MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Najczęściej znikają po cichu

Alicja Cichocka
Alicja Cichocka
W aurze medialnego skandalu zniknął z mapy Torunia lokal „Restauracja Zamkowa”. Mniej spektakularnych, ale jednak upadków, w tej branży było ostatnio znacznie więcej.

W aurze medialnego skandalu zniknął z mapy Torunia lokal „Restauracja Zamkowa”. Mniej spektakularnych, ale jednak upadków, w tej branży było ostatnio znacznie więcej.

<!** Image 2 align=none alt="Image 162266" sub="Nowa na rynku kawiarnia Kona Coast Cafe. Kucharz Jacek Szczepański poleca w niej ciasto czekoladowe / Fot. Jacek Smarz">Przy ul. Żeglarskiej nie ma już ekskluzywnej włoskiej restauracji „Vinci”, w miejscu luksusowego „Monaco Club” przy ul. Chełmińskiej jest dziś lokal o znamiennej nazwie „Next Bar”. Żywota dokończyła znana w całym Toruniu pizzeria „Stara Browarna” na ul. Mostowej i zlokalizowana w tym samym miejscu karczma „U Sołtysa”.

W przypadku „Zamkowej” to zabójczy czynsz, a nie błędy biznesowe doprowadziły do zamknięcia lokalu, tak twierdzą przynajmniej ostatni najemcy lokalu. Jak było w pozostałych przypadkach, trudno rozstrzygać. Lokale znikały zawsze po cichu.

Pycha nie pychota

<!** reklama>Na toruńskim rynku o plajtę zresztą nietrudno, bo konkurencja jest ogromna. - Gdy właściciel - zamiast inwestować - pierwsze zarobione pieniądze wydaje na mercedesa, łatwo się domyślić, jaki będzie finał. Pycha to jeden z głównych grzechów toruńskich restauratorów - zdradza nam jeden z weteranów branży, w interesie od 12 lat. - Drugi grzech to lenistwo. Ludzie naiwnie myślą, że własny biznes to przytulna knajpa, do której klienci sami przyjdą. Przez pierwsze dwa lata człowiek nie pracuje, ale haruje non stop.

Nie jest sztuką przetrwać od maja do września, gdy wszyscy na starówce zarabiają. Najsłabsi utrzymują się zimą z tego, co zarobili w sezonie turystycznym. Dlatego dobra restauracja to taka, która pożyje dłużej niż dwie zimy. Turystę, który zostawia sporo w kasie łatwo złapać, choćby na jeden posiłek. Twarde zderzenie z rzeczywistością przychodzi, gdy lokal przestawia się na miejscowych klientów.

- Próbowała pani kiedykolwiek złożyć reklamację u na nas jakąkolwiek potrawę, albo choćby piwo? - pyta nieco prowokująco Maciej Podlaszewski, właściciel nowo otwartej spaghetterii „Pasta & Basta” na Rynku Staromiejskim. Szybko wyjaśnia. - Kelnerka powinna grzecznie wypytać klienta, co było nie tak i przynieść nową porcję. Bez względu na to, czy klient miał rację czy nie.

„Pasta & Basta” choć na toruńskim rynku działa zaledwie od pół roku „Kuchennej rewolucji” a la Magda Gessler nie potrzebuje. Nowoczesne wnętrze, dobra kuchnia, a do tego względnie niskie ceny, ok. 12-15 złotych za talerz smacznej włoskiej pasty (makaron z sosem) sprawiają, że klienci sami przychodzą.

- Nazwę, logo, wystrój lokalu wymyślili dla nas specjaliści. Wybrane makarony przywozimy z Włoch, porcelanowe talerze sprowadziliśmy z Emiratów Arabskich, muzykę w głośnikach dobrała i zmiksowała lokalna stacja radiowa. Kelnerki wysyłamy na szkolenia - manager w końcu przyznaje, że prace nad przedsięwzięciem „Pasta & Basta” trwały długo. No i mały szczegół - właściciele mają za sobą kilka lat praktyki, ta sama ekipa restauratorów prowadzi sieć pierogarni „Stary Toruń”.

Uwagi są ważne

Klientelę zdążyła sobie wypracować zdecydowanie mniejsza, nowa na rynku Kona Coast Cafe, kawiarnia na ul. Chełmińskiej, chwalona między inni przez stacjonującego do niedawna w Toruniu jednego z najlepszych polskich kucharzy, Jacka Szczepańskiego, obecnie szefa kuchni w bydgoskim „Holiday Inn”. - Serwują znakomite czekoladowe ciasto - kuchmistrz pamięta smak do dziś. Co ciekawe, wśród patentów na sukces w branży gastronomicznej właścicielka Magdalena Greene wymienia dokładnie to samo, co szefostwo spaghetterii „Pasta & Basta”. - Klient ma wiedzieć, że jest dla nas kimś ważnym. Obsługa ma obowiązek podejść do stolika i dopytać, czy danie, kawa smakuje. Cenne są również krytyczne uwagi - właścicielka przyznaje, że zdażyło jej się usłyszeć od klienta, że zupa, choć smaczna, jest zbyt ostro przyprawiana. - Modyfikujemy swoje przepisy, a klienci do nas wracają.

Toruńską ciekawostką, także dla doświadczonych restauratorów, pozostaje ulokowany w sercu starówki lokal, w którym tak jak w „Zamkowej” żaden najemca nie może jakoś zagrzać miejsca. Chodzi o miejsce na rogu ul. Żeglarskiej i Kopernika. - Lokalizacja świetna, czynsz podobno niewysoki, ale jakoś nikt się tam utrzymać nie może - słyszymy od jednego ze znanych toruńskich restauratorów. W lokalu istniała już fitness restauracja, serwowano tam makarony w pudełeczku, sprzedawano desery i przekąski. Ostatnia „Alejka Gwiazd” też nie przetrwała. Po cichu zamknęła swoje podwoje. Lokal znów jest do wynajęcia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska