Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były wybory, będzie wojna domowa? Kandydat z Grudziądza wywrócił stolik

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
W 1903 roku Wiktor Kulerski został posłem w niemieckim parlamencie, zaś po powrocie Torunia do Polski, w roku 1928, został senatorem. Na zdjęciu zrobionym podczas grudziądzkiego kongresu PSL Piast stoi z lewej strony. W centrum widzimy Wincentego Witosa.
W 1903 roku Wiktor Kulerski został posłem w niemieckim parlamencie, zaś po powrocie Torunia do Polski, w roku 1928, został senatorem. Na zdjęciu zrobionym podczas grudziądzkiego kongresu PSL Piast stoi z lewej strony. W centrum widzimy Wincentego Witosa. Narodowe Archiwum Cyfrowe
W 1903 roku Jan Brejski został posłem do niemieckiego parlamentu, chociaż w czasie wyborów siedział w więzieniu. Wszystko odbyło się lege artis. Nielegalnym kandydatem na posła został okrzyknięty kto inny.

SPRAWDŹ: Które gry planszowe z Książnicy Kopernikańskiej cieszą się największym zainteresowaniem?

od 16 lat

Wyborom parlamentarnym z 1903 roku towarzyszyły ogromne emocje. W poprzednim odcinku, opisując to, co działo się wtedy na toruńskim bruku, zostawiliśmy Państwa przed redakcją "Gazety Toruńskiej" przy ulicy Mostowej, gdzie tłum polskich wyborców czekał na potwierdzenie zwycięstwa ich kandydata, redaktora Jana Brejskiego. Władze niemieckie uznały zgromadzenie za nielegalne, policja nakazała zebranym się rozejść, ci zaś wezwania nie posłuchali. Na Mostowej doszło do gwałtownych starć, kilka osób trafiło do aresztu, a w świat poleciała, podchwycona przez zagraniczne konferencje prasowe informacja, o polskiej rewolucji w Toruniu. Ostatecznie, w drugiej turze wyborów, Jan Brejski pokonał w kandydata niemieckiego i został posłem z okręgu toruńsko-chełmińsko-wąbrzeskiego. Sam wtedy przebywał w Golubiu, gdzie odsiadywał wyrok za opublikowane w "Gazecie Toruńskiej" teksty o procesie Filomatów Pomorskich, oraz o prześladowaniach, jakich dopuścił się niemiecki urzędnik wobec uczniów szkoły w podtoruńskiej Pieczeni.

Warto przeczytać

Brejski wybory wygrał, pomimo różnych "niespodzianek" jakich nie szczędzili stronnicy jego konkurentów. Przypomnijmy, że przed drugą turą wyborów pojawiały się plakaty nawołujące Polaków, aby głosowali na Leona Czarlińskiego, który startował z innego okręgu. Ktoś rozpuszczał również informacje, że skoro Brejski zdobył najwięcej głosów w pierwszej turze, to w drugiej już na niego głosować nie trzeba. Ta radosna twórczość nie ustała nawet wtedy, gdy podano oficjalne wyniki głosowania.

Gdzie znajdował się urząd komisarza wyborczego na okręg toruńsko-chełmińsko-wąbrzeski?

"Jak wszystkim naszym czytelnikom wiadomo, zwyciężył nasz kandydat p. Jan Brejski kandydata niemieckiego p. Grassmanna - informowała "Gazeta Toruńska" 28 czerwca 1903 roku. - Z Chełmna doniesiono nam telefonicznie (w Chełmnie znajduje się urząd komisarza wyborczego na cały okręg), że tam przy obliczeniu stwierdzono, iż kandydat polski wybrany został 175 głosami większości. Mniej więcej taki sam wynik ogłosiła "Thorner Zeitung", aż dopiero pod wieczór "Thorner Presse" rozpuściła fałszywą pogłoskę, że przeszedł p. Grassmann. Wprawdzie z redakcyi tegoż dziennika telefonowano później kilku osobom, że przy obliczeniu zaszła pomyłka i że pan Brejski wybrany, jednakowoż fałszywa wiadomość wzburzyła umysły i spowodowała wczorajsze gromadzenie się na ulicach".

Iloma głosami Brejski pokonał Grassmanna?

W Chełmży rozeszła się pogłoska, że Brejski, chociaż wygrał, mandatu nie obejmie, ponieważ jego rodzina pochodzi z Galicji. Owszem, był absolwentem Uniwersytetu Jagiellońskiego, jednak urodził się pod Skórczem, więc i ta rewelacja była tylko plotką. Dla stronników hakaty sukces Brejskiego był rzeczywiście bolesny. Szczególnie, że po ogłoszeniu oficjalnych wyników okazało się, iż polski kandydat pokonał niemieckiego 29 głosami. Można powiedzieć, że Brejski wygrał o włos, chociaż w tamtych czasach statystyki wyborcze wyglądały zupełnie inaczej niż dzisiaj, choćby dlatego, że głosować mogli tylko mężczyźni.

Warto przeczytać

"Urzędowo teraz podano liczbę głosów, jakie w wyborach dnia 16 zeszłego miesiąca padły na kandydatów poszczególnych stronnictw parlamentarnych - donosiła "Gazeta Toruńska" pod koniec lipca A. D. 1903. - Na kandydatów polskich padło razem 347.784 głosy, czyli 103.656 więcej aniżeli w roku 1898. Lud polski dzielnie się spisał!"

Ile głosów padło na polskich kandydatów do niemieckiego parlamentu?

Dla jasności - te niemal 350 tysięcy głosów zdobyli polscy kandydaci ubiegający się o mandaty w całym zaborze pruskim. W wyniku tych wyborów Koło Polskie w niemieckim parlamencie liczyło 16 posłów, czyli o trzech więcej niż we wcześniejszej kadencji.
Ktoś może zwrócił uwagę na to, że podsumowanie wyborów pojawiło się dopiero pod koniec lipca. Dlaczego tak późno? Pewnie dlatego, w niektórych okręgach wybory nie rozstrzygnęły się ani w jednej, ani w dwóch turach. Wspominaliśmy poprzednio, że w niektórych okręgach startowali ci sami kandydaci. Mogło zatem dojść do sytuacji, w której jeden człowiek wygrał w kilku miejscach i w 1903 roku do czegoś takiego doszło. Leon Czarliński startował z okręgu tucholsko-chojnickiego oraz sztumsko-kwidzyńskiego. W obu odniósł sukces, jednak mandat mógł zachować tylko jeden. Czarliński zdecydował się reprezentować mieszkańców okręgu sztumsko-kwidzyńskiego.

"W sprawie wyborów w okręgu tucholskim dowiadujemy się, że poseł nasz p. Leon Czarliński, na zapytanie telegraficzne landrata, jako komisarza wyborów oświadczył, że mandatu nie przyjmuje - czytamy w "Gazecie" z 1 lipca 1903 roku. - Według prawa mają być wybory rozpisane natychmiast. Ponieważ p. poseł Czarliński mandatu w tym okręgu nie przyjął, zaleca się pośpiech w zwołaniu delegatów celem wyboru nowego kandydata".

Narodowa zgoda ma jednak pewne granice

Wspominaliśmy już wcześniej, że polski front na Pomorzu wcale nie był jednolity. Co prawda wróg główny był jeden, ale animozje pomiędzy poszczególnymi liderami i ich zwolennikami, przeradzały się w bezpardonowe wojny. Iskrzyło między innymi pomiędzy Brejskim i "Gazetą Toruńską" oraz Wiktorem Kulerskim i jego "Gazetą Grudziądzką". Zasługi Kulerskiego dla polskiego Pomorza są ogromne, jednak z tekstów jakie ukazywały się na łamach polskich pism z tamtych czasów, wyłania się obraz człowieka o bardzo trudnym charakterze.

Kto miał się ubiegać o mandat w okręgu chojnicko-tucholskim?

Twórca "Gazety Grudziądzkiej" w 1903 roku startował z okręgu grudziądzkiego, jednak tam mandatu nie zdobył. Postanowił zatem walczyć o niego w okręgu chojnicko-tucholskim. Pojawił się jednak pewien problem - polscy delegaci w tym okręgu zdecydowali, że o mandat, którego nie przyjął Leon Czarliński, będzie się ubiegał Stanisław Sikorski z Wielkich Chełmów.

Warto przeczytać

Zaczęła się wojna. Przez wszystkie polskie gazety od Pomorza po Śląsk przetoczył się huragan polemik. Stronnicy Kulerskiego uważali, że pominięcie go jest skandalem, natomiast pozostali uznali za skandal to, że Kulerski mówi o skandalu. Zraniony polityk na słowach jednak nie poprzestał. Wbrew decyzji delegatów, postanowił wywrócić stolik i wystartować w wyborach samodzielnie. Co tu dużo gadać, było to dość nieodpowiedzialne i ryzykowne, ponieważ o mandat po Czarlińskim w okręgu tucholsko-chojnickim rywalizował kandydat niemiecki i dwóch Polaków - Sikorski i Kulerski.

Ryzykowne zagranie Kulerskiego

Temperatura dyskusji prowadzonej na łamach polskich gazet znacznie przerosła tą, jaka towarzyszyła opisywaniu stosunków polsko-niemieckich. Kulerski został uznany secesjonistą, a kolejne polemiki, jakie pojawiały się m.in. w "Gazecie Toruńskiej", przypominały relacje z pola bitwy. Zresztą jeden z takich wydrukowanych na pierwszej stronie toruńskiego dziennika tekstów, miał tytuł "Czy pokój, czy wojna domowa?" Echa tej awantury odbijały się na Pomorzu, w Wielkopolsce i na Śląsku jeszcze długo, jednak temperatura zaczęła opadać, ponieważ ryzykowny manewr Wiktora Kulerskiego okazał się dla niego korzystny.

"Wczoraj w poniedziałek po zamknięciu numeru doszła nas wiadomość, że p. Kulerski został wybrany posłem 60 głosami większości - raportowała "Gazeta Toruńska" w połowie lipca 1903 roku. - Kandydat legalny, p. Stanisław Sikorski otrzymał 2.959 głosów, kandydat abonentów "Gazety Grudziądzkiej" p. Kulerski 6.024, Niemiec konserwatysta Aly 2.670 głosów".

Do redakcji przy ul. Mostowej chyba zakradł się jakiś chochlik, bo jeżeli Kulerski miał wygrać 60 głosami, to w sumie musiał ich zdobyć nieco ponad trzy, a nie sześć tysięcy głosów. Nie zmienia to jednak faktu, że wydawca z Grudziądza został 16 posłem Koła Polskiego w niemieckim parlamencie.

W jaki sposób więzień dowiedział się, że został posłem?

Do Jana Brejskiego pomruki tej burzy docierały znacznie stłumione więziennymi murami. Zgodnie z przepisami, po rozstrzygnięciu wyborów w okręgu toruńsko-chełmińsko-wąbrzeski, landrat chełmiński zatelegrafował do golubskiego więzienia z pytaniem, czy zwycięzca przyjmuje mandat, na co Brejski odpowiedział twierdząco. Dwa miesiące wcześniej prowadzony do aresztu, demonstracyjnie zakuty w kajdany, nowy poseł opuścił więzienie pod koniec lipca. Wiwatujący komitet powitalny odprowadził go na dworzec. Wiwaty na swoją cześć Brejski usłyszał na dworcu w Kowalewie, w Toruniu tłum wyborców czekał na niego na dworcu i przed redakcją. Naturalnie znów z tego zrobiła się rewolucja, ale już bez bijatyk na ulicach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska