Więcej kasy, dłuższa kolejka

Kolejki bezrobotnych czekają na rejestrację w powiatowych urzędach pracy. Wczoraj w Toruniu trzeba było sporo odstać.

<!** Image 2 align=right alt="Image 142032" sub="Pani Justyna Ostrychasz zarejestrować się przyszła wczoraj z córką Wiktorią / Fot. Paweł Wiśniewski">Bartosz Strzyżewski po trzech latach wrócił z Anglii. Czekając na rejestrację spędził w PUP przy ul. Mazowieckiej ponad godzinę. Wcześniej musiał tu przyjechać z Rubinkowa do punktu informacyjnego, by dowiedzieć się, jakie dokumenty zebrać.

- Nie mogę narzekać na obsługę, bo trafiłem na miłe i pomocne urzędniczki. Dziś jednak, stojąc w kolejce, patrzę na puste stanowiska pracy i zastanawiam się, dlaczego przez te kilka dni stycznia nie może nas rejestrować więcej urzędników? - mówi.

Najgorsze w toruńskim pośredniaku były trzy pierwsze dni po Nowym Roku. Codziennie rejestrowanych było 120 bezrobotnych (w zwykłe dni bywa ich 60-80). Od czwartku jest nieco lepiej. Nadal torunian rejestruje tylko pięciu urzędników. Zdaniem Dariusza Bloka, wicedyrektora PUP, odpowiedzialnego za proces rejestracji, to wystarczająca obsada.

<!** reklama>- Ten tłok już się rozładowywuje. Uruchomiliśmy jedno (piąte) stanowisko dodatkowo. Nie było też takiej sytuacji, by urzędnicy pracowali po godzinach - mówi.

Przyczyn szturmu na pośredniak jest kilka. Co roku w styczniu petentów się jest więcej. Wśród nich znaczącą grupę stanowią osoby z zagranicy. Przyjeżdżają do Polski na święta, a zaraz po nich chcą odwiedzić PUP. Nie zależy im na zasiłku, tylko ubezpieczeniu.

W tym roku zainteresowanych przybyło i ze względu na pogarszająca się sytuację na rynku pracy, i ze względu na wzrost kwoty świadczenia od 1 stycznia. Przez pierwsze trzy miesiące zasiłek dla bezrobotnych wynosi teraz 717 zł brutto (625 zł netto). Wzrósł z poziomu 575 zł brutto (510 zł).

W Anglii tygodniowy zasiłek wynosił w 2009 roku około 60 funtów dla osoby samotnej powyżej 25 lat, czyli miesięcznie ok. 240 funtów.

- Na brytyjskie realia to kwota bez szału, ale pozwalająca na wyżywienie się. W Polsce wzrost zasiłku o dwadzieścia procent to znacząca różnica. Nie wiem jednak, czy można tylko za takie pieniądze przeżyć miesiąc - rozkłada ręce Bartosz Strzyżewski. Wrócił do Polski, bo miał już dość życia na obczyźnie. Ma nadzieję, że znajdzie w Toruniu sensowną pracę.

Podobną nadzieją żyje pan Dawid, którego również spotykamy w kolejce. On z kolei wrócił z Holandii, z Eindhoven. Był tam 4,5 miesiąca. Mówi, że w Kraju Tulipanów bezrobocie daje się we znaki. Jest instruktorem gastronomii i szuka pracy z tym związanej.

Justyna Ostrychasz z kolei stoi do rejestracji ze swoją 5-letnią córeczką Wiktorią. Z zawodu jest sprzedawcą. Ostatnio pracowała w bufecie Torfarmu. „Zredukowano” ją, ale wie już, że ma szansę na podobną pracę w przyszłości. Na razie musi się zarejestrować. Zajmuje jej to godzinę z malutkim haczykiem. O dzieciach, które czasem muszą towarzyszyć bezrobotnym rodzicom, w PUP-ie jeszcze nie pomyślano.

- Dziś jednak poszło mi lepiej niż w 2007 roku. Wtedy też chciałam się zarejestrować, ale ponieważ wcześniej pracowałam w niepełnym wymiarze godzin jako kasjerka, były kłopoty. Czterokrotnie tu przyjeżdżałam, by ostatecznie odjechać niezadowolona. Dzisiejsza godzina stania przynajmniej skończyła się pozytywnym wynikiem - mówi pani Justyna.

Moim zdaniem

Dlaczego tak mało?

Skoro rejestrowanych bezrobotnych w pierwszych dniach stycznia było dwa razy więcej, dlaczego nie obsługiwała ich dwukrotnie większa liczba urzędników? Czy zastosowanie takiego rozwiązania na tydzień przekracza zdolności organizacyjne PUP-u? Klienci pośredniaka maja prawo oczekiwać takiego samego komfortu, jak klienci każdego innego urzędu.

Małgorzata Oberlan