Drybling chodziarza

<!** Image align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/szczepanski_artur.jpg" >Kariera sportowa ministra Lipca polegała na chodzeniu. Jakie ma jednak szanse chodziarz w walce z mistrzami dryblingu, przewrotki, taktycznego faulu i strategami rodem z PZPN, którzy bez względu na ich różne umiejętności boiskowe nadal potrafią kiwnąć, założyć siatkę i sfaulować tak, by sędzia nic nie widział? Niewielkie, zwłaszcza jeśli wchodzi się jak słoń do składu porcelany.

A FIFA, UEFA, a także związki krajowe to skład porcelany kruchej i cennej, znajdującej się pod kluczem prezydenta Blattera. Tu nie toleruje się kuratorów, komisarzy i wyważania drzwi. To też nie sklep z bananami, w którym można potargować się z ekspedientką, a potężne finansowo, ponadnarodowe przedsiębiorstwo. Na domiar złego, rządzący w naszym kraju nie mają na świecie dobrej prasy, co jeszcze bardziej komplikuje sytuację. Nie mam zamiaru bronić podejrzanych o korupcję działaczy. Wolę jednak oglądać naszych piłkarzy w eliminacjach Euro niż triumfalny przemarsz chodziarza na rządowym etacie z ministerstwa do siedziby PZPN, nawet gdyby robił to w stylu Roberta Korzeniowskiego.

Chciałbym, aby minister Lipiec pamiętał, zanim wykona następny krok w politycznej karierze, że w Polsce kibiców piłkarskich jest więcej niż wyborców. A kibice głupiej zabawy piłką pod własną bramką, podobnie jak ja, zapewne mu nie wybaczą, bo wiedzą, ile takie sztuczki mogą kosztować. Chodzić, jak wiadomo, każdy może, trochę lepiej lub gorzej. Dziś mam nadzieję, że Tomasz Lipiec nie zamieni podległego mu resortu w ministerstwo głupich kroków rodem z Latającego Cyrku Monty Pythona. To przykre, ale dziś jesteśmy już bliscy strzelenia sobie, po koronkowej akcji w wykonaniu obrońców i pomocników PZPN-u oraz napadu pod wodzą nieumiejętnie dryblującego ministra Lipca, koszmarnego „samobója”.