Biurokracja wokół wiaty

Miejski Zakład Komunikacji w Toruniu postawił 10 nowych wiat. Kolejnych tyle musi poczekać do końca roku na ...urzędowe pozwolenia.

<!** Image 2 align=left alt="Image 9430" >- Codziennie marznę na przystanku autobusu „27” przy ulicy Zagonowej. Niedaleko MZK postawiło nowe wiaty, a o nas najwyraźniej zapomniało. Dlaczego? - pyta Czytelniczka. Podobne problemy zgłosili mieszkańcy ul. Hallera.

Wiata jak dom

Jak się okazuje, MZK o tych miejscach nie zapomniało. Przygotowano lokalizacje następnych wiat, ale ich postawienie blokowane hest przez biurokratyczny korowód.

- Wiatę stawia się niczym dom. To taka sama ścieżka urzędowa, począwszy od projektu, poprzez pozwolenia urzędowe po pozwolenia na budowę - wyjaśnia Zbigniew Konieckiewicz z MZK. - Ponad dwa miesiące temu udało się postawić w Toruniu dziesięć nowych wiat. Wykonawcą jest firma „AMS” z Poznania. Kolejne obiekty staną pod koniec grudnia. Gdzie, sami jeszcze nie wiemy. Wszystko zależy od tego, na które z proponowanych lokalizacji uda się uzyskać pozwolenia.

Wystarczy jedno „nie chcę”

Ernest Pieniak, p.o. dyrektora regionalnego „AMS”, przyznaje, ze stawianie wiat na toruńskich przystankach nie jest pozbawione problemów.

- Te kłopoty jednak to norma krajowa - mówi. - Najwięcej kłopotów wiąże się z mediami podziemnymi i własnością terenów. W pierwszym przypadku chodzi o to, by budowa nie kolidowała z przebiegiem instalacji, w drugim – by właściciele działek nie zgłaszali protestu. Było kilka takich sytuacji, kiedy to właściciele powiedzieli „nie chcemy” i lokalizacja kolejnej wiaty w danym miejscu nie wchodziła w grę.

Ustawienie wiaty na ul. Zagonowej, jak informuje MZK, łączy się dodatkowo z budową wyjazdu do Łubianki.

- Ta inwestycja z programu ISPA niedługo w tym miejscu będzie realizowana, postanowiliśmy więc poczekać do tego momentu - wyjaśnia Konieckiewicz.

Każda ze stawianych przez „AMS” toruńskich wiat kosztuje około 20 tys. zł. Wykonana jest z aluminiowych profili i hartowanego szkła.

- Niestety, nie ma dnia, by w którejś z wiat nie wybito szyby, nie zniszczono rozkładu jazdy, a co najmniej nie nabrudzono. Naprawy łączą się z olbrzymimi kosztami - podkreślają w MZK.