MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niby orzeł, a skrzeczy

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Powiało ciszą. Miały być fajerwerki, zadęcie i patriotyczne uniesienie, a tak naprawdę prawie nikogo to nie obeszło. No bo czy przeżyli państwo jakoś wręczanie Orłów, czyli polskich nagród filmowych?

<!** Image 1 align=left alt="Image 18470" >Powiało ciszą. Miały być fajerwerki, zadęcie i patriotyczne uniesienie, a tak naprawdę prawie nikogo to nie obeszło. No bo czy przeżyli państwo jakoś wręczanie Orłów, czyli polskich nagród filmowych? Pewnie średnio, nawet media potraktowały tę galę marginalnie. Cóż, polska rzeczywistość filmowa wciąż skrzeczy niemiłosiernie.

Wiadomo, że nagrody być muszą, bo pop-kultura - nie tyle filmowa, co medialna - nagrodami się karmi. Musi być o kim pisać, muszą więc być laureaci, przegrani i ofiary środowiskowych knowań. Kiedy jednak czytałem po ostatniej ceremonii, że „Orły krzepną”, to przecierałem oczy. Bo do krzepnięcia to naszym odpowiednikom Oscarów i Cezarów daleko. Orły kompletnie giną w powodzi wielu innych laurów, do tego dziwacznie konkurując - mimo bicia się w pierwsi, że wcale - z gdyńskimi Lwami. A tak swoją drogą - ilu kibiców jeszcze podniecają Lwy?

Polskie kino to dzisiaj kilka nurtów. Mamy o dziwo nurt popularny, i to bardzo - do multipleksów trudno się wcisnąć, kiedy na ekrany wchodzą opowiastki grocholopodobne. To oczywiście filmy, które przy nagrodach pryncypialnie się pomija. I słusznie. Ale choć krytycy płaczą nad każdą sceną, to ludzi płacą za bilety tysiącami - a nie jest to już młódź torturowana ekranizacjami lektur, ale widzowie najprawdziwsi. Nurt drugi to kino offowe - czasami ciekawe, czasami niestety dowodzące, że przy dzisiejszej technice hasło „i ty możesz zostać reżyserem” sprawdza się znakomicie. Więcej - każdy też może zostać laureatem, bo w całym kraju odbywają się najróżniejsze przeglądy i festiwale tego rodzaju kina. No i jest nurt najważniejszy, ten środkowy, zgarniający i narodową, i dotacyjną pulę. Proszę się nie bać - nie będzie tu gorzkich żali i modnego wyrzekania, jakie to kiepskie filmy za nasze pieniądze robią wypaleni reżyserzy. Bo to nie do końca prawda. Nasi twórcy szamocą się, co prawda, okrutnie, ale są w stanie powiedzieć nam wiele ważnych rzeczy. Choć oczywiście to, że nie potrafią na swoje przemyślenia przyciągnąć widzów, to już inna sprawa. A raczej grzech śmiertelny.

No a tegoroczne Orły?

Tym którzy nie zauważyli środowiskowej pompy z początku tygodnia przypomnę, że wygrał „Komornik”. Przyzwoity moralitet, choć bez szans na wejście do narodowej klasyki. Ale cieszę się bardzo, bo i reżyser Feliks Falk, i aktor Andrzej Chyra, to od lat moi ulubieńcy. Tyle że polubiłem ich nie za „Komornika”, ale za inne wyczyny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska