Trzeźwe decyzje

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/piorkowski_waldemar.jpg" >Andrzej Wiśnicki, dyrektor toruńskiego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego, to szef, który nie boi się wzięcia odpowiedzialności za podległy mu personel. Ma odwagę, żeby bez owijania w bawełnę i po męsku przyznać, że ktoś z jego podwładnych „dał plamę na całej linii”, bo przyszedł do pracy pijany lub popełnił inny poważny błąd. Potrafi również przeprosić za zachowanie takiego pracownika, bo jak mówi, wśród wielu dobrze pracujących, zawsze może zdarzyć się czarna owca, której zachowanie wypacza wizerunek szpitala. Tak, jak kiedyś jednego z salowych przyłapanych na okradaniu szafek pacjentów. Te jednostkowe przypadki nie mogą być powodem do wyciągania jakichkolwiek ogólnych wniosków. Że większość salowych to złodzieje, a połowa sanitariuszy przychodzi do pracy po wypiciu ćwiartki gorzały. Ludzie ci wykonują ciężkie, a niekiedy mało wdzięczne prace, które ciągle są źle opłacane. Czasami pozostaje im jedynie satysfakcja z tego, że komuś pomogli w chorobie lub ulżyli w cierpieniu. I nie może tego zmienić jedna czy nawet dwie czarne owce.

<!** reklama right>A pijany pielęgniarz pracujący z pacjentami nie może liczyć na pobłażliwość dyrektora Wiśnickiego. Został zwolniony w trybie dyscyplinarnym. Bez względu na 15-letni staż pracy. Bo nie tylko szkodzi właściwemu wizerunkowi szpitala, ale przede wszystkim stwarza zagrożenie dla chorych. W tak newralgicznym miejscu, jakim jest oddział ratunkowy, gdzie liczą się szybkie i co ważne trzeźwe decyzje.