Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamknięte toruńskie Copoty, czyli historia jednego zdjęcia [Retro]

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Ta piękna fotografia  została najprawdopodobniej wykonana 9 lub 10 sierpnia 1911 roku. Widać na niej mieszkańców Torunia, którzy po gorącej przerwie mogli wrócić na swoją ulubioną plażę. Raduje się z tego m.in. Wiktoria Mączkowska, dama w wielkim kapeluszu i narysowanym nad nim krzyżykiem
Ta piękna fotografia została najprawdopodobniej wykonana 9 lub 10 sierpnia 1911 roku. Widać na niej mieszkańców Torunia, którzy po gorącej przerwie mogli wrócić na swoją ulubioną plażę. Raduje się z tego m.in. Wiktoria Mączkowska, dama w wielkim kapeluszu i narysowanym nad nim krzyżykiem Z archiwum Szymona Spandowskiego
Jak to miło jest czasami zmusić stare zdjęcie do tego, aby opowiedziało swoją historię! Nam się to właśnie udało. Latem 1911 roku kto żyw szukał ochłody nad Wisłą. Kilka osób przypłaciło to niestety życiem. Władze miasta wydały zatem zakaz zbliżania się do rzeki.

Redaktor Roman Such napisał kiedyś w Albumie rodzinnym: „uderz w stół, a Sylwia Dullin się odezwie”. Innym razem wspomniał także, że gdyby na kartach Albumu pojawiła się wzmianka o bitwie pod Grunwaldem, to pani Sylwia z pewnością byłaby w stanie historię rozwinąć, wspominając o swoich walczących w 1410 roku przodkach i przynosząc ciekawe dokumenty ten fakt potwierdzające.

W ubiegłym tygodniu umieściliśmy w gazecie zdobyte na aukcji internetowej zdjęcie przedstawiające toruńskich plażowiczów z 1911 roku. Na odwrocie ktoś napisał, że widoczna w tłumie dama w wielkim kapeluszu to jego/jej teściowa, Wiktoria Mączkowska. Niczego sobie nie obiecując, zdjęcie ma przecież ponad sto lat, poprosiliśmy Państwa o informacje na temat damy w kapeluszu. Na odzew nie trzeba było długo czekać, pani Sylwia Dullin czyta „Nowości” na bieżąco.

- Wiktoria Mączkowska była przyjaciółką moich ciotek, Wandy i Stasi - mówi nasza niezawodna Czytelniczka. - Mączkowscy mieszkali przy ulicy Szerokiej 39 i tam mieli sklep bławatny.

**

Czytaj też: Afera z celnikami. Będą kolejne zatrzymania?**

Pani Sylwii bez wątpienia należy się tytuł Honorowej Obywatelki Torunia albo przynajmniej miejskie stypendium na opisanie i wydanie kilku tomów wspomnień.

Posiadając takie informacje, resztę możemy już odtworzyć bez trudu korzystając chociażby z dawnych ksiąg adresowych oraz przedwojennych wydawnictw zawierających obwieszczenia toruńskiego magistratu. Dowiadujemy się z nich na przykład, że kwietniu 1928 roku Maksymilian Mączkowski otrzymał zgodę na przebudowę wnętrza sklepu. Zająć się tym miał architekt i przedsiębiorca budowlany Hermann Rosenau. Poniekąd nasz dobry znajomy, który razem ze swoim wspólnikiem Wichertem, zaprojektował i wybudował dom przy ul. Chopina 26, kilka kamienic przy ul. Kościuszki, oraz willi przy ul. Grudziądzkiej.

No dobrze, my tu o architekturze, a Państwo pewnie spoglądacie na zdjęcie zastanawiając się, cóż to za wydarzenie doprowadziło do spotkania na lewym brzegu Wisły plażowiczów i fotografa. Również zadaliśmy sobie to pytanie, a odpowiedź tradycyjnie staraliśmy się odnaleźć w toruńskich gazetach z tamtych czasów.

Lato 1911 roku było przeraźliwie gorące. „Od 9 sierpnia wstecz mieliśmy przez 19 dni takie upały, że ciepłomierz wskazywał przeciętnie 25 stopni Celsjusza - pisała „Gazeta Toruńska”. - Podobne upały dzień za dniem przez tak długi czas nie panowały od 1848 roku”.

Kto żyw szukał ochłody w cieniu, lub najlepiej, w rzece. Toruńskie kąpieliska nazywane wtedy Copotami, były oblężone. Pęd do wody miał niestety tragiczne konsekwencje.

„W niedzielę po południu kąpało się po lewym brzegu Wisły w pobliżu łazienek Dilla kilku młodzieńców, przyczem trzech utonęło - informował polski dziennik na początku sierpnia. (...) - Nieco później utopił się kapral Labs z 9 kompani 21 pułku piechoty. Kąpał się w tem miejscu, gdzie w piątek utopiły się trzy osoby”.

W jeden weekend Wisła pochłonęła więc siedem ofiar! W związku z tym władze policyjne wydały całkowity zakaz kąpania się w otwartej rzece przy lewym jej brzegu. Następnego dni prasa przyniosła informacje o kolejnych obostrzeniach.

„Policya zakaz swój rozszerzyła tak dalece, że w ogóle przebywanie nad lewym brzegiem Wisły jest zakazane pod karą 30 marek grzywny, lub pięciu dni aresztu - czytamy w „Gazecie Toruńskiej” z sierpnia 1911 roku. - Zakaz ten pozbawia rozrywki i przyjemności tysiące narodu, które w upalnych dniach ochładzały się na mieliźnie, lub zażywały bardzo zdrowych kąpieli słonecznych na ciepłym piasku”.

Dziennikarze zwracali uwagę na to, że szykany nie zdadzą się na nic, ponieważ zdeterminowani ludzie i tak będą szukać ochłody w rzece, korzystając z dzikich kąpielisk. Swoją drogą był to jeden z pierwszych problemów, z jakim musiał się zmierzyć dr Arnold Hasse, który w czerwcu objął stanowisko nadburmistrza Torunia.

Przeczytaj także: Przeżyjmy to jeszcze raz

„Na prośby deputacyi Towarzystwa Obywatelskiego o cofnięcie zakazu przebywania nad Wisłą, burmistrz p. Hasse odpowiedział odmownie. Copoty w Toruniu pozostaną nadal zamknięte - donosiła polska gazeta. - Obywatele toruńscy zamierzają zwołać wielkie zebranie protestujące przeciwko zakazowi policyjnemu”.

Taka demonstracja nie była jednak potrzebna. Ostatniego dnia wielkich upałów prasa przyniosła orzeźwiające wieści.

„Pobyt nad Wisłą dozwolony. Pierwszy burmistrz doktor Hasse znalazł drogę wyjścia, ażeby życzeniu obywatelstwa dotyczącemu przebywania nad brzegiem Wisły choć w pewnej części zadość uczynić. Po osobistem zbadaniu brzegu i stanu mielizny, porozumiał się burmistrz z właścicielem łazienek p. Dillem, czy nie przeniósł by na to miejsce swoich łazienek i czy dla publiczności nie ogrodził by przed łazienkami pewnego terenu. Ostatni z pewnem zastrzeżeniem zgodził się na to, a że i administracya dróg wodnych na przeniesienie łazienek pozwolenia swego udzieliła, zatem możliwem jest iż już we wtorek po południu pobyt w tem miejscu nad brzegiem Wisły będzie dozwolony. Przełożeniem łazienek zajęci są dziś od wczesnego rana pionierzy”.

Następnego dnia nad rzeką zapanował ożywiony ruch. Jak pisały gazety, spragnionych ochłody plażowiczów przewoziły na lewy brzeg dwa parowce. Pod tym opisem znalazł się również apel, aby nikt nie przekraczał wyznaczonego terenu kąpieliska.

Bardzo zatem możliwe, że piękne zdjęcie, które z takim zapałem zmuszaliśmy do przedstawienia swojej historii, zostało zrobione 9 lub 10 sierpnia 1911 roku. Widać na nim mieszkańców Torunia świętujących po gorącej przerwie powrót na ulubioną plażę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska