Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Bogumiła Rouba o toruńskim bulwarze. Dlaczego brniemy w stronę archaicznej betonozy, zamiast poszukiwać nowoczesnych rozwiązań?

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Tymczasem na toruńskim bulwarze budowa kontrowersyjnych pawilonów trwa.
Tymczasem na toruńskim bulwarze budowa kontrowersyjnych pawilonów trwa. Szymon Spandowski
O budzącej wiele kontrowersji przebudowie toruńskiego bulwaru i związanymi z nią niebezpieczeństwami rozmawiamy z prof. dr hab. Bogumiłą Roubą, przewodniczącą Rady Ochrony Zabytków przy ministrze kultury, konserwatorką przez wiele lat związaną z Uniwersytetem Mikołaja Kopernika w Toruniu.

Smaki Kujaw i Pomorza - sezon 4 odcinek 33 - Biskupin

od 16 lat

Wojewódzki konserwator zabytków wystąpił do wojewody z wnioskiem o zmianę porozumienia dotyczącego podziału kompetencji służb konserwatorskich na terenie Torunia. Zaproponował, aby podległy prezydentowi konserwator miejski nie podejmował decyzji w sprawie zabytków należących do samorządu, jednostek organizacyjnych samorządu i Skarbu Państwa. Ten krok wydaje się oczywisty, bo przecież samorząd nie powinien orzekać we własnej sprawie, a w przypadku zabytków tak właśnie się dzieje. Jak Pani ocenia taką inicjatywę?

Polecamy

Z mojej perspektywy – jeśli pojawiają się sytuacje trudne, bo coś nie zostało wzięte na czas pod uwagę, w jakiś sposób przegapione, jak choćby sprawy estetyki projektowanej architektury na Bulwarze, to trzeba skorygować działanie ośrodków decyzyjnych, poszerzyć spojrzenie na zagadnienie, z szacunkiem odnieść się do opinii innych ludzi, ufając, że ich protesty nie są wyłącznie stawaniem w poprzek, a są dodawaniem wskazań płynących z innej wrażliwości, z dostrzegania zjawisk, które dla nas niekoniecznie są widoczne. Takie proste dodawanie wiedzy i wrażliwości różnych ludzi prowadzi zawsze do zbudowania poszerzonego obrazu rzeczywistości. To znacznie lepsze, niż okopywanie się w swoich twierdzach, zwłaszcza z przekonaniem o nieomylności.

Na początku sierpnia zwróciła Pani uwagę na niebezpieczeństwa, jakie dla zabytkowych murów toruńskiej starówki niesie dalsze betonowanie Bulwaru i wycinka rosnących tam dużych drzew. Przekazaliśmy ten sygnał prezydentowi Torunia. Michał Zaleski obiecał specjalną konferencję poświęconą zagospodarowaniu terenów położonych bliżej murów, spotkanie jednak się nie odbyło, chociaż kilka razy dziennikarze o nie pytali. Budowa trwa jakby nigdy nic. Może zatem tutaj przedstawi Pani źródło problemu?

Od projektantów należałoby oczekiwać analizy i odpowiedzi na pytania, jak wypchanie nabrzeża głębokimi betonowymi wzmocnieniami, utwardzeniami, obrzeżami itp. wpłynie na stosunki wodne w obrębie starówki. Tych zjawisk nie powinno się lekceważyć, ale uwzględniać, spokojnie wyliczać i analizować. Mamy aż nadto doświadczeń pokazujących np. jak utwardzenie nawierzchni obejścia przy kościele i wprowadzenie krawężników blokujących odpływ wody, przekłada się na zawilgocenie budowli. Bylibyśmy spokojni, gdyby te zagrożenia były wzięte pod uwagę i wykluczone, zwłaszcza że chodzi tu o całe bezcenne miasto.

Polecamy

Niepokoję się, bo z doświadczenia wiem, że sprawy zmian stosunków wodnych są marginalizowane, a choćby zeszłoroczna krakowska konferencja hydrologiczna pokazała, jak są w zabytkowych miastach ważne. Dziś budujemy beztrosko np. podziemne garaże, a potem się bardzo dziwimy, że pobliski kościół pęka i chce się zawalić!

Rzeka płynie. Zmienny jest jej nurt, poziomy wody. Wydawałoby się, że współczesna świadomość ekologiczna i powtarzana nieustannie przestroga, że miasto nie powinno odwracać się od rzeki w dostatecznym stopniu zabezpieczają przed kardynalnymi błędami. Czymże jest jednak ustawianie betonowych bunkrów na samym brzegu, jak nie kolejnym aktem zniewalania rzeki, powiedzeniem jej – masz nie wylewać, nie zalewać, nie rodzić żab i ptaków, bo my tu jesteśmy najważniejsi!

Dziwić się trzeba, że brniemy w kierunku archaicznej już betonozy, zamiast poszukiwać nowoczesnych rozwiązań naprawdę przyjaznych środowisku, choćby poprzez stosowanie naturalnych materiałów. W Łazienkach, Wilanowie i wielu innych parkach już zrealizowano, za całkiem niemałe pieniądze, programy powrotu do żwirowych alej i likwidacji utwardzonych nawierzchni!

Polecamy

Dziwić się trzeba, że w Toruniu została zignorowana praca i kapitalna koncepcja dr. inż. arch. Lucyny Czyżniewskiej, która przez wiele lat zajmowała się tym tematem, opracowując szczegółowe studia i rozwiązania dla różnych części Bulwaru. Jej pomysł zlokalizowania obsługi ruchu turystycznego na pływających jednostkach, w jakimś sensie nawiązuje do portowej przeszłości tego miejsca. Nie pozostaje też w kolizji z samą rzeką i jej cyklicznie zmiennymi poziomami. Korzystając z tej koncepcji – ciągu np. barek o określonych funkcjach - można byłoby pokusić się o wykreowanie czegoś pięknego, ciekawego i jedynego w swoim rodzaju, bezpiecznego dla miasta, szanującego rzekę - no czegoś, co by nie groziło skreśleniem z listy UNESCO.

Wygrała jednak koncepcja inna, która powstała w wyniku ogłoszonego w 2014 roku konkursu architektonicznego.

Kto oceniał prace?

Grono sędziów konkursowych w składzie: przewodniczący dr arch. Piotr Lewicki, jego zastępca - arch. Piotr Koziej. Dalej Jacek Krych – architekt krajobrazu, prof. dr hab. arch. Sławomir Gzell – urbanista, Zbigniew Fiderewicz – wiceprezydent Torunia, Mirosława Romaniszyn – wtedy miejski konserwator zabytków, Maja Nakonowska – ówczesna dyrektor Biura Toruńskiego Centrum Miasta, arch. Anna Stasiak – dyrektor Miejskiej Pracowni Urbanistycznej i Adam Popielewski – wtedy dyrektor Wydziału Architektury i Budownictwa Urzędu Miasta Torunia.

No i mamy ostro widoczną istotę problemu! Jedna konserwator, pani Mirosława Romaniszyn (z bagażem obowiązków administracyjnych i bez statusu niezależności!) w grupie utytułowanych autorytetów – architektów. Gdzie tu miejsce na zrozumienie problemów konserwatorskich? Nawet pewnie nie było szans na ich rzeczowe wyartykułowanie.

Ona powinna mieć wtedy, na samym początku, wsparcie co najmniej kilku ekspertów – konserwatorów, choćby z toruńskiego oddziału Narodowego Instytutu Dziedzictwa, którzy popatrzyliby na wartościowanie, na zjawiska estetyczne (zabytek, panorama kontra nowa materia), na przyszłe skutki wykonywanych prac (duże prawdopodobieństwo zawilgocenia murów). Tego najbardziej zabrakło! Od lat podnoszę problem braku projektu konserwatorskiego, który powinien w harmonijnej współpracy być współtworzony z projektem architektonicznym.

Polecamy

Tymczasem w przypadku inwestycji na Bulwarze w pewnym sensie zawłaszczona została domena konserwatorska i przykryta opinią architektów. Absolutnie nie kwestionuję kompetencji znakomitego gremium, które dokonało wyboru konkursowego, ale jego kompetencje nie zostały w dostatecznym stopniu wzmocnione wiedzą konserwatorską. Prawda jest taka, że architekci - z racji określonego sposobu kształcenia i nieco innych celów zawodowych, jednak mają trochę odmienne spojrzenie na zabytki, niż konserwatorzy. Najkrócej mówiąc, dla architekta zabytek jest tworzywem do kreowania nowego zjawiska estetycznego, dla konserwatora zabytek jest sednem, którego wartość należy wyeksponować, podkreślić, uczytelnić – proces kreacji podporządkować zabytkowi, a nigdy odwrotnie.

Na etapie oceny projektu nie doszacowano racji konserwatorskich. Nie dziwię się, że dziś Zarząd Miasta nie czuje się zbyt komfortowo. Włożono wiele wysiłku w zorganizowanie inwestycji, dopilnowanie poprawności od strony prawnej itd., ale co nam z tego, że w zgodzie z prawem powstaje coś, co trudno zaakceptować?

Polecamy

Ingerencja zlikwiduje wielką wartość, jaką stanowi zjawisko estetyczne wykreowane za sprawą schodów na nabrzeżu, które jak rama obrazu ujmują i eksponują panoramę miasta. Właśnie dlatego jej piękno przemawia i trafia do serc tysięcy ludzi, jest dla nich jednoznacznie czytelne. Zniszczenie tej wyjątkowej wartości artystycznej – panoramy podkreślonej prostą, wyważoną w proporcjach ramą, będzie niepowetowaną stratą! Można byłoby oczywiście ten efekt jeszcze udoskonalić, nieco zmiękczyć ostre odcięcie zielenią, ale wymagałoby to bardzo świadomego zdefiniowania celu i artystycznego rozwiązania.

Kilka tygodni temu powiedziała Pani, że decydenci powinni słuchać specjalistów. Zaproponowała Pani również spotkanie, podczas którego można by było poszukać akceptowalnego rozwiązania problemu. Prezydent Zaleski, któremu propozycję przekazaliśmy, odniósł się do niej przychylnie. Czy ktoś z Urzędu Miasta się z Panią w tej sprawie skontaktował?

Nie, nikt się ze mną nie kontaktował, ale ja nie jestem przecież jedyną osobą, która może w tej trudnej sprawie wspierać prezydenta! Mam nadzieję, że jeżeli kogoś poprosi o pomoc, to konsultanci staną na wysokości zadania i nie będą opowiadać, że w sprawach estetyki wszystko jest względne, bo jednemu się coś podoba, a drugiemu nie. To nie jest prawda. Gdyby tak było, to ani konkursy chopinowskie, ani konkursy oceniające np. jazdę figurową na lodzie nie miałyby najmniejszego sensu. Nie we wszystkich dyscyplinach sportu pomiary czasu czy liczba strzelonych goli decydują w jasny sposób o zwycięstwie. Czasem ocenia się zjawiska estetyczne i specjaliści mają do tych ocen narzędzia. Mówiąc o słuchaniu opinii specjalistów, miałam na myśli szereg sytuacji z nieodległej przeszłości, gdy ignorowany był głos Wojewódzkiej Rady Ochrony Zabytków. Mam nadzieję, że tym razem tak się nie stanie i opinia Rady w sprawie Bulwaru zostanie wzięta pod uwagę.

Dziękuję za rozmowę. Na marginesie przypomnę Czytelnikom, że o bardzo zdecydowanej opinii WROZ już pisaliśmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska