MKTG SR - pasek na kartach artykułów

A w salonie pachnie fiołkami

Justyna Tota
Justyna Tota
- Dla mnie to była niesamowita lekcja historii, której na pewno nie zapomnę - twierdzi Dominik Nowaczyk, który z wycieczką klasową zwiedził Muzeum Powstania Warszawskiego.

- Dla mnie to była niesamowita lekcja historii, której na pewno nie zapomnę - twierdzi Dominik Nowaczyk, który z wycieczką klasową zwiedził Muzeum Powstania Warszawskiego.

<!** Image 2 align=none alt="Image 159830" sub="Muzeum Powstania Warszawskiego - replika „Liberatora”, samolotu aliantów, który latał z pomocą dla powstańców / Fot. Julia Sielicka/MPW">- Mogłem poczuć zapach farby na ulotkach świeżo wydrukowanych przez stare maszyny, zobaczyć, jak działała poczta polowa, obejrzeć oryginalną broń i oczywiście filmy i zdjęcia, na których widać też, jak żyli cywile - mówi 16-latek i dodaje, że największym przeżyciem było zejście do kanałów. - Na własnej skórze przekonałem się, co mógł czuć powstaniec, idąc ciasnym, ciemnym kanałem.

Oprócz kanałów, w muzeum zaaranżowano szpital polowy i międzywojenną kawiarenkę „Pół Czarnej”. A jednym z najnowszych pomysłów placówki jest film „Miasto ruin”, przedstawiający z lotu ptaka - a dokładniej z samolotu „Liberator” - zniszczoną Warszawę. - Od pierwszego sierpnia, gdy film miał premierę, obejrzało go ponad 200 tysięcy widzów - mówi Anna Kotonowicz, rzeczniczka MPW.

<!** reklama>Taka frekwencja nie powinna dziwić, jeśli wziąć pod uwagę, że na ten 5-minutowy obraz składają się tysiące map i radzieckich zdjęć lotniczych z 1945 roku. To pierwsza w świecie historyczna rekonstrukcja wykonana w technice 3D, nad którą pracowano przez dwa lata.

Jak w filmie

Idąc wybrukowanymi ulicami Krakowa, wstępujemy do fotografa przy ulicy Szczepańskiej. Wsiadamy do tramwaju, z okien którego obserwujemy miasto. Przechodzimy przez ciasny labirynt getta, by znaleźć się w żydowskim mieszkaniu, z którego lokatorami wylądujemy w obozie w Płaszowie. Przez okno piwnicy możemy obserwować uliczną łapankę - to nie scenariusz filmowy, ale plan zwiedzania wystawy „Kraków - czas okupacji 1939-1945”, która mieści się w dawnym budynku administracyjnym Fabryki „Emalia” Oskara Schindlera. Postać Schindlera i ulica Lipowa - które w ostatnich latach stały się sławne za sprawą filmu Spielberga „Lista Schindlera” - są teraz częściami ekspozycji, która ma przybliżyć codzienne życie Polaków i Żydów w okupowanym Krakowie. Brukowana ulica, tramwaj i okienko piwnicy to elementy filmowej wręcz scenografii, ale to, co w nich widzimy, to dokumentalne filmy i zdjęcia. Nie brakuje też autentycznych przedmiotów codziennego użytku, gazet, dokumentów osobistych czy wyposażenia gabinetu Oskara Schindlera.

Z multimediami jak wehikułem czasu, który pozwala być świadkiem historii, mamy też do czynienia w Muzeum Stoczni Gdańskiej „Solidarność”. Tu „Droga do wolności” wiedzie przez siedem sal, w których znajdziemy m.in. sklep z czasu PRL, podziemną drukarnię, celę przypominającą o więźniach politycznych, a przechodząc przez ukwieconą bramę Stoczni Gdańskiej, zobaczymy 18 dni strajku.

Przenosiny do Internetu?

- Młodzież zwykle intrygują puste półki sklepu - mówi pracownica muzeum „Solidarność”. - Młodzi ludzie z dużym zainteresowaniem, a nieco starsi z łezką w oku, oglądają filmy i slajdy ze strajku w stoczni czy walk ulicznych i słuchają archiwalnych nagrań.

Pamiątki „Solidarności” znajdują swe miejsce także w wirtualnej rzeczywistości. Plakaty, banknoty, znaczki, podziemne gazetki, dokumenty i wiele innych przedmiotów, których posiadanie było kiedyś nielegalne, można znaleźć w Internetowym Muzeum Solidarności, które swego czasu założył... 15-latek.

- Niezbyt dobrze pamiętam okres, kiedy formowała się i działała „Solidarność”. Mimo to stwierdziłem, że warto umieścić w Internecie zbiory mojego taty. Zrobiłem to, ponieważ uważam, że są bardzo ciekawe i inni też chcieliby je zobaczyć - napisał Paweł Jaczewski, autor strony.

Muzeum Narodowe w Warszawie dąży do tego, by całe swoje zbiory przedstawić na międzynarodowym portalu internetowym. Ale czy wtedy ktoś będzie jeszcze w ogóle zaglądał do budynku muzeum?

- To tylko rodzaj informacji, że jest coś wartego zobaczenia - uspokaja Michał F. Woźniak z Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy, jednocześnie pracownik Instytutu Zabytkoznawstwa i Konserwatorstwa UMK. - Oczywiście nie twierdzę, że zagrożenia w ogóle nie ma, jednak wyniki badań przeprowadzonych w Nowym Jorku pozwalają myśleć optymistycznie. Okazało się bowiem, że po pokazaniu w Internecie całego zbioru, frekwencja w danym muzeum nie zmalała, ale wzrosła! Wielu internautów zobaczyło, jak ciekawe eksponaty posiada muzeum i zapragnęło zobaczyć je w tak zwanym realu. Mam nadzieję, że podobnie będzie reagowała polska publiczność.

Na cztery sposoby

Na małą frekwencję nie narzeka najnowocześniejsze muzeum biograficzne w Europie - Muzeum Fryderyka Chopina w warszawskim Pałacu Ostrogskich. Tu przewodnikiem jest karta zbliżeniowa z wbudowanym chipem, w który zapisany jest jeden z czterech profilów zwiedzania - podstawowy, zaawansowany, dla dzieci i dla osób niedowidzących. „Doświadczyć Chopina” (to tytuł ekspozycji) można nie tylko słuchając jego muzyki m.in. w specjalnych kapsułach czy śledząc wirtualne partytury lub wędrówki kompozytora. W salonie Chopina unosi się zapach ulubionych kwiatów kompozytora - fiołków. Ale nawet w tak multimedialnym muzeum nie mogło zabraknąć pamiątkowych eksponatów, m.in. fortepianu, na którym artysta koncertował w Paryżu, kosmyka włosów czy odlewu twarzy Chopina, zrobionego zaraz po jego śmierci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska