogli przekazać w przyszłym tygodniu - zapowiada Katarzyna Pietraszak, rzeczniczka Okręgowego Inspektoratu Pracy w Bydgoszczy.

<!** reklama>Przypomnijmy, że Anita Giersz, dyrektorka „Tęczy” była bardzo niezadowolona że sposobu prowadzenia kontroli przez PIP. Złożyła skargę na inspektora PIP.

Dotacja pod lupą

Najszerszy zakres ma kontrola prowadzona przez Urząd Marszałkowski w Toruniu. Za jego sprawą „Tęcza” dostała 1 mln 116 tys. zł unijnego dofinansowania na stworzenie przedszkola dla 12 autystycznych dzieci ze wsi. Na początku czerwca urzędnicy przekazali „Nowościom”, że są prawie pewni, że przynajmniej część dotacji trzeba będzie zwrócić.

- Przeprowadziliśmy kilka kontroli w ośrodku „Tęcza”. Kolejna, kompleksowa, jeszcze trwa. Odkryliśmy wiele nieprawidłowości w realizowanym projekcie unijnym i niezgodności z treścią podpisanej z Urzędem Marszałkowskim umowy - mówił Michał Heller, szef marszałkowskiego Biura Wyboru Projektów EFS.

Po miesiącu kontrolerzy nadal przekopują się przez dokumenty. - Znacząco poszerzyliśmy zakres tej kontroli i dlatego nadal trwa. Jest o wiele głębsza niż zazwyczaj - mówi Adam Szponka, naczelnik marszałkowskiego Wydziału Zarządzania Europejskim Funduszem Społecznym (EFS). - Zdajemy sobie sprawę, ze cala sytuacja jest niezwykle skomplikowana. Podzieleni są rodzice, których część jest za dalszym funkcjonowaniem ośrodka, a część - wręcz za likwidacją. Trzeba w tym wszystkim uważać, by nie wylać dziecka z kąpielą. Z drugiej strony jednak, jesteśmy zobowiązani do dokładnej kontroli wydatkowania unijnych pieniędzy.

Przypomnijmy, że lista zarzutów dotycząca realizacji unijnego programu, a podnoszona przez część terapeutów „Tęczy” była naprawdę długa. Obejmowała, miedzy innymi, zatrudnienie własnego szwagra na niejasnych zasadach, fikcyjnego zatrudnienia niektórych osób, opatrywania symbolem unijnym starych sprzętów.

Magistrat przygląda się Tęczy

Równolegle z kontrolerami marszałka w „Tęczy” pracują kontrolerzy Urzędu Miasta. Przypomnijmy, że ten przekazywał ośrodkowi subwencje oświatową. Niebagatelną, bo wynoszącą 3700 zł miesięcznie na jedno dziecko. Obecnie magistrat sprawdza, czy subwencję wydawano zgodnie z przeznaczeniem i jak funkcjonowała placówka.

- Przy okazji sprawy „Tęczy” pojawił się pomysł powołania analogicznej, ale publicznej placówki dla autystycznych dzieci. Poinformował o nim Wydział Edukacji i wiceprezydenta Ludwika Szubę, odpowiedzialnego za miejską oświatę. Taka placówka, obok drugiej już działającej (SP nr 31), stanowiłaby już mini sieć. Uważam, że problem ten stanąć powinien na posiedzeniu zespołu do spraw sieci szkół w Toruniu. Jutro (poniedziałek) rano będę wiceprezydenta pytać o losy tej propozycji - mówi Urszula Polak, radna i prezes ZNP w Toruniu.

Warto wiedzieć

1 mln 116 tys. zł - tyle unijnej dotacji dostała „Tęcza” na przedszkole dla 12 dzieci ze wsi;

3700 zł - tyle wynosi miesięczna subwencja na jedno autystyczne dziecko

400 zł - tyle wynosi miesięczne czesne w ośrodku