Lizak zamiast mandatu

Straż Miejska ma na oku użytkowników dwóch kółek, oraz tych, którzy im utrudniają życie. Na przykład kierowców parkujących na ścieżkach dla rowerów.

Życie rowerzystów w Toruniu nie należy do najłatwiejszych. Mamy mało ścieżek rowerowych, brakuje też bezpiecznych miejsc do parkowania. Jakże inaczej pod tym względem wyglądają miasta na Zachodzie. Ale polskim rowerzystom też sporo brakuje do standardów zachodnich.

<!** reklama right>– Plagą naszych dróg są amatorzy dwóch kółek, którzy siadają na rower pijani – mówi Jarosław Paralusz z toruńskiej Straży Miejskiej – W nocy rzadko który rowerzysta porusza się po mieście właściwie oświetlony. Zbliżając się do przejścia dla pieszych tylko nieliczni zsiadają z siodełek i przeprowadzają swoje pojazdy, częściej wjeżdżają na przejścia nie zważając na niebezpieczeństwo, które stwarzają dla siebie i innych.

Na takich cyklistów strażnicy miejscy zwracają baczną uwagę. Pirat drogowy w najlepszym dla siebie wypadku ryzykuje upomnieniem, czasem jednak, w zależności od zagrożenia, które sprawiał, także mandatem.

– Staramy się kłaść jak największy nacisk na prewencję – dodaje Jarosław Paralusz. – W tym celu Straż Miejska zorganizowała na przykład akcję „Lizak”. Dzieci wspólnie z funkcjonariuszami zatrzymywały rowerzystów na przejściach dla pieszych. Jeśli cyklista przekroczył je niezgodnie z prawem, dostawał czerwonego lizaka od dzieci i upomnienie od funkcjonariusza. Jeśli postąpił właściwie, nagradzany był żółtym lizakiem.

Od niedawna można też u nas spotkać rowerowe patrole Straży Miejskiej. Kontrolują one tereny rekreacyjne, pilnują też bezpieczeństwa na ścieżkach rowerowych.

– Staramy się zwracać uwagę na tych, którzy przewożą rowerami ludzi w sposób niedozwolony, na ramie czy bagażniku. Poza tym staramy się też zwalczać kierowców, którzy ze ścieżek dla rowerów robią sobie parking – dodaje Jarosław Paralusz.