Można blogować z wyrachowania

<!** Image 1 align=left alt="Image 137674" >Rozmowa z JAROSŁAWEM NAJBERGIEM (SLD), radnym miasta Torunia, o blogu wicemarszałka i jego samym, zaniechanym.

Co można pisać na blogu?

Czasem w partii jest tak, że gra się w zespole i trzeba ważyć słowa, które się wypowiada, powstrzymać swoje odważne sądy. Trzeba być świadomym, że wypowiadanie ich kosztuje. Jeśli jakiś organ wysuwa osobę na stanowisko wicemarszałka województwa (bezapelacyjnie: polityczne), to trzeba grać w zespole i nie zawsze mówić to, co się myśli. O słowach marszałka Eckardta dotyczących Lecha Kaczyńskiego można powiedzieć tyle, że napisał prawdę. I wszyscy o tym wiedzą. Ale jak się chce tak uzewnętrzniać, to musi pamiętać o konsekwencjach.

Straci stanowisko?

<!** reklama>Paradoksalnie, to może być trampolina do większej kariery politycznej. Nie wiem, czy wpis na blogu to czasem nie wyrachowanie polityczne. Może się okazać na przykład, że Maciejowi Eckardtowi będzie po drodze z Platformą Obywatelską. Dostanie inne wysokie stanowisko albo dobre miejsce na liście wyborczej.

W Platformie chcieliby polityka skrajnie prawicowego?

A ile było takich osób silnie związanych z PiS-em, które odnalazły się w PO? Choćby obecny marszałek województwa ideowo był blisko. Mój kolega z Rady Miasta Torunia Łukasz Walkusz też zamienił PiS na PO, podobnie poseł Antoni Mężydło. Te partie ideowo wcale się bardzo nie różnią.

Wracając do blogowania. Pan prowadził swój blog tylko w okresie kampanii wyborczej do europarlamentu. Taki chwyt marketingowy?

Rzeczywiście, ostatni wpis jest z lipca. Blogi na czas kampanii to nic dziwnego. Zainteresowanie ludzi, liczba wejść na stronę jest wówczas nieporównywalnie większa niż normalnie. Ale dojrzewam do tego, by blog reaktywować. Po każdej sesji Rady Miasta czuję taką silną potrzebę.