MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jaka kieszeń, taki człowiek

Mariusz załuski
Chciwość. To ona pcha każdego dnia do boju i tych całkiem zwyczajnych ludzi, i te całkiem niezwyczajne korporacje. W końcu nie od dziś wiadomo, że to chciwość właśnie jest w naszym kapitalistycznym świecie jednym z głównych motorów postępu.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Chciwość. To ona pcha każdego dnia do boju i tych całkiem zwyczajnych ludzi, i te całkiem niezwyczajne korporacje. W końcu nie od dziś wiadomo, że to chciwość właśnie jest w naszym kapitalistycznym świecie jednym z głównych motorów postępu. Jeśli nie głównym. A kiedy już ci mali i duzi ruszą do boju, to muszą tłuc się według pewnych reguł, które pokazują nam, z kim lepiej zawierać sojusze, a kogo unikać jak ognia. Tu najważniejsza jest reputacja. Bo to reputacja mówi nam, kto ile znaczy. I sprawia, że jednemu delikwentowi płaci się krocie, a drugiego spławia po pięciu minutach. Taki obrazek już nie wyścigu, ale raczej wojny szczurów wyłania nam się z niemiecko-norweskiego thrillera „Łowcy głów”. I mimo że tonacja tego filmu jest specyficzna, to obrazek jest mocno sugestywny. <!** reklama>

A tonację mamy specyficzną, bo solidny thriller, w którym krwi się trochę leje, malowany jest bardzo lekko, momentami wręcz komediowo. Ba, są tu sceny, które sprowadzają nam na buźki całkiem pokaźny uśmiech, jest też ciekawa, nietypowa narracja - w pierwszej osobie. A jednocześnie film nie traci nic z normalnego thrillera. Jasne, jasne, parę rzeczy trąci nieprawdopodobieństwem, ale dzięki wdziękowi filmu naprawdę wiele można mu wybaczyć... I ten wdzięk też jest mocno specyficzny, jak na kryminalne kino skandynawskie. Bo nie czarujmy się, tamtejsze produkcje, które trafiają do nas ostatnio, choć w większości naprawdę znakomite, to jednak generalnie mogłyby służyć wpędzaniu ludu w masową depresję. Tu jest inaczej. Z kina wychodzi nam się lekko i bardzo radośnie. No, a do tego jeszcze cały ten bonus socjo-psychologiczny, charakterystyczny dla północnych produkcji... Główny bohater ucieka przecież w posiadanie dlatego, że leczy kompleksy, ale też z powodu permanentnego strachu przed utratą atrakcyjności. Tylko taka ucieczka to oczywiście permanentna eskalacja, bo nigdy nie starcza na kolejne ekstrawagancje, a kieszeń nigdy nie jest dość pełna. Tacy delikwenci oczywiście napędzają świat, jednak zwykle nie potrafią już wyhamowywać, co oczywiście kończy się ponuro. Też dlatego, że dookoła mają zwykle samych takich jak oni zawodników, coraz lepszych w różne gierki klas wyższych. I coraz bardziej przerażonych.

A oglądamy opowieść o headhunterze, czyli łowcy głów wśród zdecydowanie wyższej kadry kierowniczej. Facet jest znakomity w swoim fachu, ale tak się zapędził w leczeniu własnych kompleksów, że musi dorabiać. Dorabia kradzieżami dzieł sztuki. W tym też jest świetny, ale oczywiście pewnego dnia porywa się na nie tego faceta, na którego porwać się powinien. Zaczyna się dziwaczna rozgrywka na męża, żonę, jej kochanka i jego kochankę.

„Łowcy głów” to oczywiście ekranizacja książki Jo Nesbo, dla fanów powieści kryminalnej skandynawskiego klasyka, znacznie ciekawszego niż paru przereklamowanych Szwedów, o Szwedkach nie wspominając. Tym razem głównym bohaterem nie jest policjant Harry Hole, tym razem również nie zanurzamy się we frustracje i traumy outsidera w państwie dobrobytu. Dostajemy zupełnie inną potrawę. I choć „Łowcy głów” smakują całkiem, całkiem, to marzy mi się, że kiedyś jakiś filmowy magik naprawdę odda Nesbo należny hołd.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska