Biznes? Miasto nie pomaga

Odcięci od świata przez budowę nowego mostu liczą straty. Tracą klientów, którzy nie mogą do nich dojechać. Ale za tablice informacyjne miasto chciało ich skasować jak za reklamy!

<!** Image 3 align=none alt="Image 171724" sub="- Tracimy klientów, liczymy straty, a MZD chce nas kasować za informowanie o dojeździe do nas jak za reklamy. Paranoja! - narzekają przedsiębiorcy Marian Lipiński i Andrzej Lewandowski Fot. Jacek Smarz">Ulica Wschodnia i okolice. Dziesiątki mniejszych i większych firm. Trasa rozkopana, zamknięty wjazd od strony Szosy Lubickiej.

Tak tu będzie może nie do drugiej połowy 2013 roku, czyli do chwili, gdy dobiegnie końca budowa nowego mostu przez Wisłę, lecz przynajmniej przez rok.

- Nie mamy nic przeciwko budowie mostu. Ba, cierpliwie znosimy takie „drobiazgi”, jak odcięcie nam prądu, wody czy linii telefonicznej. Pewnie zdarzą się jeszcze nieraz. Trudno nam jednak znieść fakt, że miasto, które odcięło nas od głównej arterii, a więc i od części klientów, żąda od nas pieniędzy za ustawienie tablic informacyjnych. Chcielibyśmy na nich napisać torunianom, jak do nas dojechać - tłumaczy Marian Lipiński, prowadzący przy ul. Wschodniej 69 mały zakład „Auto Alarm Radio”.

<!** reklama>Przedsiębiorca w Miejskim Zarządzie Dróg dowiedział się, że jeśli chce postawić taką tablicę, to musi zainwestować w projekt i mapkę geodezyjną, zatwierdzić koncepcję w Wydziale Architektury i Budownictwa, następnie zwrócić się do MZD o pozwolenie na zajęcie pasa drogowego i... bulić.

Metr kwadratowy tablicy to 3 zł netto dziennie. Ale od urzędników Marian Lipiński usłyszał, że „najlepiej, by były to dwa metry, bo inaczej wyjdzie znaczek pocztowy”.

- Czyli sześć złotych dziennie. Do końca budowy mostu robią się grube tysiące złotych - oblicza.

Andrzej Lewandowski, po sąsiedzku prowadzący z córką pralnię chemiczną, chciałby zaprosić do siebie choć na kwadrans prezydenta Michała Zaleskiego, by obejrzał księżycowy krajobraz przed pralnią, brak utwardzonych dojazdów dla klientów i samych pracowników, brak miejsc parkingowych.

- Mamy realne straty. Szacuję, że przez ostatnie dwa miesiące straciliśmy połowę klientów. To skandal, żeby jeszcze Miejski Zarząd Dróg skubał nas za poinformowanie ludzi, jak mają do nas dotrzeć! - denerwuje się przedsiębiorca.

Firmy z całego obszaru tzw. działek PZWANN-u muszą uzbroić się w cierpliwość. W niewesołym położeniu znalazły się też biura, mające swoje siedziby w wieżowcu ZDZ, u zbiegu ul. Żółkiewskiego i Wschodniej. Tu też dojechać można tylko od ul. Skłodowskiej-Curie.

- Klienci odwiedzają nas rzadziej, a wszyscy zgodnie narzekają. Muszą gdzieś daleko parkować, a nawet z dojściem jest problem, bo chodniki zostały naruszone przez robotników - mówi Przemysław Grabowski z Centrum Ubezpieczeń Komunikacyjnych. - Na własny koszt wysłaliśmy informacje do klientów, jak do nas teraz dojechać.

„Nowości” postanowiły interweniować w sprawie tablic informacyjnych w MZD. Agnieszka Kobus-Pęńsko, rzeczniczka zarządu, poprosiła o czas na przedyskutowanie sprawy z Marianem Arendtem, kierownikiem Biura Obsługi Pasa Drogowego. Efekt?

- Przychylamy się do wniosku właścicieli firm. Wiemy, że jest im trudno prowadzić działalność podczas przebudowy ul. Wschodniej. Będą mogli za darmo postawić tablice informacyjne, adresowane do swoich klientów. Warunek stawiamy tylko jeden: uzgodnią z nami lokalizację. Tak, by nie przeszkadzały innym uczestnikom ruchu drogowego, na przykład nie zasłaniały znaków drogowych - przekazała nam rzeczniczka MZD.

Fakty

• Cierpią nie tylko przedsiębiorcy. Tor przeszkód między koparkami oraz różne awarie (woda, prąd) zafundowano też zwykłym mieszkańcom działek PZWANN-u.