Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odlot ze skutkiem śmiertelnym

Małgorzata Oberlan zdjęcia Jacek Smarz
Na grobie Zofii z Wichulca, którą pobili synowie, pali się sześć zniczy. Tyle urodziła dzieci. Wszystkie zabierał jej sąd, bo piła na umór od lat. Zginęła z rąk najstarszych, którzy nie potrafili odmienić swojego życia. Też alkohol mieszali z lekami, żeby „odlecieć”...

Na grobie Zofii z Wichulca, którą pobili synowie, pali się sześć zniczy. Tyle urodziła dzieci. Wszystkie zabierał jej sąd, bo piła na umór od lat. Zginęła z rąk najstarszych, którzy nie potrafili odmienić swojego życia. Też alkohol mieszali z lekami, żeby „odlecieć”...

<!** Image 2 align=none alt="Image 186457" sub="Dom Adama I. w Wichulcu (w gminie Bobrowo koło Brodnicy) jest bardzo skromny. Obok, na ziemi, którą odsprzedał I., wyrosły okazałe domostwa. Pieniądze za transakcje pożarły długi i alkohol.">Sześć zniczy, sześć skromnych wiązanek i jeden wieniec. Żadnych osobistych słów typu: „Kochanej Mamie”, „Drogiej Siostrze” czy „Niezapomnianej Żonie”. Jest tylko „Ostatnie pożegnanie”.

- Ale dzieci nie wyskrobała, jak inne to robią - mówi pan Henryk, sąsiad. I są to jedyne dobre słowa, które słyszymy przez cały dzień o Zofii I. Zmarła 22 lutego 2012 roku, mając 46 lat. Ale najbliżsi myśleli wtedy, że znów leży w alkoholowo-psychotropowym letargu.

Prochy od matki

W tym domu, jak wspomina Danuta Dylewicz, sołtys Wichulca (gm. Bobrowo koło Brodnicy), gorzałki nie piło się od dawna. - Tu się lało wszystko to, co najgorsze. Łącznie z denaturatem - mówi sołtys.

Ostatnia libacja trwała praktycznie od Bożego Narodzenia. Zaczęli Zofia z mężem Adamem i 23-letnim synem Piotrem. W lutym dołączył do nich 24-letni Andrzej. Przyjechał do domu z prowadzonego przez zakonników przytułku św. Alberta. Pracował tam i usiłował żyć w trzeźwości. Kiedy nie mógł wytrzymać, zawsze mógł liczyć, że na potężne picie trafi w domu matki.

<!** reklama>I... nie tylko na nie. Zarówno Zofia, jak i jej synowie, łykali różne środki psychotropowe. Jej zapisywał medykamenty lekarz. Oni nieraz częstowali się prochami matki, mieli też własne. W połączeniu z alkoholem dawało to niezły odlot, jak sami to określili.

Tej nocy, kolejnej z procentami i lekami, znów wybuchła kłótnia o alkohol. Zofia była agresywna, synowie też. Ale oni byli silniejsi.

Położyli ją obok ojca

Piotr i Andrzej najpierw zaczęli się z matką szarpać. Potem okładali ją pięściami. Gdy upadła, skopali.

Nie ruszała się, więc zanieśli ją do łóżka, w którym już leżał ojciec. Adam I. też był kompletnie pijany. Synowie wrócili do picia, a Zofia przez kolejne godziny leżała z głową położoną tam, gdzie powinny być nogi męża. Stracił je w wypadku samochodowym w latach 90.

<!** Image 4 align=none alt="Image 186457" sub="Na grobie Zofii I. próżno szukać ciepłych słów pożegnania od dzieci czy męża. Czy kiedykolwiek się pojawią? ">Kiedy po dłuższym czasie synowie zaniepokoili się sytuacją i wezwali pogotowie, ciało Zofii było już w stanie lekkiego rozkładu. Wyniki sekcji zwłok wskazują na to, że zmarła 22 lutego na skutek rozległego urazu czaszkowo-mózgowego, powstałego najprawdopodobniej po kopnięciach w głowę.

Rodziła, piła, oddawała

Najmłodszym dzieckiem Zofii jest sześcioletnia dziewczynka. Została adoptowana i, daj Boże, czeka ją normalne życie. Trójka starszego rodzeństwa trafiła pod skrzyda stowarzyszenia „SOS Wioski Dziecięce”. Mieszka w zastępczych domach dla dzieci osieroconych lub odrzuconych. Tu dzieci mają zastępczą mamę, tatę, rodzeństwo oraz bezpieczeństwo, ciepło i warunki do nauki.

Dwaj najstarsi, czyli Andrzej i Piotr, przebywają w areszcie.

- Żadne z tych dzieci nie wychowywało się w domu. Dzieci były zabierane po decyzjach sądu. Powodem było picie alkoholu przez rodziców i rażąca niewydolność wychowawcza - tłumaczy Krystyna Ciesielska, kierowniczka Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bobrowie.

W pamięci dzieci musiały zostać bolesne wspomnienia. Sołtys Danuta Dylewicz pamięta i pijanego ojca, przewracającego się z wózkiem, i dzień, w którym jedno z dzieci, chodzące wówczas do „zerówki”, opieka społeczna zabrała wprost ze szkoły.

<!** Image 3 align=none alt="Image 186457" sub="Danuta Dylewicz, sołtys Wichulca, była w domu rodziny I. krótko przed dramatem. Wszyscy byli pijani.">Zofia i Adam nie walczyli o potomostwo. - Kontakty z dziećmi były prawie żadne. Mimo że usiłowali je nawiązać wychowawcy albo nawet samo dziecko, korespondencyjnie - zaznacza Krystyna Ciesielska. - Najstarsi synowie też bardzo rzadko bywali w domu. Pojawili się w nim dopiero jako osoby pełnoletnie.

Andrzej i Piotr żyli powielając błędy rodziców. Pili. Gdy nie mieli za co, szli „na włam”, kradli. Na koncie mieli też inne grzechy, choćby jazdę po pijanemu.

Dziesiątki tysięcy za ziemię

Dom rodziny I. wygląda bardzo skromnie: niska zabudowa, surowa elewacja, obejście zaniedbane. Straszą ruiny starego domu, śmieci, potłuczone szkło i walające się puszki po piwie. Obok, na gruncie nieopodal szosy, wyrosło kilka okazałych domostw.

- Wszystkie na działkach, które sprzedał ludziom Adam I. Ostatni kawałek ziemi, jak słyszałam, za około 50 tysięcy złotych - dodaje sołtys Wichulca.

Gdyby zatem chcieli - jak mówią mieszkańcy wsi - Adam i Zofia mogliby naprawdę godnie żyć. Ba, mogliby i dzieci do siebie sprowadzić. Tymczasem ich dom wygląda gorzej niż nieremontowany od dekad pałacyk, czyli dwór z drugiej połowy XIX wieku, wybudowany dla doktora Józefa Karwata i jego żony. Niegdyś najsolidniejsza budowla we wsi dziś błaga o remont, a zasiedlona jest lokatorami socjalnymi, mającymi kłopoty z opłacaniem czynszu. Najczęściej - dziećmi lub wnukami byłych pracowników dawnego PGR-u.

- Pieniądze ze sprzedaży ziemi Adama I. szły w dużej mierze na spłacenie długów. Małżeństwo zalegało, między innymi, z opłatami za opiekę zastępczą nad dziećmi i ze składkami KRUS - wyjaśnia kierowniczka GOPS-u.

Nie jest też tajemnicą, że tysiące złotych I. zostały po prostu przepite. Podobnie zresztą działo się z rentą Adama. - Gdy tylko ją dostawał, jego dom od razu stawał się pełen „przyjaciół”. Każdy chciał się załapać na alkohol - wspomina Danuta Dylewicz. - Gdy kończyły się pieniądze, zaczynały się awantury. Ostatnio, gdy byłam w tym domu krótko przed tragedią (musiałam dostarczyć nakaz płatniczy), też wszyscy byli pijani.

Detoks? Odmawiam

Po śmierci Zofii pracownicy socjalni z GOPS-u znów zaproponowali Adamowi I., aby zaczął walkę z nałogiem. Na początek - na oddziale detoksykacyjnym. Ale on odmówił. - Kolejny raz - dodaje kierowniczka ośrodka.

Dziś mężczyzna znajduje się pod opieką starszego brata w niedalekich Zgniłobłotach. - Jestem najstarszy z rodzeństwa. Nie pozwolę mu się stoczyć - mówi krótko mężczyzna.

- Nie damy sobie związać rąk. Jeśli Adam będzie chciał wrócić do poprzedniego życia, wiemy, co robić - dodaje bratowa. Wspomina o ubezwłasnowolnieniu. I przyznaje: są dni, kiedy żałuje, że nosi nazwisko męża. Bo w jej rodzinie takich wydarzeń nigdy nie było.

Co z dziećmi Zofii? Bratowa się waha. Z jednej strony myśli o nawiązaniu kontaktu. Z drugiej wolałaby, by nigdy nie dowiedziały się o tym, co wydarzyło się w nocy z 21 na 22 lutego. - Brak już słów na to wszystko. Tragedia. Koszmarna tragedia... - wzdycha.

Synowie wyrażają żal

Piotr i Andrzej zostali zatrzymani. Przyznali sie do bicia i kopania matki tamtej nocy. Nie potrafili jednak dokładnie powiedzieć, dlaczego to robili. Obaj też wyrazili żal z powodu tego, co zrobili. Ich zdaniem, przyczyną dramatu stało się pomieszanie alkoholu ze środkami psychotropowymi. To jednak, jak podkreślają śledczy z Prokuratury Rejonowej w Brodnicy, żadna okoliczność łagodząca. Przeciwnie - przemawia na niekorzyść braci.

Mężczyźni zostali tymczasowo aresztowani na trzy miesiące. Taki środek zapobiegawczy był konieczny, m.in., dlatego, że obaj mają przejść obserwację sądowo-psychiatryczną.

Przed sądem mają odpowiadać za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Grozi im za to maksymalnie dziesięć lat więzienia. I fakt ten budzi dziś oburzenie nie tylko mieszkańców Wichulca. - Dostaną siedem, wyjdą po pięciu za dobre sprawowanie. Tyle jest warte życie matki? - takie pytanie pada bardzo często.

- Co będzie, kiedy oni wrócą do wsi? Wszyscy sobie tu zadajemy to pytanie i wszyscy się boimy - nie kryje sołtys Danuta Dylewicz.

PS Imię jednego z sąsiadów zostało zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska