Tanie igrzyska na toruńskim bruku

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/budniewska_lucyna.jpg" >Od kiedy jedna z redakcyjnych koleżanek kilka lat temu oberwała podczas sylwestrowej zabawy na rynku butelką w głowę, z rezerwą podchodzę do takich imprez. Mam wrażenie, że trzy zespoły zaproszone na nocne występy, nie porwą ani licznego grona młodzieży ani tym bardziej dojrzałych torunian. Pod ratuszem pojawią się zapewne ci co zwykle - uczestnicy zabaw w pobliskich lokalach i prywatnych domach, którzy urozmaicą sobie wieczór krótszym lub dłuższym pobytem na świeżym powietrzu.

Nie mam też przekonania, że rynek jest najlepszym miejscem na takie akcje. Chociażby ze względu na ograniczoną, zamkniętą przestrzeń, zabytki, sklepy i lokale, które mogą zostać zdewastowane oraz ze względu na bezpieczeństwo samych uczestników. Większy, otwarty teren dałby bogatsze możliwości zorganizowania innych form rozrywki - nie tylko występów zespołów muzycznych. Może powinny to być propozycje bardziej interaktywne, wciągające do zabawy liczniejsze grono mieszkańców.

<!** reklama>Planowany tak, jak czytamy obok, sylwester na rynku pozostanie tylko symbolicznym ukłonem miejskich władz w stronę „pospólstwa”. Nie będzie zbytnim obciążeniem dla miejskiej kasy, ale też szczególną atrakcją. Osobiście wyznaję zasadę, że albo robi się coś dobrze, albo wcale.

Swoją drogą ciekawa jestem, czy któryś z miejskich VIP-ów spędzi imprezę na rynku od początku do końca, integrując się z tłumem. Stawiam raczej na wariant, że paru urzędników i radnych pokaże się za pięć dwunasta, wygłosi okolicznościowe frazesy, po czym wróci na bardziej ekskluzywne przyjęcia.