Nie ma porozumienia o współpracy Torunia i Bydgoszczy

Zintegrowane Inwestycje Terytorialne to program wspólnych projektów między gminnych. W regionie ma powstać na bazie połączonych miejskich obszarów funkcjonalnych Torunia i Bydgoszczy.
[break]
Bydgoszcz chce w ZIT przewagi - m.in. siedziby władz ZIT. Niechętnie widzi udział wszystkich gmin powiatu toruńskiego.
Porozumienia miała pomóc szukać Dorota Jakuta, przewodnicząca sejmiku województwa. Na razie się nie udało. Porozumienie trzeba zawrzeć do końca lutego, inaczej przepadnie 153,8 mln euro na ZIT. Pomysłem Doroty Jakuty jest utworzenie dwóch ZIT-ów - toruńskiego i bydgoskiego. O taką możliwość ma zapytać ministerstwo marszałek Piotr Całbecki.
- Zapytam, ale według mnie takiej możliwości nie ma - mówi marszałek.
- Kujawsko-Pomorskie ma dwie stolice i tylko realizacja jednego projektu ZIT zapewni rozwój regionu i kraju - mówi prezydent Torunia Michał Zaleski.

Rozmowa z MICHAŁEM RZYMYSZKIEWICZEM (PO), szefem komisji ds. obszaru metropolitalnego Rady Miasta Torunia.
Co będzie z regionalnym projektem Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych?
Nadal są poważne rozbieżności między Bydgoszczą a Toruniem. Każdy pozostaje na swoich pozycjach. Do ubiegłego piątku każdy z partnerów ZIT miał przedstawić marszałkowi swoją wizję współpracy. Poprosiłem prezydenta o przedłożenie komisji kopii takiego dokumentu, ale do chwili obecnej niczego nie otrzymaliśmy. Pytałem też prezydenta, czy potrzebuje silniejszego wsparcia w negocjacjach. Odpowiedział, że dziękuje za pomoc i stwierdził, że skoro podjął się negocjacji, to bierze za nie pełną odpowiedzialność. W znalezieniu porozumienia ma pomóc marszałek.
Jakie są na nie szanse?
Rolą marszałka jest teraz zestawienie dwóch punktów widzenia i zaproponowanie rozwiązań, które pogodziłyby sprzeczne interesy. Szansy na środki w ramach ZIT nie można zmarnować.
Bydgoszcz prezentuje stanowisko całkowicie bezkompromisowe. Czy Toruń nie jest za mało stanowczy?
Absolutnie nie. To tylko różne strategie negocjacyjne. W Bydgoszczy prezydent ustąpił pola Radzie Miasta, bo to ona będzie zatwierdzała ostateczne decyzje. W Toruniu prezydent sam zdecydował się prowadzić negocjacje i bierze za nie pełną odpowiedzialność. Rada dostarczyła mu tylko zarys stanowiska, by nie związywać mu rąk.
Kategoryczne stanowisko Bydgoszczy sprawia, że musiałaby w którymś punkcie ustąpić, co może zostać odczytane jako porażka.
To prawda, Bydgoszcz sama postawiła się w trudnej sytuacji. Szanse na zawarcie porozumienia w takim kształcie, jaki proponują, są żadne. Przede wszystkim dlatego, że ich uchwała nie dopuszcza jakichkolwiek ustępstw, a jej założenia są korzystne wyłącznie dla Bydgoszczy. W tej sytuacji bardzo prawdopodobne, że tamtejsi radni staną przed koniecznością podjęcia uchwały... zmieniającej swój własny tekst porozumienia. Nasza strategia umożliwia z kolei wyjście z negocjacji bez strat politycznych.
Po wielu perturbacjach do ZIT zamierza w końcu przystąpić Łabiszyn. Czy da to Bydgoszczy przewagę?
O chęci dołączenia tej gminy do ZIT wiem tylko z doniesień medialnych i wolałbym się do tego nie odnosić. Nie widzę jednak w przyłączeniu się Łabiszyna jakiegokolwiek zagrożenia. Dotychczasowe posunięcia tej gminy pokazują, że działa ona suwerennie, bez względu na terytorialną bliskość Bydgoszczy. Łabiszyn ma swoje zdanie. Nie wiem nic o tym, by któryś z samorządów zawierał jakieś porozumienia z Bydgoszczą w sprawie tego, jak będzie głosować w ZIT. Liczę, że decyzje będą podejmowane merytorycznie, a nie politycznie lub, co gorsza, geograficznie.

Dorota Jakuta (PO), przewodnicząca Sejmiku Województwa Kujawsko-Pomorskiego: O mediację poprosili mnie samorządowcy z regionu i starostowie. Spotkałam się z prezydentami Bydgoszczy, Torunia i marszałkiem województwa. Nie zrobiliśmy kroku ku porozumieniu. Prezydent Rafał Bruski powiedział, że porozumienie, które zaakceptowała Rada Miasta Bydgoszczy nie jest do negocjacji, tylko do podpisania. Prezydent Michał Zaleski usztywnił stanowisko i chce rozszerzenia ZIT o kilka toruńskich gmin. Porozumienie trzeba zawrzeć do końca lutego. Jeśli to nie nastąpi, nie zobaczymy pieniędzy na ZIT. Wiem, że zagrożone są pieniądze na politykę miejską z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko. Bez wyznaczonego obszaru funkcjonalnego, potwierdzonego w dokumentach, pieniędzy możemy nie dostać. Poprosiłam jednak marszałka Piotra Całbeckiego, by wysondował w ministerstwie możliwość stworzenia dwóch osobnych ZIT-ów dla Bydgoszczy i Torunia. Nie wiem jednak, czy nie jest już za późno.(bob)

Mirosław Graczyk (PO), starosta toruński: Zintegrowane Inwestycje Terytorialne powołuje się po to, by w ramach partnerskich relacji między samorządami budować lepszą przyszłość. U nas widać więc brak tej podstawowej idei. Nawet jeśli uda się nawiązać współpracę, to nie ma gwarancji, że będzie ona funkcjonowała prawidłowo. Aby budować partnerstwo, muszą być wspólne interesy. Możemy tylko trzymać kciuki i kibicować. Po to, by zmienić sytuację, zorganizowane było spotkanie w Dąbrowie Chełmińskiej, podczas którego samorządy pokazały, że czekają na porozumienie. Ustępstwa są konieczne po obu stronach. Prezydent Bruski jest w bardzo trudnym położeniu, które wiąże mu ręce. Kompromis wymaga rozmów i pewnego otwarcia na drugą stronę. Nie akceptuję zamknięcia się Bydgoszczy na jakiekolwiek ustępstwa. Jestem jednak optymistą i liczę na refleksję.(AO)