MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Hodowla marihuany w Lubiczu: 800 roślin. Koniec procesu matki i syna!

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Skutych kajdankami Annę T. i jej syn Adriana znów doprowadzono 28 czerwca do Sądu Okręgowego w Toruniu. Za zorganizowanie w domu hodowli marihuany i jej sprzedaż grożą im długie lata więzienia. Proces się zakończył. Wyrok ogłoszony będzie 5 lipca.

Zobacz wideo: Kryzys wieku średniego. Skąd się bierze i czy dotyka wszystkich?

Lubicz. Koniec procesu matki i syna z ws. hodowli marihuany w kotłowni!

Według śledczych to nie było kilka doniczek "zioła" ani skromne pole za domem. 41-letnia Anna T. i jej 23-letni syn Adrian oskarżeni są o zorganizowanie dużej hodowli marihuany (ok. 800 roślin), obsługiwanej profesjonalnym sprzętem, wytwarzanie z niej narkotyków i uczynienie sobie ze sprzedaży jej stałego źródła dochodu. Jak ustaliła Prokuratura Rejonowa Toruń Wschód, przez kilka lata wprowadzili do obrotu przynajmniej 24 kg marihuany o łącznej wartości około 720 tys. zł (licząc 30 zł za gram).

Hodowla ukryta była w domowej kotłowni, w miejscowości położonej w gminie Lubicz pod Toruniem. Skala zarzucanego matce i synowi przestępstwa jest tak duża, że sądzeni byli za zbrodnię, czyli czyn zagrożony karą nie mniejszą niż 3 lata więzienia. Proces Anny T. i jej syna rozpoczął się w Sądzie Okręgowym w Toruniu 19 czerwca 2020 roku. Natomiast w poniedziałek, 28 czerwca, dobiegł końca.

Oboje w aresztach tkwią od ponad dwóch lat - od maja 2019 r. Wyrok usłyszą 5 lipca. W mowie końcowej prokurator dla obojga zażądał naprawdę surowych kar.

Czego żąda dla matki i syna oskarżyciel? O co wnoszą obrońcy?

Prokuratura żąda uznania obojga oskarżonych winnych wszystkich zarzucanych im czynów, a więc zorganizowania hodowli i zarabiania na narkotykach (tu więcej zarzutów ma Adrian T.). Domaga się też dla nich surowych kar.

Polecamy

Dla matki: kary 6 lat bezwzględnego więzienia, grzywny (100 stawek po 100 zł każda), przepadku korzyści z narkotykowego biznesu (720 tys. zł solidarnie z synem). Dla syna: 8 lat bezwzględnego więzienia, identycznej grzywny i przepadku korzyści. W obu przypadkach na poczet kar zaliczone miałyby zostać oskarżonym okresy spędzone za kratami w ramach tymczasowego aresztowania.

Obrońcy Anny i Adriana T. natomiast wierzą w zdecydowanie łagodniejszy finał sprawy. W mowie końcowej wnieśli o uniewinnienie matki, ewentualnie uznanie jej winnej jedynie pomocnictwa i to tylko w zakresie hodowli tych roślin, które odkryto w momencie wkraczania do domu kryminalnych. Adwokat broniący syna natomiast wniósł o "karę łagodną" i to tylko za część zarzucanych mu czynów. Od części zarzutów jego klient - jak uważa - winien w ogóle zostać uniewienniony.

Polecamy

Początkowo matka kryła ukochanego syna

Długie, kasztanowe włosy; kwiecista sukienka podkreślająca kobiece kształty, maseczka na twarzy - tak prezentowała się Anna T. na początku procesu. Ta 42-letnia obecnie kobieta urodziła syna mając zaledwie 18 lat. W domu pod Toruniem mieszkali sami, bez ojca Adriana. Nietrudno się domyślić, że matka i syn związani byli ze sobą bardzo silnie.

Jak okazało się już podczas pierwszej rozprawy procesu, w śledztwie Anna T. przez długi czas brała całą winę na siebie. Podczas przesłuchań zapewniała, że "syn miał zakaz wchodzenia do tych pomieszczeń" (z uprawą), "syn wiedział, ale w tym nie uczestniczył". Twierdziła, że sama zorganizowała i prowadziła hodowlę marihuany. Adriana poprosiła tylko o to, by poszukał wśród kolegów odbiorców suszu.

Czytaj także

Przy ostatnim przesłuchaniu jednak kobieta zmieniła diametralnie zeznania. Przyznała, że brała całą winę na siebie, by bronić syna. On miał ją przez długi czas okłamywać, że cały biznes z uprawą jest legalny, bo "to marihuana medyczna". A ona podobno mu wierzyła...

Syn: "Kolegów częstowałem, nie sprzedawałem"

Syn najpierw zaprzeczał absolutnie wszystkiemu. Twierdził, że ani marihuany w domu nie uprawiał, ani nie suszył roślin, ani też ich potem nie sprzedawał. Jedyny zarzut - najmniejszego kalibru - do którego był skłonny się przyznać, to posiadanie narkotyku. Trudno było temu przeczyć, skoro ją przy nim znaleziono.

Trwa głosowanie...

Czy doceniamy pracę służb mundurowych?

Przy kolejnym przesłuchaniu Adrianowi T. jednak pamięć zaczęła wracać. Ostatecznie przyznał się do hodowli marihuany, ale tylko na własne potrzeby. Wyznał, że przez cały czas oszukiwał matkę: przekonał ją, że to legalna uprawa i dlatego mu w niej pomagała. Sprzedaż i zarobek? W żadnym wypadku! Kolegów "tylko częstował", nigdy im marihuany nie sprzedawał.

Jak wspomnieliśmy, wyrok w tej sprawie Sąd Okręgowy w Toruniu ogłosi 5 lipca. Do tematu zatem wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska