Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogranicze w ogniu. Co się działo w Toruniu i okolicach w pierwszym roku powstania styczniowego?

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Przedstawiciele toruńskiego oddziału Związku Szlachty Polskiej złożyli kwiaty na grobie por. Piotra Wróblewskiego.
Przedstawiciele toruńskiego oddziału Związku Szlachty Polskiej złożyli kwiaty na grobie por. Piotra Wróblewskiego. Szymon Spandowski
W poniedziałek 22 stycznia minęła 161. rocznica wybuchu powstania styczniowego. Podobnie jak to było w roku ubiegłym, członkowie toruńskiego oddziału Związku Szlachty Polskiej uczcili rocznicę składając kwiaty na grobach pochowanych w Toruniu powstańców. Tym razem uhonorowali w ten sposób poruczników Piotra Wróblewskiego i Stanisława Waltera, spoczywających na Cmentarzu Garnizonowym.

Zobacz wideo: Jak działa nowa Pracownia Kardiologii Inwazyjnej w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Toruniu?

od 16 lat

Inicjatywa padła na podatny grunt, poza przedstawicielami Związku Szlachty Polskiej - Karolem Sienkiewiczem i Karolem Wróblewskim, ze zniczami w rękach na cmentarz wkroczył zwarty oddział z Wojskowego Centrum Rekrutacji w Toruniu, a także delegacja z Powiatowej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Chełmży. Delegacji należą się słowa uznania, panowie przyjechali do Torunia, ponieważ jeden z powstańców - Stanisław Walter - mieszkał w Chełmży i tu zmarł latem 1938 roku.

Polecamy

Autor zaś musi posypać głowę popiołem, bo ewidentnie zwiodła go umiejętność kojarzenia faktów. Skoro Stanisław Walter do 1938 roku mieszkał w Chełmży, gdzie pracowali i mieszkali państwo Dullinowie, to można się spodziewać, że pani Sylwia Dullin będzie weterana pamiętała. Na szczęście pani Sylwia zachowała trzeźwość umysłu i zgłosiła się sama.

Jak w Chełmży nazywano siostry powstańca styczniowego?

- Pamiętam pana Stanisława, mieszkał naprzeciwko nas - wspomina nasza Czytelniczka. - Pamiętam też jego siostry, nazywane ciociami Pimciami. Ubierały się tak samo jak moja prababcia, więc pewnie były w tym samym wieku.

Prababcia nazywała się Paulina Winiarska i po śmierci Stanisława Waltera została ostatnią uczestniczką powstania mieszkającą na Pomorzu. Spoczywa w rodzinnym grobie na cmentarzu św. Jakuba w Toruniu, wieńce na jej mogile członkowie Związku Szlachty Polskiej składali w ubiegłym roku.

W jakich okolicznościach na Wiśle pojawiła się pierwsza rosyjska jednostka wojenna?

Jak wiadomo, powstanie ogarnęło ziemie zaboru rosyjskiego, Toruń i Pomorze znajdowały się zaś pod berłem pruskim. Nie oznacza to jednak, że powstańcza gorączka miasto i region ominęła. Przez zieloną granicę ruszyli z Prus ochotnicy, niebawem ruszyły również dostawy broni. Potok ten był tak znaczący, że Rosjanie kupili jeden ze statków bydgoskiego armatora Juliusza Rosenthala, jednostkę uzbroili i zaangażowali do pilnowania granicy. Swoją drogą syn wspomnianego armatora był zaangażowany w przemyt broni dla powstańców. O tym wszystkim opowiadał kiedyś na łamach "Nowości" pan Waldemar Danielewicz, znawca wszystkiego, co kiedyś po Wiśle pływało.

Polecamy

Nasi rodacy z ogromną uwagą śledzili doniesienia jakie docierały z drugiej strony granicy. O tym, z jakim trudem w styczniu i lutym 1863 roku przenikały one przez obstawiony pruskimi żołnierzami kordon, wspominaliśmy w ubiegłym roku. Początkowo były to doniesienia o zamieszkach w Warszawie, później o walkach w Górach Świętokrzyskich, aż wreszcie przyszła wiadomość o tym, że iskra powstania padła z ziemię dobrzyńską, konkretnie na rewolucyjne miasto Rypin.

Rewolucyjne miasto Rypin, czyli kiedy powstanie dotarło na ziemię dobrzyńską?

„Dzień wczorajszy pamiętny będzie dla lipnowskiego powiatu. Po długich namysłach i wahaniu się przyszło i tu wreszcie do powstania – czytamy depeszy opublikowanej w „Nadwiślaninie” 8 lutego, a odnoszącej się do wydarzeń sprzed czterech dni. - Wedle dochodzących nas wiadomości i to najautentyczniejszych, rozpoczęło rewolucyę miasto Rypin. Rewolucya od tego się zaczęła, iż przystąpiono do rozbrojenia dwóch kozaków z komory celnej Osiek po pocztę przybyłych, wojsko bowiem wymaszerowało pod Płock”.

Kto przyłączył się do powstania?

Jeden z kozaków uciekł, drugi został zabity. W samym rewolucyjnym mieście Rypinie policjanci mieli zamienić orły carskie na polskie. Jak informował „Nadwiślanin”, do powstania przyłączył się burmistrz. W powstańcze szeregi garnęli się z ochotą włościanie oraz miejscowi Żydzi. Załoga komory celnej uciekła do Prus, później jednak powróciła i dalej pełniła swoje obowiązki, chroniąc się po pruskiej stronie jedynie nocą.

Polecamy

Później w chełmińskim "Nadwiślaninie", bo to on jest naszym głównym przewodnikiem, pojawiały się na przykład wieści, że w Borach pod Brodnicą, ale po rosyjskiej stronie granicy, zebrać się miało kilkuset powstańców. Bardziej wiarygodne wydają się wieści o wzmacnianych garnizonach - pruskich w Chełmnie i Golubiu i rosyjskich w Lipnie, Włocławku i Płocku. Bardzo ciekawe są także doniesienia z połowy 1863 roku o ośmiu studentach z Berlina aresztowanych w Ryńsku przed próbą przekroczenia granicy (w okolicach Ryńska Prusacy mieli również udaremnić przemyt broni), czy o studencie z Paryża, który chcąc się przyłączyć do powstania, dotarł do Torunia i tam wpadł w ręce policji. Dalej korespondent z Golubia donosił, że pruscy żołnierze przeszli na drugą stronę granicznej Drwęcy i ulokowali się w Dobrzyniu, wspierając stacjonujących tam Rosjan. Spod Dobrzynia również dotarły Chełmna wieści o operującej w tej okolicy oddziałach powstańczych. Tuż przed pierwszą rocznicą wybuchu insurekcji "Nadwiślanin" donosił m.in. o poczynaniach władz pruskich w należącym do Natalisa Sulerzyskiego Piątkowie koło Kowalewa Pomorskiego.

Czym zakończyły się pruskie rewizje w Piątkowie i Pułkowie?

"Odbyto ścisłą rewizyę w Piątkowie, obstawiwszy wojskiem całą wieś, tak że wszyscy mieszkańcy zostali niejako internowani w ich własnych domach - czytamy. - Po bezskutecznej rewizyi aresztowano we dworze dwóch panów, których zaprowadzono do Brodnicy skąd ich nazajutrz puszczono wolno. W Pułkowie należącem do Piątkowa, po odbytej rewizyi aresztowano malarza przybyłego tam przed rokiem z Kongresówki, którego trzeciego dnia wydano władzom rosyjskim".

O kim wspomniał korespondent "Nadwiślanina" rok po wybuchu powstania?

Ciekawe i dość symboliczne - 22 stycznia 1864 roku w "Nadwiślaninie" pojawiła się wzmianka o postępach wojsk powstańczych dowodzonych przez Józefa Hauke-Bosaka. Z generałem wiąże się bardzo toruńska historia, która pokazuje, jak bardzo pogmatwane były wtedy polskie życiorysy. Dotyczy ona jednak wydarzeń nieco późniejszych, mianowicie wojny francusko-pruskiej.

Polecamy

„Wczoraj, jako w rocznicę bitwy pod Dijon wywieszono chorągwie na koszarach pułków piechoty nr 21 i 61 - pisała „Gazeta Toruńska” pod koniec stycznia 1898 roku. - Jak wiadomo, w bitwie tej wojska Garibaldiego, walcząc przeciw brygadzie Kettlera, którą dwa pułki toruńskie tworzyły, zadały jej ogromne straty, a nawet pułkowi 61 sztandar odebrały, atoli potem dobrowolnie mu zwróciły. Nazwiska żołnierzy w bitwie poległych umieszczone na tablicach w koszarach, świadczą o tem, że to byli sami Polacy. Polaków też ubito przy sztandarze, gdyż sztandar przechodził szybko z rąk jednych do drugich, bo co chwilę niosący go padali.”
Armia sformowana przez Giuseppe Garibaldiego była jedyną wielką formacją walczącą w obronie Francji, która podczas tej wojny nie poniosła żadnej klęski. Jej trzema brygadami dowodzili dwaj synowie wielkiego rewolucjonisty: Menotti i Riccotti, oraz generał Józef Hauke Bosak. Jak widać, to on właśnie pospieszył z pomocą otoczonej brygadzie Riccottiego Garibaldiego, walcząc przy tym z
toruńskim 61 pułkiem piechoty".

Weteran powstania styczniowego w tym starciu poległ. Informacja o jego śmierci pojawiła się w gazetach najpierw jako pogłoska, w kwietniu 1871 roku, korzystając z doniesień krakowskiego "Czasu" "Gazeta Toruńska" wydrukowała potwierdzenie.

„Adwokat Amberny w Genewie, opiekun dzieci po jenerale Bosaku Hauke, w liście nadesłanym do „Czasu” pisze, że wdowa po jenerale Hauke otrzyma pałasz męża swego, który przy nim znaleziono, gdy poległ pod Dijon. Pan Amberny zrobił bowiem o ten pałasz zapytanie u władz wojskowych pruskich i otrzymał pałasz z listem bardzo uprzejmym szefa sztabu Kettlera. Pałasz ten był w posiadaniu podoficera Baermanna z 61. pułku piechoty pruskiej, który go zwrócił bez żadnej trudności, lecz obok tego w imieniu pułku 61. jenerał Kettler upraszał o odszukanie i przesłanie pamiątek pozostałych przy oficerach 61. pułku, Puttkammerze i Zitzewitzu, poległych pod Dijon - pierwszego 23, drugiego 28 stycznia z rąk Garibaldczyków. Rodziny ich bowiem przywiązują wielką wartość do pamiątek po obu tych oficerach poległych”.

Historię spod Dijon udało nam się wydobyć z archiwów kilka lat temu. Przypominamy ją, bo zarówno bohater powstania styczniowego, jak i nasi nieszczęśni przodkowie zasługują na to, aby o nich pamiętać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska