MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sasquatch z nosem na szybie

Tadeusz Oszubski
Kryptozoolodzy uzyskali kolejny dowód, mający potwierdzać istnienie amerykańskich yeti. Postawiono też hipotezę wyjaśniającą, dlaczego tak trudno sfotografować te tajemnicze stworzenia.

Kryptozoolodzy uzyskali kolejny dowód, mający potwierdzać istnienie amerykańskich yeti. Postawiono też hipotezę wyjaśniającą, dlaczego tak trudno sfotografować te tajemnicze stworzenia.

<!** Image 2 align=right alt="Image 106675" sub="William M. Dranginis przy pracy nad sprzętem mogącym oszukać
zmysły yeti, który słyszy aktywność sprzętu elektronicznego i kojarząc go
z człowiekiem, skutecznie unika, między innymi, aparatów fotograficznych.">Znany amerykański kryptozoolog Loren Coleman przedstawił pod koniec listopada 2008 roku nowy dowód, mający potwierdzać istnienie sasquatcha, amerykańskiego yeti. Jest to zdjęcie odcisku palca tego domniemanego reliktowego hominida.

Historia związana z powstaniem zdjęcia jest szczególna. Pewna pragnąca zachować anonimowość rodzina ze stanu Karolina Północna nawiązała kontakt z rodziną sasquatchy, składającą się z ojca, matki, nastolatka i małego dziecka. Łącznikiem między ludźmi a sasquatchami stał się kot.

Rodzina z Karoliny zauważyła, że kot czasem bardzo nalega, aby wyjść z domu. Ludzie, zaintrygowani zachowaniem domowego pupila, sprawdzili, że kot biegnie na skraj pobliskiego lasu, gdzie spotyka się z sasquatchami. To wyjaśniło również, dlaczego od pewnego czasu znikały resztki żywności, wyrzucane do przydomowego śmietnika. Ustaliwszy to, ludzie zachowali swoje odkrycie w tajemnicy. Postanowili też sasquatchom pomóc, pozostawiając co jakiś czas nieco żywności na skraju lasu. Jedzenie czasem znikało tego samego dnia, a czasem leżało nawet przez tydzień. Po pewnym czasie ludzie zsynchronizowali wykładanie żywności z zachowaniem kota. Gdy kot biegł do lasu było pewne, że tajemnicze hominidy, które przypuszczalnie wiodą koczowniczy tryb życia, znów są w pobliżu.

<!** reklama>Z czasem sasquatche zaczęły poczynać sobie coraz śmielej. Któregoś dnia ludzie zauważyli, że tuż po zapadnięciu zmroku ojciec rodziny pokrytych futrem hominidów podszedł pod dom i przyjrzał się uważnie półciężarówce. Oparł się dłońmi o boczne okno szoferki i przycisnął do szyby nos, by zajrzeć do wnętrza. Ludzie postanowili wykorzystać to zajście, aby więcej dowiedzieć się o sasquatchach.

- Rodzina z Północnej Karoliny poprosiła o pomoc miejscowego policjanta - relacjonuje przebieg zdarzeń Loren Coleman. - Policjant zebrał odciski z samochodu, z tym że - za zgodą tej rodziny - wykonał rutynowe czynności bez oficjalnego ich rejestrowania. Nazwisko policjanta nie zostało ujawnione, aby nie miał problemów ze swymi zwierzchnikami. Rodzina z Karoliny próbowała też sfotografować sasquatche, jednak - jak twierdzi - okazało się to niemożliwe. Ludzie obserwowali zachowanie kota i gdy biegł do swych niezwykłych przyjaciół, starali się iść jego śladem, ale sasquatche zawsze wyczuwały obecność człowieka z aparatem, mimo że znajdował się daleko od nich. Przychodziły po wyłożoną dla nich żywność tylko wtedy, kiedy w pobliżu nikogo z ludzi nie było.

Czas pokaże, czy analiza odcisku palca, który podobno pozostawił sasquatch, wniesie coś nowego do wiedzy o tych domniemanych reliktowych hominidach. Przy okazji tej sprawy wyjaśnić jednak można, dlaczego farmerom z Karoliny Północnej nie udalo się sfotografować podchodzących pod ich dom sasquatchów.

Miesiąc po ujawnieniu tego, że zebrano odcisk palca amerykańskiego yeti, William M. Dranginis, badacz reliktowych hominidów, przedstawił swoją hipotezę wyjaśniającą, dlaczego yeti tak skutecznie unikają ludzi uzbrojonych w kamery filmowe i aparaty fotograficzne.

Dranginis, mieszkaniec Manassas w stanie Wirginia, skupił uwagę na przypadkach dotyczących amerykańskiej odmiany yeti - sasquatcha. Według tego kryptozoologa, zdjęcie sasquatcha to wielka rzadkość, ponieważ to stworzenie, jako że ma zmysły bardziej wyostrzone niż człowiek, po prostu słyszy aktywność sprzętu elektronicznego i kojarząc go z człowiekiem, unika takiej aparatury. Dotyczy to także aparatów pułapek, które rozstawione w lesie wykonują samoczynnie zdjęcia wszystkich ruchomych obiektów, trafiających przed obiektyw.

- Elektroniczne urządzenia, takie jak aparaty fotograficzne, kamery wideo czy nagrywarki, emitują w trakcie pracy dźwięki, których ludzkie ucho nie wychwytuje - wyjaśnia William M. Dranginis. - To głównie ultradźwięki, które są emitowane nawet przez pracujący pojedynczy układ scalony. Prowadzone przeze mnie eksperymenty wskazują, że te nieuchwytne dla człowieka dźwięki słyszy wiele zwierząt, żyjących w stanie dzikim, na przykład jelenie czy sasquatche.

Warto wiedzieć

Sukces w Himalajach

  • W październiku 2008 roku japońska wyprawa w Himalaje, kierowana przez Yoshiteru Takahashiego sfotografowała ślady yeti.
  • Zdjęcie odciśniętych w śniegu śladów stóp yeti wykonano na zboczach szczytu Dhaulagiri.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska