Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragiczny wypadek na budowie toruńskiego teatru. Młody człowiek rozbił sobie głowę

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Budowa toruńskiego teatru rozpoczęła się w lipcu 1903 roku, na początku października mury były już na tyle wysokie, że spadający z nich robotnik poważnie się poranił. Mury pięły się do góry pomimo strajku, a także przerwy na zrobienie pamiątkowego zdjęcia, które tu widzimy.
Budowa toruńskiego teatru rozpoczęła się w lipcu 1903 roku, na początku października mury były już na tyle wysokie, że spadający z nich robotnik poważnie się poranił. Mury pięły się do góry pomimo strajku, a także przerwy na zrobienie pamiątkowego zdjęcia, które tu widzimy. Kujawsko-Pomorska Biblioteka Cyfrowa
Na przełomie września i października 1903 roku gmina Mokre zakupiła obszerną parcelę przy końcu ul. Lipowej, która dziś jest ulicą Kościuszki. Miał tam powstać centralny dworzec kolejowy. I powstał, ale już w czasach, gdy Mokre było częścią Torunia.

Jak funkcjonuje oddział kardiologiczny w szpitalu na Bielanach?

od 16 lat

Budowa toruńskiego teatru trwała w tempie ekspresowym. Rozpoczęła się w lipcu 1903 roku, a już w październiku mury były na tyle wysokie, że spadający z nich czeladnik poważnie się poranił. Mury pięły się do góry i nawet strajk murarzy nie był w stanie znacząco tego pędu ku górze wyhamować. Zresztą, co my tu będziemy streszczać, wystarczy przecież zajrzeć do Kujawsko-Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej, aby cieszyć się wieściami z pierwszej ręki.

"Na budowli teatru miejskiego zaszedł w tych dniach nieszczęśliwy wypadek - donosiła "Gazeta Toruńska" na początku października 1903 roku. - Uczeń 15-letni Schwanke z Mokrego spadł z wysokości ośmiu metrów, rozbił sobie czaszkę i złamał nogę. Przeniesiono go do lazaretu, gdzie dotąd nie odzyskał przytomności. Biedak żyje jeszcze, ale nie wiadomo, czy mu się życie uda uratować. Winę ma pono Schwankę, bo chodził po murze zamiast po rusztowaniu".

Nasza grupa retro na Facebooku:
Toruń Retro!

Dlaczego zastrajkowali budujący teatr murarze?

Robotnicy zaczęli strajk kilka dni później, ale jedno z drugim nie miało nic wspólnego.

"Murarze zatrudnieni na budowli teatru miejskiego złożyli pracę - informowała "Gazeta". - Powodem tego było, że w sobotę wypłacono im tygodniówkę godzinę później i że przysłano im na kark policyę, pod której dozorem mieli pracować. Jest jednak nadzieja, że bezrobocie skończy się wkrótce".

Kto złożył najkorzystniejszą ofertę w przetargu na prace blacharskie w teatrze?

Rusztowań w Toruniu było wtedy wiele, a sytuacja na nich, napięta. Wspominaliśmy, że na rozpoczętej kilka miesięcy wcześniej budowie kościoła św. Szczepana, z powodu strajku murarzy, zatrudniono specjalnie do Torunia sprowadzonych budowlańców z Italii. W tatrze kryzys udało się szybko zażegnać, już kilka dni później prasa poinformowała, że bezrobocie na placu budowy się skończyło. ,W połowie października w gazetach pojawiła się natomiast informacja o przetargu na roboty blacharskie.

"Termin submisyjny w sprawie oddania prac blachnierskich w budynku nowego teatru miejskiego odbył się w ostatni piątek - czytamy w kolejnym wydaniu "Gazety Toruńskiej". - Prace wymienione wykonać chcieli pp A. Glogau za 9.821 marek, A. Kawski za 9.386 marek, Zittlau za 7.352 mk, O. Majnass za 7.680 mk, A. Gronowski za 8.242 mk, Strehlau za 7.256 mk, Schulz za 7.897 mk i bracia Pichert za 7.070 mk".

Nie ma tu informacji o wyborze wykonawcy, ale najkorzystniejszą, czyli najniższą ofertę złożyli bracia Pichert, którzy poza pracami blacharskimi, wykonywali także roboty dekarskie oraz sprzedawali materiały budowlane. Skład papy i smoły mieli na placu przy zamku krzyżackim. Wtedy było to ważne miejsce na przemysłowej mapie Torunia, poza smołą wyjeżdżała stamtąd również mąka. Dużo mąki, bowiem mełły ją dwa pamiętające jeszcze czasy Krzyżaków młyny. Jeden z nich właśnie rozpoczął pracę pod nowym szyldem, czy też raczej pod szyldem starym, ale nowym właścicielem.

Do kogo należały toruńskie młyny zamkowe?

"Niniejszem mam zaszczyt donieść szanownej Publiczności, że Toruński Młyn Zamkowy znajduje się w biegu. Przyjmuję zboże do zmielenia, śrutowania pod mojem kierownictwem. Każdego będę się starał zadowolić wedle jego upodobania. Mąki w różnych gatunkach sprzedaje się po najtańszych cenach. Z wysokim szacunkiem D. Czajkowski".

Takie ogłoszenie pojawiło się w "Gazecie Toruńskiej" 8 października A. D. 1903. Jest ono trochę zaskakujące, ponieważ o zmianach młyńskiej własności przy zamku informowaliśmy już kilka miesięcy temu. Wiosną 1903 roku jeden z młynów zamkowych, należący wcześniej do króla toruńskiego przemysłu spirytusowego Wolffa Sultana, miała kupić jakaś spółka z Berlina. Aby sprawdzić, o jaką spółkę chodziło, sięgnęliśmy do toruńskiej księgi adresowej z 1904 roku, gdzie było napisane, że oba młyny należały do Berlińskiego Banku Kredytowego. Skąd wziął się imć Czajkowski, po którym zresztą w Adressbuchu nie ma śladu?

