MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Włamanie po mieszkanie

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Wiem, że złamałam prawo, ale gdzie się miałam podziać z dziećmi?! - pyta Agnieszka Sulej, która nielegalnie zajęła mieszkanie socjalne. Ona od lat stała w długiej kolejce po gminne „M”, a ono stało sobie takie puste, jakby niczyje... Więc weszła.

Wiem, że złamałam prawo, ale gdzie się miałam podziać z dziećmi?! - pyta Agnieszka Sulej, która nielegalnie zajęła mieszkanie socjalne. Ona od lat stała w długiej kolejce po gminne „M”, a ono stało sobie takie puste, jakby niczyje... Więc weszła.

<!** Image 2 align=right alt="Image 144491" sub="Agnieszka Sulej (na zdjęciu z dziećmi: Michałem i Klaudią) jest zdesperowana. Zajęła pustostan, bo - jak twiedzi - miała dość błąkania się i życia na kartonach. / Fot. Jacek Smarz">Oto Agnieszka: zadbana brunetka około trzydziestki o wyjątkowo długich rzęsach. Niepracująca mama dwójki dzieci - jedenastoletniego Michałka z ADHD i pięcioletniej Klaudii. Energiczna, rozmowna, kulturalna. Przestępca?

W bloku socjalnym przy ulicy Olsztyńskiej w Toruniu ma znajomą, którą regularnie odwiedzała. Jednym z głównych tematów rozmów były mieszkaniowe kłopoty Agnieszki, przez lata zmieniającej adresy wynajmowanych lokali i bezskuteczniej ubiegającej się o przydział od gminy. Czy to koleżanka zwróciła jej uwagę na puste M-3 pod numerem 16? Możliwe.

Puste od miesięcy

- Patrzę: krata rozwalona, w drzwiach potężna dziura. Zaglądam: mieszkanie puściutkie. To były minuty, gdy podjęłam decyzję. Weszłam - tak wspomina poniedziałek 25 stycznia.

Mieszkanie jest w sam raz. Pokój duży, pokój mały, zgrabna kuchnia z oknem plus łazienka. Wymalowane ściany. Agnieszka wniosła swoje meble, dywan, rzeczy osobiste dzieci i swoje. Powiesiła firanki. Gdyby podłączono prąd i gaz, byłoby idealnie.

<!** reklama>Sąsiadka zza ściany, życzliwie nastawiona do nowej lokatorki, bije się w piersi. - To mieszkanie od miesięcy stało puste - zarzeka się. - Zresztą, niech pani wyjrzy przez okno. O, tam, na lewo! Tam jest drugi pustostan. A w następnych blokach - kolejne. Czy to nie skandal? W Toruniu setki ludzi czekają na mieszkanie socjalne, a tu takie marnotrawstwo!

Marek Wiśniewski, wicedyrektor Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Toruniu, tłumaczy, że do tej sprawy gmina nic nie ma. Dlaczego, skoro lokal jest jej własnością?

- To mieszkanie ma najemcę. Zostało przyznane pewnej osobie. Teraz sprawa rozgrywa się między najemcą a panią Sulej - mówi Marek Wiśniewski.

Dlaczego najemca nie wprowadził się do przyznanego mieszkania? Czy ZGM nie powinien zareagować? Może lokal przyznano osobie, która przestała go potrzebować? - Żyjemy w demokracji. Nie mamy prawa nakazywać najemcy, kiedy dokładnie ma się wprowadzić - odpowiada dyrektor.

Po rękach chciałam całować...

Skąd się w Agnieszce wzięła desperacja? Z wieloletnich kłopotów i rozgoryczenia, bo gmina rozbudziła w niej nadzieje i zawiodła. Nie pamięta już dokładnie, w ilu miejscach wynajmowali mieszkanie. Wynajmowali, bo do niedawna był z nimi mąż Agnieszki. - Ale miesiąc temu się rozstaliśmy. Pokłóciliśmy się o (cóżby innego?) mieszkanie - wzdycha. Wybuch napięcia nastąpił w niewielkim pokoju, w którym gnieździli się we czwórkę.

Wcześniej było kilka innych miejsc: przy ulicy Słowackiego, Barwnej, Olsztyńskiej pod innym numerem... Było błąkanie się od rodziny do znajomych; rzeczy w kartonach i płacz dzieci. Los miał się jednak odmienić. 13 listopada 2009 roku Agnieszkę odwiedził miejski urzędnik .

- Zadawał mnóstwo pytań, zapisywał odpowiedzi. Na koniec obwieścił, że mam 13 punktów. Powiedział: „Pani się nie martwi, już pani jest na liście mieszkaniowej”. Spytałam, co mam robić? „Nic. Już tylko czekać na mieszkanie” - odpowiedział. Boże, z radości po rękach chciałam go całować - wspomina Agnieszka Sulej.

I doczekała się. 3 grudnia 2009 roku napisał do niej sam Janusz Bobek, prezes toruńskiego ZGM: „Informuję, że wniosek o wynajęcie lokalu od gminy nie został przyjęty do realizacji poprzez wpisanie na listę mieszkaniową na rok 2010 r.” Dalej - smutne wyliczenia. W 2009 roku wniosków było 387. Na listę wpisano 80 rodzin. 43 przyznano mieszkania socjalne, pozostałym - mieszkania nazywane komunalnymi. „Jednocześnie informujemy, że w ramach przyjętej procedury komisja mieszkaniowa nie rozpatruje odwołań. Istnieje natomiast możliwość złożenia wniosku..., itd.”. Załamała się.

Marzenie o eksmisji

Teraz Agnieszka ma plan. Nie dać się wyrzucić, wytrwać do rozprawy sądowej. Zapłacić grzywnę za to włamanie, dostać nakaz eksmisji, a wraz z nią - upragniony gminny przydział. Wie, że takie rzeczy się udają. Przykłady? Proszę bardzo. Jedna znajoma zajęła puste, prywatne mieszkanie na toruńskim Bydgoskim Przedmieściu. Skończyło się grzywną i lokalem komunalnym. Inna zaanektowała gminne mieszkanie w tak zwanych koszarach, czyli powojskowych budynkach przy ul. Mickiewicza. Też doczekała się upragnionego przydziału.

Co na to instytucje stojące na straży praworządności? - Pierwszą interwencję policjanci podjęli już 25 stycznia na wniosek gospodarza domu - mówi Wioletta Dąbrowska, rzeczniczka toruńskiej policji. - Stwierdzili nielegalne zasiedlenie. Wylegitymowali kobietę, wysłuchali stron. Druga interwencja nastąpiła nazajutrz, tym razem na wniosek Administracji Domów Mieszkalnych. Funkcjonariusze poinformowali matkę o prawnych konsekwencjach jej czynu, czyli o tym, że sprawa znajdzie finał przed sądem i najprawdopodobniej skończy się eksmisją. Na tym rola policji się kończy. W przyszłości możemy być potrzebni jako asystujący przy eksmisji.

Chcę płacić podwójnie

Agnieszka Sulej pamięta, jak funkcjonariusze proponowali jej przewiezienie do Caritasu albo domu samotnej matki. Grzecznie podchodzili, wspominając o czystej karcie, jaką miała dotychczas (niekarana, dobra opinia), którą żal byłoby brudzić. Napomknęli o opiece społecznej i przykładzie, który daje dzieciom. Nie dała się przekonać. Zła matka to dla niej taka, która nie dba o dzieci. A ona troszczy się, jak najlepiej potrafi. Potwierdzają to pracownicy socjalni.

Zgłosiła się do ZGM z propozycją. - Chcę płacić 200 procent czynszu. Naprawdę nie chcę niczego za darmo. Po prostu muszę zapewnić swoim dzieciom dach nad głową - mówi kobieta. Rozmowę co rusz przerywają nam dzieci. Szczególnie za Michałem trudno nadążyć. Matka wyjmuje opakowanie concerty - silnego leku, który chłopiec codziennie musi brać. To na potwierdzenie ADHD. Wyciąga też opinię szkolnego pedagoga. No, sporo z synem trzeba się napracować. Więc ona, matka, pyta: Czy nie zasługują na spokój, własny kąt?

- Propozycja płacenia 200 procent czynszu jest, delikatnie mówiąc, dziwna. To nie ta pani będzie ustalać warunki - mówi dyrektor Marek Wiśniewski.

Agnieszka się denerwuje, ale bierze na wstrzymanie. Jest plan, trzeba przeczekać. Skończyły się ferie, syn idzie do szkoły. Cel najbliższy: załatwić prąd. Dziecko nie może odrabiać lekcji przy świeczce.

Informują, że się włamali

To nie pierwszy taki przypadek w Toruniu, i pewnie nie ostatni. Jak mówią w ZGM, czasem wystarczy rozmowa, perswazja. Czasem nie, i sprawa kończy się w sądzie. Bywają tacy, którzy upatrzą sobie mieszkanie i przychodzą już tylko poinformować, że się włamali. Jak wyglądałby świat, gdyby każdy tak postępował? To pytanie, całkiem słusznie, stawia ZGM.

We Włocławku, Bydgoszczy i mniejszych miejscowościach regionu temat także znają. Generalnie jednak lepiej go nie podejmować, choć „się dzieje”. Po pierwsze dlatego, żeby nie zachęcać innych. Po drugie, po co przedstawiać obraz administracyjnej niemocy?

- My panujemy nad problemem. Przede wszystkim dzięki dobrej pracy administratorów, którzy kilka razy w tygodniu odwiedzają „swoje domy”. Nie dopuszczają do nielegalnych zasiedleń. Jedyne takie przypadki zdarzają się w lokalach socjalnych przy ulicy Przemysłowej. Ale to najczęściej przez już zakwaterowanych tam lokatorów, którzy postanawiają powiększyć sobie metraż o jakiś sąsiedni pokój albo lokal służący jako suszarnia - mówi Magdalena Marszałek z Administracji Domów Miejskich w Bydgoszczy. - Jak rozwiązujemy takie sytuacje? Cóż, ludzie są wyrzucani, ale bez udziału policji. Policja generalnie się w takie sprawy nie angażuje.

* * *

Policjant, nieoficjalnie: - Trochę żal tej kobiety.

Adwokat, nieoficjalnie: - Obecnie grozi jej najwyżej to, że legalna najemczyni odwdzięczy się jej tym samym, czyli włamaniem.

Agnieszka Sulej, oficjalnie: - Proszę o zrozumienie, chcę płacić czynsz.

Warto wiedzieć

Pustostany są wszędzie i nietrudno je znaleźć

W Łodzi od maja 2009 r. prowadzono akcję „Szukajmy łódzkich pustostanów”. W grudniu uczestnicząca w niej posłanka Zdzisława Janowska przekazała prezydentowi miasta listę 80 adresów, pod którymi znalazła wolne mieszkania komunalne. W Łodzi na lokum od gminy czeka około 8 tys. rodzin. Urzędnicy tłumaczą, że nie mają dla nich nic wolnego. W ubiegłym roku znaleźli mieszkania dla 200 z 6508 rodzin, oczekujących na lokal socjalny. Wiele z nich ma wyroki eksmisyjne, ale nadal zajmuje prywatne mieszkania. Gmina, niezdolna zapewnić im innego mieszkania, płaci właścicielom odszkodowania za niechcianych lokatorów.

Jak jest w Bydgoszczy, Toruniu, Włocławku, Grudziądzu i innych miastach w regionie? Czekamy na mailowe informacje od Czytelników: [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska