Rowerowa pielgrzymka - z Gdańska na Grabarkę

Grupa ponad 20 pielgrzymów jedzie rowerami z Gdańska na świętą górę. Podróżują etapami, od kościoła do kościoła. Mają do pokonania długie dystanse, ponieważ kolejne parafie są dość mocno od siebie oddalone: Gdańsk, Grudziądz, Toruń... Dziennie trzeba przejechać średnio sto kilometrów, ale uczestników pielgrzymki to nie zraża. To w sam raz, aby w sześć dni pokonać 630 kilometrów i dotrzeć na świętą górę Grabarkę, do najważniejszego miejsca polskiego prawosławia.

- To już nasza piąta pielgrzymka rowerowa, pierwszy raz jednak wystartowała ona z Gdańska - mówi Michał Proszczuk, który odpowiada za logistyczną stronę tego przedsięwzięcia. Dba o to, aby strudzeni pielgrzymi mieli gdzie spokojnie się przespać. A potem - każdego dnia pielgrzymki - o godzinie szóstej rano czeka na nich pobudka, później modlitwa, śniadanie i kolejny start.

Przystanek w Toruniu

Najmłodszy z nich ma 12 lat, najstarszy pięć razy więcej. Pielgrzymi wyruszyli z Gdańska 12 sierpnia, a na pierwszy nocleg zatrzymali się w Grudziądzu, natomiast w sobotę po południu dotarli natomiast do Torunia. Przed cerkwią św. Mikołaja przywitał ich ksiądz Mikołaj Hajduczenia.

Czytaj także: Pielgrzymka z Torunia w drodze do Częstochowy

- Bardzo ładna cerkiew, ze ślicznym Ikonostasem - ocenia Justyna Kiryluk z Warszawy, która również bierze udział w pielgrzymce.

Ten Ikonostas także swoje przewędrował. Pierwotnie zdobił główną cerkiew we Włocławku, kiedy jednak, po odzyskaniu przez Polskę niepodległości zapadła decyzja o jej rozbiórce, został przeniesiony do Torunia. Tu, w mieście garnizonowym, w którym służyło wielu żołnierzy z kresów, wyznawców prawosławia nie brakowało. Przed pięknie zdobionymi carskimi wrotami umieszczonymi w dawnej świątyni ewangelickiej na Rynku Nowomiejskim, modliły się więc tłumy.

W 1939 roku, po zajęciu Torunia przez Niemców, Ikonostas został po raz kolejny przeniesiony na ulicę Podgórną, do drewnianego budynku dawnej kaplicy staroluterańskiej, który jeszcze wcześniej służył jako pierwszy dworzec miejski...

O tym wszystkim prawosławni pielgrzymi mogli posłuchać. Ksiądz Hajduczenia jest przecież nie tylko przewodnikiem duchowym, ale również turystycznym i o swojej świątyni potrafi opowiadać w niezwykle zajmujący sposób, o czym zresztą uczestnicy organizowanych przez nas wycieczek do ciekawych miejsc, kilka razy mieli okazję się przekonać.

Proboszcz toruńskiej parafii prawosławnej również na brak okazji do kontaktu z pątnikami narzekać nie mógł. Modlił się z nimi w Grudziądzu, Toruniu i Ciechocinku, czyli we wszystkich cerkwiach, jakie ma pod opieką.

Do Ciechocinka

W sobotę Toruń nie był dla pielgrzymów miejscem docelowym. Po nabożeństwie w cerkwi na Mokrem goście musieli ruszać dalej, aby dotrzeć do Ciechocinka. Mimo tego matuszka - jak w prawosławiu nazywana jest żona księdza - Nadzieja Hajduczenia, jedna z najbardziej cenionych i utytułowanych toruńskich przewodniczek, zabrała ich na starówkę, aby zobaczyli to, co w Toruniu najcenniejsze.

Noc z soboty na niedzielę pątnicy spędzili w Ciechocinku. Po drodze, do zmierzającego z Gdańska, ale składającego się z mieszkańców różnych regionów Polski peletonu, dołączyły jeszcze trzy osoby. Na pokład promu w Nieszawie wsiadło więc 25 pielgrzymów, którzy później, przez Włocławek, dotarli do Płocka, by stamtąd ruszyć w stronę Warszawy. We wtorek czeka ich 115-kilometrowy odcinek z Warszawy do Siedlec. Do celu dotrą w środę, dwa dni przed świętem Przemienienia Pańskiego, jednym z najważniejszych świąt prawosławia.
Zobacz galerię: 38 Piesza Pielgrzymka Diecezji Toruńskiej na Jasną Górę