Właściciel gdzieś się zapodział, ale młyny były. Budynek jednego z nich istnieje zresztą do dziś, chociaż mieści się w nim hotel. Drugi został niestety zburzony w latach 60. ubiegłego wieku. Sto dwadzieścia lat temu ciemne chmury zebrały się natomiast nad młynem Kuta. Jest to bez wątpienia jedno z najciekawszych i zarazem najbardziej zapomnianych miejsc w okolicach Torunia. Koło młyna wprawiała w ruch rzeka Tążyna, która również wyznaczała granicę między zaborami. O młynie mówiło się więc w 1815 roku na Kongresie Wiedeńskim, a po obradach, pomiary w tym miejscu prowadził pewien oficer, który zajmował się wytyczaniem kordonu. Nazywał się Ignacy Prądzyński. Wtedy był majorem i zdobywającym coraz większe uznanie inżynierem. Kilka lat po zakończeniu prac granicznych, zajął się projektowaniem Kanału Augustowskiego, a największą sławę zdobył jako jeden z najlepszych dowódców wojsk polskich podczas powstania listopadowego. Chmury, które 120 lat temu zebrały się nad historycznym młynem, były chmurami dymu.

Dlaczego o młynie pod Otłoczynem mówiło się w Wiedniu?

"W nocy na wtorek zniszczył pożar młyn wodny p. Ronatowicza w Kucie - czytamy w "Gazecie Toruńskiej" z drugiej soboty października 1903 roku. - Młyn był zabezpieczony na 4.500 marek.; Suma ta jednak całkowitej straty nie pokryje".

Ale na szczęście znalazły się fundusze z innego źródła. Młyn w Kucie istnieje do dziś. Tymczasem w Toruniu reaktywował się istniejący do dziś chór "Lutnia". Rada Miasta natomiast nie zgodziła się na proponowany przez Komisję Kolonizacyjną zakup lulkowskiego lasu. Komisja, która zajmowała się głównie kupowaniem polskich majątków i parcelowaniu ich bądź sprzedawaniu Niemcom, wyceniła las na 140 tysięcy marek. Miasto swoich lasów miało sporo, a poza tym mnóstwo drewna sunęło przed jego murami, chociaż sezon na spław powoli dobiegał końca.

Ile drewna było we flisackiej tratwie?

"Dowóz drzewa tratwami z Królestwa Polskiego zmniejszył się znacznie w pierwszym tygodniu października - podsumowywała w tygodniu drugim "Gazeta Toruńska". - Pod Silnem przepłynęło ogółem 55 tratw z 89.081 sztukami drzewa, podczas gdy w czwartym tygodniu września przepłynęło Wisłą 140 tratw z 187.633 sztukami drzewa".

Wychodzi z tego, że w lepszym tygodniu jedna tratwa składała się średnio z 1340 drewnianych kłód. Być może ktoś się zastanawia w tej chwili, jak się po takiej pełnej drewna rzece pływało i czy zdarzały się wypadki. Owszem, chociaż nie zdarzył się często.

"Pod Topólnem zderzyła się szkuta napełniona jęczmieniem z tratwą, skutkiem czego do szkuty zaczęła napływać woda - informowała "Gazeta" na początku października 1903 roku. - Na pomoc przybył jakiś parowiec. Wartość jęczmienia wynosiła 50.000 marek".

Wyłomy w wale

Rada Miasta Torunia, poza tym, że zrezygnowała z zakupu lulkowskiego lasu, podjęła także kolejną istotną decyzję w sprawie rozerwania wewnętrznego pierścienia fortyfikacji. Poprzednie kroki przypominaliśmy całkiem niedawno - władze miasta zarezerwowały w budżecie fundusze na przebicie wałów w osi Szosy Chełmińskiej, czyli na przedłużeniu dzisiejszej al. Solidarności, oraz obecnej ul. Mickiewicza. Zanim jednak łopaty poszły w ruch, zgodę na to musiało wydać ministerstwo wojny w Berlinie. Błogosławieństwo przyszło w połowie września, formalności, przynajmniej te dotyczące przekopu na Bydgoskie Przedmieście, zostały dopełnione dwa tygodnie później.

"Rada Miejska przyjęła kontrakt z fiskusem wojskowym, dotyczący zniesienia szańcy przed bydgoską bramą" - czytamy w "Gazecie Toruńskiej" z początku października A. D. 1903.

Gdzie miał stanąć centralny dworzec kolejowy na Mokrem?

Dzisiejszą wycieczkę rozpoczęliśmy na placu budowy teatru, skończymy zaś na placu przyszłej budowy dworca centralnego.

"Dworzec centralny pobudowany zostanie na Mokrem - poinformował gazeta z ul. Mostowej na początku października 1903 roku. - Zakupiono już podobno około 100 morgów obszaru, na którym dworzec ma być pobudowany. Za mórg płacono przeciętnie po 1250 marek. Główny budynek dworca pobudują przy tak zwanym Zielonym Strzelcu przy końcu ul. Lipowej. W piątek obejrzy sobie zakupiony obszar naczelny prezes Prus Zachodnich. Mokre zyska na dworcu centralnym bardzo wiele".

Nasza grupa retro na Facebooku:
Toruń Retro!

Jest to pierwsza informacja o planowanej budowie obecnego Dworca Wschodniego, który jednak został otwarty dopiero sześć lat później.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska