Zawalony śmieciami garaż, pobierany na lewo gaz, interwencje policji. Dzieje się to w wypasionym domku na bydgoskich Jachcicach, gdzie zamieszkuje komendant Straży Miejskiej w Bydgoszczy Andrzej Kaszubowski.
<!** Image 2 align=none alt="Image 168597" sub="- Proszę zobaczyć, gdzie oni wyrzucają śmieci i jak wygląda garaż komendanta Straży Miejskiej - mówi teściowa Andrzeja Kaszubowskiego.(Fot. Tymon Markowski)">
Lewe podłączenie gazu wykryli kontrolerzy z gazowni. Przyszli wymontować licznik, bo właściciel - mimo przedsądowych wezwań - nie regulował rachunków za gaz. Zauważyli dodatkowy zawór i wezwali policję.
- Jest podejrzenie nielegalnego poboru gazu w domku przy ulicy Średniej. Sprawdzamy, czy doszło do przestępstwa - potwierdza nasze informacje Maciej Daszkiewicz z Biura Prasowego KWP.
<!** reklama>
Andrzej Kaszubowski z żoną i dzieckiem zajmują górne piętro jednorodzinnego domu. Niżej mieszkają jego teściowie i to do nich należy dom. Za media obie rodziny płaciły pospołu: Kaszubowscy - trzy piąte, a pozostałe dwie piąte - teściowie.
Komendant zapewnia, że o lewym podłączeniu gazu i o wizycie policji nic nie wie.
- Ja tu tylko pomieszkuję od października do maja, bo lato spędzamy na działce - wyjaśnia Andrzej Kaszubowski.
Twierdzi, że do maja ubiegłego roku opłacał wszystkie rachunki za media, a potem mieszkał z rodziną na działce, więc przestał płacić. Od pół roku jest między nim a teściem niepisana umowa, że Kaszubowski daje mu część pieniędzy, a teść za wszystko płaci. Komendant jest przekonany, że wizyta kontrolerów z gazowni i powiadomienie policji to sprawka jego teściowej. Ma z nią na pieńku. Poszło o dziecko.
- Teściowa miała się naszą córką opiekować, ale ta zaczęła chorować, spadła nawet z łóżka. Oddaliśmy dziecko do żłobka, a strącona z piedestału teściowa zaczęła się mścić - mówi. Pojawiły się policyjne interwencje. - Gdy dziecko okazuje niezadowolenie i płacze, ona dzwoni po policję z informacją, że je biję. Cierpi na tym mój autorytet - skarży się Andrzej Kaszubowski i... ostrzega teściową, że za bezpodstawne wzywanie policji grozi kara.
- Policję wzywałam, bo zięć miał podpite, kazał dziecku powtarzać dziesięć razy: „Mam wspaniałego tatusia” i karał je zamknięciem w łazience. Przyjechali, zobaczyli komendanta Straży Miejskiej i nawet nie kazali mu dmuchać w alkomat - twierdzi pani Zofia.
Boi się zięcia, sugeruje, że dogadał się z jej mężem i razem piją.
- Teściowa mówi bzdury. Ja z powodów zdrowotnych nie piję, a teść to dobry człowiek i pije tylko okazjonalnie - zapewnia komendant.
Powodem do kłótni między nim
a teściową pedantką jest garaż.
- Proszę zobaczyć, gdzie oni wyrzucają śmieci i jak wygląda garaż komendanta straży miejskiej - pani Zofia pokazuje pomieszczenie,
w którym sterta śmieci pokrywa stare auto żony Andrzeja Kaszubowskiego.
- Ja mam sprzątać komuś garaż? - oburza się pierwszy strażnik Bydgoszczy. - Przecież właścicielem tej nieruchomości są teściowie, a ja mogę tylko interweniować słownie, że to nie jest w porządku.
Auto, które stoi pod śmieciami, też nie jest jego. - Żona je kupiła, gdy miała osiemnaście lat i ja w to nie wnikam - mówi komendant.
Pytamy teściową, co robił jej zięć, gdy w ich domu byli policja i gazownicy. - Ja nikogo nie wzywałam - zapewnia kobieta. - Mogę tylko powiedzieć, że gdy około 21.00 przyjechało pogotowie gazownicze Kaszubowski zamknął się w swoim pokoju i nie wychodził.
- Myślałem, że naprawiają gaz - wyjaśnia komendant i zapewnia, że ponieważ jest osobą publiczną zależy mu na tym, by sprawę nielegalnego podłączenia gazu w domu, gdzie mieszka, wyjaśniono.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?