Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Staniole i wydmuszki, czyli o dawnej, szlachetnej sztuce samodzielnego zdobienia choinek

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Pani Jadwiga Tokarska opowiada o tym, jak w jej rodzinnym domu robiło się ozdoby choinkowe. Na pierwszym planie husarz z szopki bożonarodzeniowej.
Pani Jadwiga Tokarska opowiada o tym, jak w jej rodzinnym domu robiło się ozdoby choinkowe. Na pierwszym planie husarz z szopki bożonarodzeniowej. Szymon Spandowski
W przedwojennym domu państwa Magierów kupowało się tylko choinkę. Wszystkie ozdoby były rodzinnej produkcji, łącznie z elektrycznymi lampkami zaopatrzonymi w lampiony z kolorowej bibułki, która po natłuszczeniu pięknie przepuszczała światło. Część tych arcydzieł sztuki choinkowej przetrwała wojnę i hołubiona przez potomków zdobi choinki do dziś.

Zobacz wideo: Broń znaleziona w konspiracyjnej skrytce przy ul. Łaziennej trafiła na wystawę w Muzeum Twierdzy Toruń.

od 16 lat

- U nas w domu ozdoby choinkowe zaczynało się robić już na przełomie października i listopada - wspomina pani Jadwiga Tokarska. - Ojciec był wrogiem bombek, więc na choince nie mieliśmy ani jednej. On się zajmował przede wszystkim projektowaniem. Rysował, zaznaczał, gdzie powinny być jakie kolory, a wzory czerpał między innymi z kolorowych czasopism wyłożonych w poczekalni u dentysty. Wykonaniem, jak pamiętam, zajmowała się głównie mama.

Jak ci ludzie na to wszystko znajdowali czas? Rodzice pani Jadwigi byli nauczycielami w szkole na Podgórzu, która znajdowała się tam, gdzie dziś stoi komisariat policji. Mieszkali zaś na Rybakach, skąd później przeprowadzili się na róg Krasińskiego i Kochanowskiego. To oznacza, że do 1934 roku, gdy został oddany do użytku most Piłsudskiego, każdego dnia szli pieszo do mostu kolejowego, który wtedy był również drogowym, przechodzili na drugą stronę rzeki, a następnie szli przez całe Piaski i Podgórz. Podczas sezonu żeglugowego dystans ten można było skrócić, korzystając ze statku kursującego między przystanią u wylotu Bramy Mostowej i Kępy Bazarowej, co jednak w sumie skracało spacer dość nieznacznie. Nie trzeba chyba dodawać, że marsz przez dwa miasta odbywał się dwa razy dziennie, bo do pracy trzeba było dojść i z niej wrócić.

Człowiek renesansu

A przecież państwo Magierowie zajmowali się nie tylko pracą w szkole. Pan Bogusław pasjonował się filmem i wystąpił w "Panience z chmur", jedynym dziele jedynej działającej na Pomorzu wytwórni filmowej. Wystartował w konkursie na spikera Pomorskiej Rozgłośni Polskiego Radia i ten konkurs wygrał, chociaż z funkcji ostatecznie zrezygnował. Miał czas, aby własnoręcznie zbudować żaglówkę z kabiną, a także wspólnie z rodziną i przyjaciółmi na tym jachcie pływać.

Skąd ten husarz?

Jak widać, do projektowania miał predyspozycje, zresztą w szkole uczył robót ręcznych. A natchnienia szukał nie tylko w poczekalni u dentysty. Poza przedwojennymi ozdobami, w rodzinnym archiwum pani Jadwigi są również "Wzory ozdób choinkowych" opracowane przez B. Strasburgerównę i wydane przez Towarzystwo Wydawnicze Bluszcz. Oczywiście funkcja głównego projektanta nie kolidowała z praktyką. Wśród ozdób, które przetrwały osiem dekad i wojenną zawieruchę, jest na przykład figurka husarza pochodząca z bożonarodzeniowej szopki.

- Arkusz kartonowy z szopką dostałam od ojca chrzestnego z Krakowa - mówi pani Jadwiga. - Ojciec nakleił ten arkusz na sklejkę, a później powycinał piłą cieniutką jak włosek. Kolory się na tym zaczynają zmieniać. Ciemnieją.

Z czego rodzina Magierów robiła swoje choinkowe ozdoby? Bardzo często sięgali po wydmuszki, staniole, różnego rodzaju bibułki, papierki od cukierków. Do dziś zresztą można na tych małych cudeńkach dojrzeć na przykład napis E. Wedel.

- Klejone to było klejem z ryb. Doskonale to pamiętam, bo cuchnął jak nieszczęście - opowiada Jadwiga Tokarska. - Tylko przy jego pomocy można było jednak przykleić staniol do skorupki jajka. To jest minerał i metal, dwa materiały różne chemicznie. Próbowałam te ozdoby naprawiać korzystając z superklejów współczesnych, ale jedynie skleiłam sobie palce.

Kto jeszcze mieszkał w domu przy Krasińskiego?

Choinka w domu Magierów nie była "tematyczna". Panowała na niej kolorowa różnorodność, drzewka zdobiły papugi, koguty, wisiorki z koralikami. Był także balon, wszak w tamtych czasach polscy aeronauci królowali na niebie, sięgając po najważniejsze światowe trofea w sportach balonowych. Zresztą przed Magierami w domu przy Krasińskiego 102 mieszkał kapitan Antoni Janusz, zwycięzca ostatnich przed wojną zawodów o puchar Gordona-Bennetta. A oświetlenie?

Jak wyglądały choinkowe lampki?

- Początkowo były świeczki, później tato sam zrobił lampki elektryczne - dodaje pani Jadwiga. - Światło nie było kolorowe, ale na te żaróweczki ojciec porobił lampioniki. Każdy inny. Szkielet był z czarnego kartonu, a puste miejsca były wyklejone natłuszczonymi kolorowymi bibułkami. Dlaczego natłuszczonymi? Ponieważ przez takie bibułki lepiej przechodziło światło. Przy takiej małej choinkowej lampce w 1939 roku mama czytała mi "W pustyni i w puszczy"...

Przez nieświąteczną resztę roku, wszystkie te kolorowe cudeńka rodzinnego wyrobu, były trzymane w kilku brzozowych koszach, które pamiętały jeszcze czasy babci pani Jadwigi. Do dziś zachowała się raptem niewielka część tej ogromnej kolekcji. Z drugiej jednak strony to cud, że ocalało cokolwiek. Ile osób w przeoranym wojną, wysiedleniami i zmianami granic kraju może dzielić się takimi wspomnieniami, mając jednocześnie jakieś materialne do tego podstawy?

Kto ocalił rodzinne pamiątki Magierów?

Pamiątki rodzinne ocalił właściciel domu, który zresztą po wybuchu wojny, gdy Bogusław Magiera został aresztowany, a jego żona straciła pracę, zamienił swoje lokatorki w gości. Matka i córka mieszkały u niego za darmo do 1940 roku, kiedy obie zostały przez Niemców wysiedlone do Generalnej Guberni. To on ukrył i przechował książki Magierów, kamerę, projektor filmowy, zdjęcia, świąteczne ozdoby i różne dokumenty, w tym umowę najmu mieszkania.

„Wydzierżawiam od pana Buntkowskiego mieszkanie w kamienicy przy ulicy Krasińskiego 102, parter, składające się z czterech pokoi, przedpokoju, kuchni, ustępu, strychu z prawem suszenia bielizny i piwnicy na węgiel, wraz ze schowkiem na kosze i skrzynki od 1 czerwca 1938 roku, za miesięcznym czynszem 55 złotych płatnym z góry do trzeciego każdego miesiąca w mieszkaniu wynajmującego. Wysokości komornego nie będzie żadna ze stron umawiających się kwestionować, gdyż najemca uznaje, że wysokość czynszu odpowiada wartości użytkowej mieszkania. Mieszkania lub pojedynczych pokoi nie wydzierżawi podnajemca bez zgody właściciela domu. Wiadomo mi jest, że korytarz parterowy czyścić będę na zmianę z sąsiadującym lokatorem co drugi tydzień. Umowę zawierają strony na dwa lata z wyjątkiem, gdyby władze przełożone przeniosły podnajmującego służbowo na inny teren”.

Pod dokumentem podpisał się Bogusław Magiera i Kazimierz Buntkowski. Jego syn nieznacznie zmienił nazwisko i przeszedł do historii jako Lech Bądkowski.

Delikatne ozdoby z bibułek przyklejonych do kruchych skorupek jajek przetrwały wojnę. Ich projektant i współtwórca, chociaż w szkole wsławił się m.in. tym, że jednego krnąbrnego ucznia wyniósł z kasy razem z ławką, aresztowany przez Niemców jesienią 1939 roku, zmarł z wycieńczenia w Dachau wiosną roku 1942.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska