Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zróbcie tak, by było jak w Dubaju

Jacek Kiełpiński
Polska firma zaprojektowała park na pustyni. W irackim Kirkuku, mieście blisko milionowym, to pierwszy obiekt tego typu. Zielona enklawa wolności służąca tym, którzy choć na chwilę potrafią i chcą... rozstać się z bronią.

Polska firma zaprojektowała park na pustyni. W irackim Kirkuku, mieście blisko milionowym, to pierwszy obiekt tego typu. Zielona enklawa wolności służąca tym, którzy choć na chwilę potrafią i chcą... rozstać się z bronią.

<!** Image 2 align=none alt="Image 183602" sub="Wizualizacja amfiteatru z kolumnadą, z której ma spływać woda. Projektanci z „Arlana” nie są pewni, czy zastosowane przez Irakijczyków pompy pracują prawidłowo. Obok pustynia na skraju Kirkuku - to tu powstał Park Boga Płomienia. FOT. ARLAN">

- To zlecenie zaskoczyło nas kompletnie. Propozycja - wyzwanie. Gdy zobaczyliśmy zdjęcia dwunastu hektarów pustyni przeznaczonej na park - najpierw zaniemówiliśmy, a potem ryknęliśmy śmiechem. To tam? Przecież tam jest jak na Marsie! - Jarosław Małecki, dyrektor toruńskiej firmy „Arlan”, zajmującej się architekturą krajobrazu, przyznaje, że do dziś iracka przygoda wydaje mu się trochę jak sen.

Kirkut prosi o park

Wszystko zaczęło się w 2008 roku, gdy okrężną drogą dotarła do Torunia niezwykła propozycja. Gubernator prowincji, w której leży Kirkuk, uznał, że właśnie park jest w tym zaniedbanym mieście najbardziej potrzebny.

- Gdy tam lecieliśmy pierwszy raz, nie rozumieliśmy, dlaczego akurat park? - przyznaje Jarosław Małecki. - Innych potrzeb nie mają? Okazuje się, że jak najbardziej mają, bo w Kirkuku, mieście leżącym na granicy Kurdystanu, w rejonie szczególnie zaniedbanym za czasów Saddama Husajna, brakuje obiektów użyteczności publicznej. Nie ma żadnych nowoczesnych budynków, w mieście panuje kompletny chaos urbanistyczny. A park ma pokazać mieszkańcom lepszy świat.

Samoloty z Europy lądują w odległym o 90 kilometrów Erbilu. Miasto się rozwija prężnie, a też zaczynało od parków. Ostatecznie powstały trzy, wszystkie tureckie.

- Jeden z nich - „Minaret” - jest naprawdę nieźle pomyślany - przyznaje projektant. - Zaniepokoiły nas jednak kwestie realizacyjne. Kostki chodnikowej tam nie potrafią kłaść...<!** reklama>

Teren przeznaczony na park w Kirkuku wskazano tuż przy szosie łączącej Erbil z Al Sulaimaniyą. Goście z Polski zastali tam przeszkody, których zdjęcia nie pokazały - różnice poziomów dochodziły do 15 metrów.

Polacy: No, to zaczynamy od niwelacji. Irakijczycy: Po co? Polacy: Bo inaczej się nie da. Irakijczycy: Tego nie było w planach. Polacy: To my wyjeżdżamy. Irakijczycy: Dobra, dostaniecie buldożery.

Ma być dobrze!

Problem podstawowy - brak jakiegokolwiek podkładu sytuacyjno-wysokościowego. Zastępujący go odręczny rysunek, jaki im przekazano, Polacy potraktowali jak żart. Do takich żartów musieli się przyzwyczaić.

- Gdy zapytaliśmy o program inwestorski, nasi rozmówcy robili wielkie oczy - dodaje szef „Arlana”. - Powiedzcie, czego wy oczekujecie - tłumaczyliśmy. A oni na to: Zróbcie, by było dobrze. A najlepiej tak jak w Dubaju.

Przykład Dubaju, miasta w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, przytaczany był na każdym kroku. Kirkuk też leży na ogromnych złożach ropy i teoretycznie mógłby kwitnąć. Irakijczycy tęsknią za dużymi pieniędzmi, a zarazem mają niezwykły szacunek dla wszystkiego, co europejskie. To dlatego do projektowania strategicznej inwestycji miejskiej wybrano firmę z Europy. Choć od razu umówiono się, że budynki, które staną w parku, będą projektować architekci miejscowi, to jednak „Arlan” musiał wszystko ostatecznie akceptować. Pieczątka europejskiej firmy miała, szczególnie dla gubernatora Abdulrahmana Mustafy, znaczenie zasadnicze.

- Europa kojarzy im się z jakością - tłumaczy architekt krajobrazu - Szkoda tylko, że gdy przychodzi do podziału pieniędzy przeznaczonych na inwestycję, zaczynają o niej zapominać.

Tu zapomnimy o wojnie

Polski projekt parku spodobał się. Wykorzystano motyw słońca, obecnego na fladze Kurdystanu, do którego przytula się księżyc. Alejki poprowadzono tak, by spacerowanie po parku nie nudziło i zawsze dochodziło się do placu centralnego. Wody sztucznych rzek spływać miały do stawu. W wielu miejscach zaprojektowano fontanny, wodne kaskady, a nawet kolumnadę wokół amfiteatru, z której spływać ma woda.

Wymyślona przez Polaków nazwa „Sun Park” została zmieniona przez samego gubernatora na „Bawa Gor Gor Park”, czyli Park Boga Płomienia”. To nawiązanie do historii i lokalnej specyfiki. W Kirkuku ślady ropy znajduje się w wykopach budowlanych, a przed laty często obserwowano niezwykłe zjawisko - słupy ognia strzelające wysoko w niebo. Kobiety modliły się do nich w intencji udanych ciąż. Dziś wiadomo, że w ten widowiskowy sposób palą się opary ropy.

Okazało się, że najważniejsze w parku jest jego szczelne ogrodzenie i bramy wejściowe, wyposażone w dwa osobne pomieszczenia do szczegółowej kontroli mężczyzn i kobiet. Park ma bowiem być po pierwsze enklawą spokoju, miejscem absolutnie bezpiecznym, gdzie zapomina się o wojnie, wszelkiej broni i szarej brzydocie Kirkuku.

- A nie zawsze tak tam było - zauważa Jarosław Małecki. - Gdy odwiedziła nas w Toruniu wieloosobowa delegacja młodych ludzi z Kirkuku, pokazaliśmy znalezione w Internecie zdjęcie centrum miasta z roku 1965. Oniemieli, nie chcieli wierzyć, że przed epoką Saddama była tam zieleń, rosły wysokie drzewa, których ponowne wprowadzenie zlecają teraz nam.

Przy okazji iracka delegacja oglądała uszkodzoną wówczas świeżo oddaną toruńską fontannę. - Niby zrozumieli, że osprzęt chiński jest zawodny i tego błędu nie należy powtarzać - dodaje. - Ale... ostatecznie sami zaczęli tandetę wprowadzać.

Polacy projektowali solidne niemieckie oświetlenie podwodne sztucznych strumieni, a z przerażeniem zobaczyli, że zamieniono je na tandetne łabędzie i... pingwiny ze świecącymi brzuchami. Latarnie dobrane starannie do stylistyki zamieniono na kompletnie przypadkowe i do tego krzywo osadzone. Kolejne odbiory w obecności gubernatora kończyły się fiaskiem, bo nie zadziałała jakaś chińska pompa, spieniacz wody, elementy oświetlenia czy monitoringu.

Ludzie, kostkę się przycina!

- Jak to się ładnie mówi: wykonawstwo poszło bokiem - przyznaje toruński projektant. - Krawężniki wymalowali na żółto, a kostkę chodnikową położyli tak, że proponowaliśmy im zerwanie całości, układanie ponowne od środka, a po pierwsze przyjęcie do wiadomości, że kostkę można przycinać, zamiast zalewać złączenia malowanym betonem!

Ostatecznej wersji Dubaju po kirkucku projektant nie widział. - Odbiory kolejnych etapów zaplanowano na cały 2011 rok. Nie wróżyłem im powodzenia. Przy irackim podejściu nasz park trudno pewnie uznać za godną wizytówkę Polski, Europy, że o Dubaju nie wspomnę. Mam nadzieję, że dla mieszkańców jest jednak atrakcyjny i bezpieczny, bo broni tam faktycznie nikt nie wnosi. Czyli zasadniczą rolę spełnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska