MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Na tropie klopsa

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Prof. Jarosław Dumanowski, toruński historyk, który odkrywa na nowo smaki staropolskiej kuchni, bywa częstym gościem w krainie z dobrego smaku słynącej. Jednak to nie Francja zrobiła na nim ostatnio największe wrażenie.

Prof. Jarosław Dumanowski, toruński historyk, który odkrywa na nowo smaki staropolskiej kuchni, bywa częstym gościem w krainie z dobrego smaku słynącej. Jednak to nie Francja zrobiła na nim ostatnio największe wrażenie.
<!** Image 2 align=none alt="Image 195073" sub="Profesor Jarosław Dumanowski podczas kulinarnej wyprawy do obwodu kaliningradzkiego. Fot. archiwum">

- To była podróż do innego świata, choć wcale nie była daleka - wspomina swoją wyprawę do obwodu kaliningradzkiego. - Podróż nie tylko w przestrzeni, ale i w czasie. Trafiliśmy do Kaliningradu, jeździliśmy także po dawnych kurortach. Na mnie zrobiło to wielkie wrażenie, ponieważ przypomniało dzieciństwo, gdy odwiedzałem dziadków na wsi pod Koronowem. Przyzwyczaiłem się do tego, że niemal wszystko dokoła było poniemieckie: gospodarstwa, szkoły, kościoły, cmentarze, a kiedyś nawet talerze. Teraz, pod Kaliningradem zobaczyłem świat, który wyglądał tak, jakby wojna skończyła się dopiero kilka lat temu.

Obwód pełen pamiątek

Niezwykłych, a często nawet kuriozalnych historycznych pamiątek jest tam zresztą niezwykle dużo. Jak wspomina nasz bohater, uderzył go widok placu w byłym Królewcu, ozdobionego popękanym pomnikiem Lenina, stojącym na tle ruin jakiegoś pięknego przedwojennego pałacu czy hotelu. Naprzeciw tego reliktu Atlantydy Północy, jak są nazywane dawne Prusy Wschodnie, pysznił się natomiast hotel współczesny, o którym można było powiedzieć wiele rzeczy, ale na pewno nie to, że jest ładny.

Wiele niezwykłych historii

Przemierzając północno-wschodnie szlaki, toruński badacz tradycji kulinarnych, tropił m.in. ślady królewieckiego klopsa na kwaśno, potrawy do dziś w Niemczech bardzo popularnej. Wojna spowodowała w jadłospisach ogromne spustoszenie. Ślady tak charakterystycznej dla Prus Wschodnich dawnej zabudowy, mimo zniszczeń, nadal są przecież bardzo widoczne, kto tymczasem w zdominowanym dziś przez pierogi oraz inne dania kuchni rosyjskiej pamięta o klopsach? Ci, którzy przed laty je przygotowywali, już przecież na tych ziemiach nie mieszkają, kto więc miałby kontynuować tradycję?

- To widać także w Polsce. Wystarczy spojrzeć na mapę zarejestrowanych produktów regionalnych, by zobaczyć na niej przedwojenne granice - mówi Jarosław Dumanowski. - Po jednej jej stronie rejestr obejmuje dziesiątki pozycji, po drugiej jest ich np. tylko kilkanaście.

Ślady królewieckiej potrawy udało się w Kaliningradzie odnaleźć, na ogół w miejscach z autochtonami związanych. Za zapomnianym regionalnym przysmakiem wiązały się często niezwykłe historie. Jeden z kontynuatorów kulinarnej tradycji, nim trafił pod Kaliningrad, przejechał pół świata.

Receptura w broszurce

- Był Niemcem, mieszkającym w głębi Rosji, który skorzystał z okazji i wyjechał do Niemiec - tłumaczy profesor Dumanowski. - Źle się tam jednak czuł, stwierdził, że to nie jest jego kraj, przeniósł się więc do obwodu kaliningradzkiego, gdzie ma wokół siebie trochę Niemiec, trochę Rosji, gości przybyszy z Zachodu i częstuje ich między innymi tradycyjnymi królewieckimi klopsami.

Recepturę tej potrawy spotykanej również na Pomorzu, można znaleźć w broszurce, przygotowanej przez profesora Dumanowskiego, Towarzystwo Przyjaciół Dolnej Wisły, oraz naszą gazetę i rozdawanej tydzień temu podczas Festiwalu Smaku w Grucznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska